Według mnie to bardzo proste. Te postacie nie są filmowe. I mówię to jako wielki fan DC, który znacznie bardziej woli właśnie tych bohaterów niż tych z Marvela. Superman, Batman czy Wonder Woman to moi ulubieńcy, ale - poza Batmanem - oni nie opierają się na swojej ukrytej tożsamości, tylko na supermocy. Postacie Marvela natomiast - Matt Murdock, Peter Parker, czy poszczególni X-Meni - są budowane właśnie na charakterze. W DC nie o to chodzi. Mając takiego Batmana, możesz mu kibicować, rozumieć go czy martwić się o niego, ale taka Zielona Latarnia? Posiada pierścień mocy i latarnię mocy, tworzy trójwymiarowe fizyczne manifestacje, ale ma alergię na kolor żółty. Jak zbudować na czymś takim film? W roku 1952 może i miało to sens, ale teraz widzowie tylko głowią się o co tu chodzi.
Millar kontynuuje:
Ludzie mnie za to zaatakują, ale myślę, że to jest dowód. Widzieliśmy prace wspaniałych reżyserów, scenarzystów i aktorów, a te filmy i tak nie działają. Myślę, że oni wszyscy są za daleko względem czasu, w którym zostało to stworzone. Coś w nich jest trochę dziwne, za stare, dzieciaki na to patrzą i nie widzą w tym nic "cool". Nawet Superman. Choć ja osobiście go uwielbiam, on jest związany z Ameryką, która dziś już nie istnieje. Reprezentuje Amerykę XX wieku i myślę, że to właśnie wtedy osiągnął swój szczyt.
Zgadzacie się ze słowami scenarzysty?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj