Jak pewnie wielu z was już wie, jednym z moich najlepszych przyjaciół jest Nathan Fillion. Podobnie jak Michael Rooker i Gregg Henry pojawił się on w każdym moim filmie - nawet jeśli chodziło tu tylko o przerażający, perwersyjny głos w Guardians of the Galaxy. Nie miałem dla niego dobrego gościnnego występu w kontynuacji. Właściwie od początku chciałem zaangażować go nieco bardziej w Kinowym Uniwersum Marvela, a nie robić z niego trzecioplanowego strażnika - myślałem raczej o jego roli w przyszłości. Naprawdę kocham postać Simona Williamsa aka Wonder Mana z komiksów, czyli nieco głupkowatego aktora/superbohatera; czułem, że Nathan mógłby się w tym sprawdzić i wcale nie dlatego, że jest głupkiem. Mówiąc jednak szczerze, jeśli 99,99% akcji osadzone jest w Kosmosie, to nie miałem dla niego miejsca. Myślałem o umieszczeniu w filmie 6 plakatów, które zapowiadałyby Simon Williams Film Festival.Oto jeden z nich: Gunn kontynuuje:
Niestety, scena, w której miały pojawiać się te plakaty, spowolniłaby tempo akcji - musieliśmy ją wyciąć. Koniec końców możemy jednak mówić, że Nathan pojawił się w filmie - nawet tak to wygląda na IMDb! Jestem jednak niemal pewien, że Simon Williams powstanie z popiołów i wróci do Kinowego Uniwersum Marvela.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj