Paul Verhoeven, który wyreżyserował w latach 80. i 90. filmy RoboCop i Pamięć absolutna wie, co zawiodło w ich remakach. I nie chodzi o niższą kategorię wiekową nowych produkcji.
RoboCop z 1987 roku oraz Pamięć absolutna z 1990 roku, które wyreżyserował Paul Verhoeven okazały się przełomowe dla kina science fiction. Po latach doczekały się remaków, które niestety rozczarowały widzów.
85-letni reżyser wie dokładnie, co spowodowało, że nowe filmy nie osiągnęły sukcesu. Co ciekawe nie wskazał na to, że oryginały były skierowane dla dorosłych widzów, a remaki były oznaczone kategorią wiekową PG-13. W rozmowie z Metrograph powiedział, że RoboCop (2014) z Joelem Kinnamanem całkowicie zmienił ton, sprawiając, że tytułowa postać była bardziej tragiczna i to zaważyło na jego odbiorze. W oryginale Alex Murphy w wypadku na służbie prawie stracił życie, a jego świadomość została przeniesiona do robota-policjanta, ale tego niemal nie pamiętał. Paul Verhoeven powiedział, że problemem remaku jest to, że główny bohater od samego początku zdawał sobie sprawę z przeszłości, w której stracił obie ręce i nogi.
Piękną rzeczą w oryginalnym RoboCopie, która sprawia, że nie opowiada o tragedii czy coś w tym stylu, jest to, że tak naprawdę on o tym nic nie wie. Kiedy idzie do swojego starego domu, pojawia się kilka niejasnych przebłysków wspomnień, ale RoboCop nie jest postacią tragiczną. Tak, na początku został zabity w najstraszniejszy sposób. Ale kiedy znów widzimy go jako robota, już tego nie czuje. W nowym [filmie], przez to, że wszystko pamięta, jest o wiele bardziej tragiczny. Chcieliśmy żebyś od początku zaakceptował go jako policjanta-robota. To właśnie mu zrobili. Moim zdaniem problemem było uczynienie go bardziej tragicznym.
fot. materiały promocyjne
Z kolei Pamięć absolutna jest oparta na książce autorstwa Philipa K. Dicka i pokazuje świat, w którym ludzie mogą mieć wszczepione fałszywe wspomnienia. Więc gdy Douglas Quaid zaczyna mieć trudności z określeniem, co jest prawdziwe, a co nie, odkrywa nikczemny plan dyktatora. Film z Arnoldem Schwarzeneggerem miał dość oryginalną formę, ale nie dawał jasnych odpowiedzi fabularnych, co według Verhoevena nie udało się w Pamięci absolutnej z Colinem Farrellem.
Ma dużo efektów specjalnych, ale ta tajemnica – czy to jest prawdziwe, czy nie? Po prostu już tego nie czułem. Interesującą rzeczą w oryginalnym filmie jest to, że na końcu, kiedy Rachel Ticotin mówi: "No cóż, szybko mnie pocałuj, zanim się obudzisz", nadal nie wiesz, czy to prawda. Mieliśmy też wspaniałego kompozytora, Jerry'ego Goldsmitha. Bardzo podobały mi się jego motywy fortepianowe. Bez tego, co ci pozostało?