Gra o tron nadal dzieli widzów na całym świecie, a aktorzy udzielają portalowi EW.com wywiadów, wyjaśniających fanom wątki swoich postaci. Tak też zrobili Lena Headey o postaci Cersei oraz Conleth Hill o Varysie. Jeśli ktoś miał wątpliwości po emisji 5. odcinka, Cersei nie żyje. Potwierdza to Lena Headey w rozmowie z dziennikarzem EW.com. Zginęła razem z Jaimem Lannisterem zmiażdżona przez zawalającą się budowle, która była symbolem jej władzy. Aktorka tłumaczy, że na początku 8. sezon Cersei jest uwięziona w sieci, którą sama sobie stworzyła. Jest desperacko nieszczęśliwa i zaczyna tracić kontrolę nad sytuacją. Zniszczyła wszystkie dobre sojusze i straciła więź z miłością swojego życia. Zdaniem Headey jej przeznaczeniem jest być samotną. Prawie do samego końca nie przyjmuje do wiadomości tego, co się dzieje. Lena Headey przyznaje, że gdy pierwszy raz dowiedziała się o finałowej scenie Cersei, miała mieszane odczucia. Zawsze chciała, by odeszła w sposób spektakularny lub w walce. Jednak po rozmowie z Nikolajem Costerem Waldau zaczęła doceniać, jak zostało to przemyślane.
- Im więcej o tym rozmawialiśmy, tym bardziej wydawało się to idealnym zakończeniem jej historii. Przyszli na świat razem i teraz razem go opuszczą. Ważne było, że Jaime miał szansę na zdobycie wolności i wyzwolenie się spod wpływu Cersei, co według mnie podekscytuje widzów. Największą niespodzianką jest fakt, że wraca po nią. Cersei zdaje sobie sprawę, jak bardzo go kocha i jak on ją bardzo kocha. To jest najbardziej autentyczny związek, jaki miała. Ostatecznie są dla siebie stworzeni - mówi aktorka.
Headey sądzi, że w ostatnich chwilach, gdy Cersei patrzy na brata, czekając na koniec, to prawdopodobnie pierwszy raz, gdy w duszy bohaterki panuje spokój. Conleth Hill od samego początku brawurowo wcielał się w Varysa. W rozmowie z EW.com zdradza, że miał mieszane odczucia, gdy przeczytał scenariusz swojej ostatniej sceny. Przyznaje, że to taka sytuacja, którą każdy traktuje osobiście. Z perspektywy czasu sądzi, że zostało to świetnie rozwiązane.
- Z perspektywy czasu, wyszło to świetnie. W momencie, gdy się dowiedziałem, nic nie mogłoby mnie pocieszyć. Myślałem: co zrobiłem źle? Nie było żadnego ostrzeżenia. Te wszystkie słynne historie o aktorach, którzy zostali zaproszeni na obiad lub dostali przynajmniej telefon, a ja musiałem dowiedzieć się tego na chłodno ze scenariusza - mówi aktor.
Podkreśla, że brak osobistego powiadomienia to był standardowy proces dla każdego aktora, którego postać ginęła. Zmienili go w finałowym sezonie. A tak ocenia decyzję Varysa o zdradzie Dany:
- Był błyskotliwy i szlachetny. Jest do końca wierny swojemu słowu. Chciał, aby odpowiednia i prawa osoba zasiadła na tronie. Mówił to wielokrotnie. Moja postać nie ma rozkojarzenia w postaci miłości czy pożądania, a ludzie, których musiał wyraźnie dostrzec, byli zakochani. Dlatego to wszystko ma sens - mówi.
20 maja zostanie wyemitowany ostatni odcinek serialu Gra o tron.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj