- Nie miałem energii, by walczyć ze studiem i walczyć o film. Dosłownie zero energii. Myślę, że to główna przyczyna. Jest pewien inny świat, w którym zostałbym i próbowałbym walczyć, ponieważ każdy film to walka, prawda? Byłem do tego przyzwyczajony. Po prostu nie miałem na to energii. Nie było we mnie woli walki. Zostałem pokonany przez to, co wydarzyło się w moim życiu, więc nawet nie chciałem o to walczyć. Nie obchodziło mnie to - tłumaczy Zack Snyder.
Podkreśla, że w tym momencie najważniejsza była dla niego rodzina i poradzenie sobie z tragiczną śmiercią córki.
- W tym czasie widziałem, że moja rodzina potrzebuje mnie bardziej niż ta bzdura. Musiałem to zrobić dla nich i zrobić wszystko, byśmy mogli zaleczyć rany - podkreśla.
Gdy Snyder odszedł, ówczesne władze Warner Bros. ogłosiły zatrudnienie Jossa Whedona, reżysera Avengers do dokończenia filmu. Twierdzono wówczas, że Snyder zasugerował Whedona i wspierał decyzję studia. Nigdy jednak sam reżyser tego PR-owego ogłoszenia nie potwierdził.
Kinowa Liga Sprawiedliwości zebrała fatalne recenzje, stała klapą w kinach i do tego wybuchły duże kontrowersje w związku z dokrętkami, na których Whedon miał tworzyć toksyczną atmosferę. Przypomnijmy, że według informacji Whedon podczas drogich dokrętek nakręcił 3/4 filmu wyrzucając tyle z materiału stworzonego przez Snydera. Świat zobaczy oryginalną wizję w marcu podczas premiery VOD jego 4-godzinnej wersji Ligi Sprawiedliwości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj