FRAGMENT
Joseph Ratzinger to niebywały człowiek z zasadami. W niniejszej książce wejrzę w jego przeszłość, aby zrozumieć źródło jego głębokiego przeświadczenia, że zmiana jest w większym stopniu oznaką słabości aniżeli siły. Nominacja tego człowieka na papieża w 2005 roku z pewnością oznaczała w ówczesnych okolicznościach wariant przewidywalny, pewny. On po prostu był pewny. Po pokazowym pontyfikacie Jana Pawła II – wychodzącego do ludzi, nieustannie w podróżach (czy ostał się pas startowy jakiegoś lotniska na świecie, którego Polak nie okrasiłby pocałunkiem swoich warg?) – Kościół musiał odpocząć i zająć się porządkami na własnym podwórku. Benedykt, wybitny teolog, zabezpieczył odwieczną doktrynę i umocnił na nowo. Krótko mówiąc, zagwarantował dalsze opóźnienie spóźnionych reform. To była jego siła i wartość. Nawet w dzieciństwie utrzymywał swój pokój w nienagannej czystości. Wszystko wskazuje na to, że ten syn policjanta wierzył, że tylko w autorytecie – w zasadach, w posłuszeństwie prawu, w trwałości i niezachwianiu – wierni odnajdą prawdziwy spokój. Wątpliwości, niepewność, wahania, a także ulepszenia prowokują niezadowolenie, zwątpienie, cynizm, a ostatecznie – pogardę. Zapewne przekonywałby nas do przyznania mu racji, że ludzkie dusze usilnie pragną poczucia pewności. Nieraz powtarzał, na czym w jego przekonaniu polega największe zagrożenie dla owej pewności: widmo relatywizmu. Bardzo ubolewał nad występowaniem w minionych kilkudziesięciu latach tylu zapowiedzi zmian doktrynalnych, tylu ideologicznych nurtów, tylu nowych sposobów myślenia. Jakże mamy w ta- kim świecie wiedzieć, kto mówi prawdę? Co jest prawdą? Światem wstrząsają konkurujące głosy – marksiści, liberałowie, konserwatyści, ateiści, agnostycy, mistycy – a w każdym pobrzmiewa uniwersalny okrzyk: „To ja głoszę prawdę! Ja i tylko ja!”. Nie, mówi na to Ratzinger, prawda jest tylko jedna. Pan rzekł: „Ja jestem prawdą”5. Istotą nauczania Ratzingera jest to, że jeśli mamy uniknąć chaosu, kataklizmu i konfliktu, musimy mieć ja- kiś powszechny punkt odniesienia, jakąś axis mundi. Jedna praw- da, od której wszyscy możemy wyjść i odnajdywać drogę – oto doktrynalne stanowisko, porównywalne do kompasu, który wskazuje wszystkie strony, ale potrzebuje punktu wyjścia w postaci północy geograficznej. Tylko wówczas może pomóc wędrowcom w ich podróży i kierować ich na odpowiednią ścieżkę. To samo – zdaje się mówić nam Ratzinger – tyczy się ludzkiej moralności. Co dla niej stanowić będzie geograficzną północ? Bóg. Bez nie- go ludzkość nie ma uzgodnionego punktu odniesienia, nie ma axis mundi. Każdy pogląd jest równie uzasadniony jak każdy inny. Prawda staje się względna. Zabicie Boga to tak naprawdę pozbawienie ludzkości jakiejkolwiek nadziei co do prawdy absolutnej. Twoja prawda jest twoją, moja jest moją, a to zamyka każdego w więzieniu jego lub jej własnego rozumienia tego, czym jest dobro i zło.
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj