FRAGMENTY KSIĄŻKI:
Wydaje mi się, że moja historia może komuś pomóc i dodać wiary w siebie. Dlatego warto podzielić się nią z innymi, a nie wszystko trzymać dla siebie. Nie da się wymazać z życia tego, co było. I bardzo ważne, żeby tego nie robić. Bo z pełną świadomością, co wydarzyło się w życiu, musisz przecież nadal żyć. Potworna rzecz mnie w życiu spotkała i starałem się sobie z tym poradzić. Nie było mi lekko, ale cały czas myślałem pozytywnie, wierzyłem, że kiedyś mi się uda. Ta wiara i myśl, że mama nadal jest przy mnie, pomagały mi iść do przodu. Ludzie oceniali nas z góry: jaki ojciec, tacy synowie. To było straszne dla mnie, młodego chłopaka. Syn mordercy - słyszałem za plecami. Jak miałem 15 lat, a babcia nie chciała mi dać pieniędzy na buty czy na coś innego, to mówiłem: „Zobaczysz, że wszystko kiedyś ci oddam z nawiązką”. Czy słyszałem pochwały ? Tego akurat sobie nie przypominam, ale jak dobrze zagrałeś, to dziadek brał na lody, a jak strzeliłeś bramkę, to może jeszcze pochwalił. Musiałem dość szybko nauczyć się walki o siebie, żeby poradzić sobie z życiem. A ono mnie nie rozpieszczało. Niekiedy zadaję sobie pytanie, czy dlatego mam mocny charakter, bo ktoś tam u góry wie, że sobie z tym poradzę? Staram się tak to tłumaczyć. Lubię myśleć, że moje życie jest w moich rękach. Staram się je sobie układać. Niekiedy trzeba podejmować ryzyko i albo się sparzysz, albo przekonasz, że ryzyko się opłaciło. Człowiek czuje się szczęśliwy, kiedy wierzy, że zrobił coś na 100 procent i nawet jeśli coś się nie uda, to wie, że dał z siebie wszystko. Nie jestem minimalistą, zawsze chcę więcej. Wydaje mi się, że to jest dobre, bo jeżeli będziesz się koncentrował na tym, co już osiągnąłeś, to staniesz w miejscu. Zginiesz w tłumie. Jadąc do Dortmundu, nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, gdzie tak naprawdę trafiam. Tu, grając dla 80 000 ludzi, za każdym razem ma się do czynienia z wielkimi emocjami. To niesamowicie porusza i daje spełnienie. Marzyłem o tym. Mam iść na boisko i grać na pół gwizdka? Gra się po to, aby osiągać jak najlepsze wyniki, strzelać bramki, podawać, zdobywać trofea. To jest najpiękniejsze w życiu. O każdej sytuacji na boisku trzeba pamiętać, a już najbardziej o tych nieudanych. W meczu z Freiburgiem strzeliłem do pustej bramki i nie trafiłem. Ta sytuacja nauczyła mnie więcej niż każda inna. Taka nietrafiona bramka sprowadza cię z powrotem na ziemię. Chociaż wciąż nie rozumiem, jak to się stało… W pierwszej chwili pomyślałem, że to się nie dzieje naprawdę. Chciałem przewinąć film jeszcze raz, to tyłu. Musisz mieć dużo silnej woli i samozaparcia, żeby w najcięższych momentach się nie poddawać. W moim życiu i w przygodzie z piłką takie trudne momenty były. A sukcesy to próba charakteru: albo sodówka uderzy ci do głowy, albo nie. Ciężko jest wejść wysoko, ale utrzymać się tam – jeszcze trudniej. A presja jest ogromna. Musisz się liczyć z tym, że na twoje miejsce czekają setki tysięcy innych graczy. Każdy z nas chciałby, aby wszystko w życiu było różowe, kolorowe, a wiatr zawsze wiał nam w plecy, a nie w oczy. Już wiem że to niemożliwe. Życie jest, jakie jest. Ja dostałem swoje. I nie mam zamiaru się nad sobą rozczulać. Wiem, że wielu ludzi ma bardzo ciężko i potrafi sobie z tym poradzić. Mnie samemu trudno jest się oceniać, zwłaszcza jeśli miałbym mówić o sobie dobrze. Mógłbym być nieobiektywny, więc wolę to pozostawić tym, którzy mnie znają. Tylko to ma sens: mówić o czymś prawdziwie. Chciałbym być zapamiętany przede wszystkim z tego, co robię na boisku. Jeśli mam udzielić wywiadu, który w jakimś stopniu pokaże, jakim jestem człowiekiem, to nie może to być rozmowa, która odbywa się co miesiąc czy dwa tygodnie…