W kinowym uniwersum X-Menów postać Calibana pojawiła się dwa razy: najpierw w filmie X-Men: Apocalypse, gdzie w jego rolę wcielił się Tómas Lemarquis, oraz w produkcji Logan, w której bohatera sportretował Stephen Merchant. Fani od dłuższego czasu zachodzili w głowę, jak wytłumaczyć tę fabularną niespójność - w końcu akcja pierwszego z dzieł rozgrywała się w 1983 roku, a drugiego w 2029 roku. Do tej sprawy postanowił odnieść się James Mangold. Sęk w tym, że jego wyjaśnienie może nas wprawiać w osłupienie:
To jest naprawdę zabawna, pokręcona historia o tym, jak często takie rzeczy nie są skoordynowane, choć widzowie myślą, że jest wręcz przeciwnie. Najpierw ja umieściłem Calibana w swoim scenariuszu. Oni jeszcze wtedy nie wiedzieli, że ta postać pojawi się również w X-Men: Apocalypse, nie rozmawialiśmy o tym. No więc w końcu oni też dodają go do swojego scenariusza, nawet wybierają aktora do tej roli. Ja nadal o tym nie wiem, a przecież mam już casting u siebie i pracuję nad swoim filmem.
Zobacz także: Kong: Wyspa Czaszki - recenzja spoilerowa Dziennikarz dopytywał Mangolda czy nie jest przypadkiem tak, że na ekranie zobaczyliśmy dwóch Calibanów, bo wszyscy mieli początkowo tę postać "gdzieś". Reżyser przytaknął, jednak w całej tej sprawie raz jeszcze widać, że twórca produkcji Logan dostał zupełnie wolną rękę od włodarzy studia 20th Century Fox. Jakie są efekty takiego podejścia - każdy z nas widzi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj