"The Fantastic Four" to film trapiony mnóstwem dziwnych zakulisowych problemów związanych rzekomo z reżyserem Joshem Trankiem. Mówiło się, że jego zachowanie było niezrównoważone i studio musiało ratować ten film w dokrętkach. Oficjalnie nikt tego nie potwierdził, a nawet to dementowano.
Teraz "The Fantastic Four" debiutuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie zbiera tragiczne recenzje, które mogą przełożyć się na wyniki w box office. Na tę chwilę film ma 9% pozytywnych opinii, czyli jest 9 pozytywnych recenzji na 98 dostępnych.
Czytaj także: Aktorski serial "X-Men" w planach
Josh Trank wczoraj umieścił na Twitterze wpis, w którym podkreślał, że nie jest on winny negatywnym recenzjom, bo rok temu miał świetną wersję filmu, która zebrałaby świetne opinie i prawdopodobnie widzowie nigdy jej nie zobaczą. Nie podaje winnych, ale można spekulować, że wpływ na obecny wygląd filmu mieli producenci studia, a on już nie miał kontroli na tą produkcją.
Studio 20th Century Fox nieraz było znane z tego, że bardzo ingerują w wizję reżysera, tworząc coś, co potem w kinach się za dobrze nie sprzedaje. Takim często przytaczanym w podobnych przypadkach przykładem jest "Kingdom of Heaven" Ridleya Scotta, które w wersji reżyserskiej na blu-ray było o wiele lepszym filmem. A przy premierze w kinach mówiło, że to producenci wymusili taki montaż, pozbawiając reżysera kontroli, a to potem przełożyło się na nie najlepsze recenzje i brak sukcesu w box office. O negatywnym wpływie producentów tego studia mówiło się też przy filmach "X-Men: The Last Stand" oraz X-Men Origins: Wolverine. Dlatego też w tym przypadku nie byłoby to szczególnym zaskoczeniem, że studio mogło zmienić początkową wizję, która mogła (acz niekoniecznie musiała...) być lepsza.
Tweet Josha Tranka został szybko skasowany, ale naturalnie czujne osoby zrobiły zrzut ekranu, więc wiadomość reżysera krąży już po świecie.
"The Fantastic Four" zadebiutuje w Polsce 14 sierpnia.