Przede wszystkim Kit Harington grający Jona Snowa musiał zachować tajemnicę przed każdym, nawet przed kolegami z obsady serialu Game of Thrones. Wszyscy musieli wierzyć, że Jon Snow nie żyje i nie zostanie wskrzeszony. To ostatecznie miało miejsce w 2. odcinku 6. sezonu. Czytaj także: Dlaczego Jon Snow podjął taką decyzję w 3. odcinku 6. sezonu Gry o tron? Prowadzący producenci wykonawczy - David Benioff i Dan Weiss wyjawili Haringtonowi, że Jon Snow zostanie wskrzeszony w 2. odcinku tuż po tym, jak latem 2014 roku obsada dostała scenariusze 5. sezonu. Aktor jednak został zobligowany do zachowania całkowitej tajemnicy przed wszystkimi. Musiał przekonać każdego, że nie wraca do serialu.
- Na początku myślałem, że będzie to zabawne. Taka śmieszna gra, ale musiałem kłamać wielu bliskim przyjaciołom, obsadzie i ekipie filmującej. Im dłużej to trwało, tym bardziej miałem wrażenie, że ich zdradzam. Dlatego stopniowo wyjawiałem prawdę.
Aktor wyjawia, że nie wszyscy mu uwierzyli w te kłamstwa. Wspomina reakcje Liama Cunnighama (Ser Davos), który ani przez chwilę mu nie wierzył:
- Na samym początku powiedział mi, że mam spie***lać.
Natomiast Sophie Turner, grająca Sansę, uwierzyła w całą fasadę:
- Sophie Turner napisała mi długi list o tym, jak bardzo lubiła ze mną pracować i wciąż go mam. Trochę chichotałem z tego powodu - mówi Harington.
Okazuje się, że gdy obsada 6. sezonu dostała scenariusze, zaczęli podejrzewać, że Jon Snow może jednak wrócić.
- Nie sądziłam, że zabiliby tego bohatera, nawet pomimo tego, że Kit wykonał kawał świetnej roboty mówiąc każdemu: "To mój ostatni sezon. Będę za wami tęsknić". Odpowiedziałam mu, "nie kupuję tego, ale przez szacunek do ciebie, też będę za tobą tęsknić". Jeśli masz takiego aktora jak Kit Harington, który jest rewelacyjny i wizualnie przyciągający uwagę, nie pozbywasz się go zbyt szybko - mówi Gwendoline Christie, grająca Brienne.
Szarada trwała cały czas za kulisami. Kit Harington wspomina, że ostatni dzień na planie 5. sezonu był bardzo emocjonalny, bo musiał sprzedać wszystkim, że odchodzi. Były przemówienia, uściski na pożegnanie, picie i podarunki. Aktor musiał całe kłamstwo sprzedawać na coraz wyższym poziomie, co dla niego było coraz bardziej niekomfortowe. Cały dzień żegnania się z obsadą nazwał najgorszym doświadczeniem w historii pracy nad serialem. Musiał nawet wygłosić przemówienie na pożegnanie. Czuł się, jak na swoim pogrzebie. Nawet reżyser finału 5. sezonu, David Nutter nie miał pojęcia,że Jon Snow zostanie wskrzeszony. Bryan Cogman, producent serialu, wyjawia, że zależało im na tym, by w finale pokazać obrazowo, że Jon Snow na pewno został zabity. Reżyser stwierdził, że przemowa Haringtona była poruszająca i mocna. Sam Harington wyjawia, że nawet wówczas niektórzy nie wierzyli w całą historię. Aktor wyjawia, że zawsze był introwertykiem i nie ma w sobie nic z showmana. Dlatego prowadzenie całej fasady przez tyle miesięcy było dla niego trudne, wyczerpujące i było czymś przeciwnym do idei aktorstwa, w którą wierzy. Tyczy się to też udzielania masy fałszywych wywiadów i tego najbardziej się bał. Prosił publicystów HBO, by go do tego nie zmuszali. Podszedł do tego w taki sposób, że nie będzie odpowiadać wprost na pytania, by nie kłamać ludziom w oczy. Czytaj także: Nasza recenzja 3. odcinka 6. sezonu Gry o tron Nawet Michael Lombardo, dyrektor programowy HBO, nie miał zielonego pojęcia o tym, że Jon Snow zostanie wskrzeszony. Zareagował na jego śmierć tak, jak inni fani. Dowiedział się o tym kilka dni po emisji finału, kiedy to zadzwonili do niego David Benioff i Dan Weiss. Poprosili go o to, by HBO pomogło im zachować całą fasadę wokół Jona Snowa. Od razu się zgodził, ale potem Lombardo poczuł na własnej skórze trudy tej sytuacji, gdy sam musiał kłamać ludziom w oczy. Początkowo chcieli wskrzesić Jona Snowa na końcu premierowego odcinka 6. sezonu. Zdecydowali się jednak to przedłużyć, by wykorzystać jeszcze niewiadomą i cały szum wokół jego postaci, by nie pozostawiać wrażenia, że nie żył tylko przez 50 minut. Jednocześnie nie chcieli też, by Kit Harington leżał na stole przez 3 odcinki. Potem okazało się, że rola Jona Snowa w 6. sezonie jest ogromna. Jest centralna postacią, wokół której będą rozgrywać się wydarzenia. Dlatego też na planie wszyscy mieli zakazu używania imienia Jon Snow. Mogli używać skrótu LC od Lord Commander. Przez cały okres pracy nad 6. sezonem, Kit Harington musiał pozostawać w ukryciu. Niebezpiecznie było pokazywać się publicznie w towarzystwie kogokolwiek z obsady, bo od razu dolewało to oliwy do ognia spekulacji. Twórcy wspominają wyciek zdjęcia z planu, na którym Jon Snow stoi z mieczem w towarzystwie 300 statystów. Kręcili wielką bitwę. Weiss cieszy się, że jednak nie trafiło to do dużego grona odbiorców. Nie mogą jednak uwierzyć, że udało im się wszystko zachować w tajemnicy, bo szczegóły wskrzeszenia nie wyciekły do sieci. Aktorka grająca Melisandre wspomina, że kręcenie sceny wskrzeszenia trwało wieki, bo filmowali ją z wielu kątów. Wspomina, że myła Kita Haringtona z 50 razy.
- To było bardzo dziwne, jak sen nastolatka. Leżysz tam nagi, a Carice van Houten cię myję. To były naprawdę dwa łatwe odcinki. Bardzo mi się to podobało - twierdzi Kit Harington.
Wyjawia także,że miał bardzo dziwną sytuację - raz zasnął leżąc na tym stole. I nagle obudził się podczas kręcenia sceny i chwilę mu zajęło zanim zdał sobie sprawę, gdzie jest. Mówi, że obudzenie się na planie Gry o tron przypomina trochę koszmar. Nowy odcinek Game of Thrones zostanie wyemitowany dziś o 20:10 na HBO.  
Lubisz dobre seriale? 6 maja w Polsce startuje kanał AMC! 9 maja zobaczycie Fear the Walking Dead, a 12 maja Humans. Więcej tutaj.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj