W rozmowie z portalem Entertainment Weekly Glesson zauważa, że mimo 21. lat, jego charakteryzacja w serialu niespecjalnie się zmienia, w przeciwieństwie do innych aktorów grających dzieci. - Praktycznie wyglądam tak samo, jak na pierwszym castingu. Musiałem spodobać się twórcom, bo błyskawicznie zobaczyli u mnie tego diabolicznego, złego bohatera. Joffrey z każdym sezonem dojrzewał. Podobnie jest w tym sezonie. W sercu wciąż jest dzieciakiem, ale zdaje sobie sprawę, że po śmierci ojca musi rządzić - zauważa aktor.
Fabuła czwartego sezonu Gry o tron w dużej mierze skoncentrowana będzie na ślubie i weselu Joffa z Margaery. - Wszystkie te odcinki są o nim, a nie o pannie młodej. To Joff jest najważniejszą postacią zarówno na ślubie jak i na weselu. To przecież wydarzenia z nim związane doprowadzą do znacznego rozwoju wątków w Królewskiej Przystani, w dalszej części serialu. W końcu jest królem! - przypomina Glesson.
Gra o tron do ramówki wraca już jutro. W Polsce 4. sezon zadebiutuje w poniedziałek o 22:00.