To nie był najlepszy czas w moim życiu. Wydawało mi się, że muszę czuć się tak, że jestem największym farciarzem na świecie, gdy tak naprawdę czułem się bezbronny. Miewałem trudne chwile, myślę że wielu ludzi ma podobnie około swojej dwudziestki. Najtrudniej było w momencie, gdy Jon zginął i potem pojawił się z powrotem. Naprawdę nie podobało mi się, że teraz wszystko skupia się na nim - nawet mimo tego, że unieważniało to ten punkt widzenia o byciu najsłabszym ogniwem. To był czas gdy zacząłem terapię, gdy zacząłem rozmawiać z ludźmi. Czułem się bardzo niepewnie, do nikogo się nie odzywałem... Musiałem czuć się bardzo wdzięczny za to, co mam, a jednocześnie nosiłem w sobie niepokój.
Mimo początkowych trudności, które udało mu się przezwyciężyć, Harington przyznaje, że bardzo zżył się ze swoją postacią. Na tyle, że odejście z produkcji ostatniego dnia na planie było dla niego niezwykle emocjonalne. Jak mówi:
Zdjąłem kostium i poczułem, jakbym zdjął z siebie własną skórę. To było bardzo emocjonalne. Jakby ktoś mnie czegoś pozbawiał.
Mówiąc zaś o obecnym wątku Jona, jak i całym 8. sezonie, aktor zapowiada:
Oni poszli na całego. Mogli spokojnie postawić na taki sam budżet, jaki miał 7. sezon, ale postanowili iść dalej (...). A jeśli chodzi o koniec przygody Jona - jakikolwiek nie będzie - ja jestem usatysfakcjonowany tym, w jaki sposób zamknęła się jego historia.
Gra o tron - 8. sezon zadebiutuje 15 kwietnia na HBO.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj