George R.R. Martin z miłośnikami swoich książek spotkał się w Edynburgu. W ramach pytań od fanów jeden z nich poruszył kwestię różnicy pomiędzy tym, jak homoseksualność i biseksualność bohaterów pokazana jest w serialu Gra o tron produkcji HBO a jak podchodzi do tego sam autor w swoich książkach, gdzie więcej się sugeruje, niż mówi wprost.
Martin różnice rzecz jasna dostrzega. Tłumaczy ją odmienna perspektywą - w jego powieściach wszystkie wydarzenia opisane są z czyjegoś punktu widzenia, co narzuca ograniczenia, wynikające w dużej mierze z wiedzy i niewiedzy bohaterów. W serialu natomiast tego nie ma, co pozwala pokazać znacznie więcej. Dlaczego więc w "Pieśni Lodu i Ognia" nie ma rozbudowanych scen gejowskiego seksu? Bo żadna z postaci, której oczami obserwujemy wydarzenia, nie jest gejem.
Czy to się zmieni? Martin nie wyklucza takiego rozwoju spraw. Wspomniał nawet, że dostaje sporo listów, w których - zwłaszcza czytelniczki - proszą go o dopisanie takich wątków. Choć od razu zaznaczył, że tego typu prośby nie mają na niego wpływu. To nie demokracja - tłumaczy. Gdyby to była demokracja, Joffrey zginąłby dużo wcześniej. Jeżeli sceny gejowskiego seksu pojawią się w "Pieśni Lodu i Ognia", to tylko dlatego, że tak wyniknie z rozwoju fabuły.