To Robert Downey Jr. jako pierwszy zasugerował swego czasu, że Iron Man 4 w reżyserii Mela Gibsona byłby filmem tak szalonym, jak to możliwe. Aktor przyznał również, że jeśli znów miałby pojawić się w samodzielnej produkcji o przygodach herosa, to z chęcią zobaczyłby za kamerą właśnie cieszącego się jeszcze wtedy złą sławą laureata Oscara. Sam Gibson kilkukrotnie odnosił się już do tej kwestii. Ledwie kilkanaście dni temu w rozmowie z Washington Post przyznał, że filmy Marvela odstraszają go bezsensowną, ukazywaną na ekranie przemocą, która zupełnie rozmywa to, z jakimi bohaterami mamy do czynienia. Wygląda jednak na to, że od tego wywiadu zdążył już zmienić zdanie. Gibson zapytany ledwie 3 dni temu o to, czy w ogóle rozważa wyreżyserowanie Iron Mana 4, jeśli ten film kiedykolwiek powstanie, odparł, że mogłaby to dla niego być doskonała zabawa. Od razu jednak zaakcentował, że cała sytuacja wymagałaby reorganizacji modelu budowania kina superbohaterskiego na ekranie - Gibson chciałby w tej kwestii pozostać wierny swojemu stylowi, jednocześnie pragnąc dojść do jakiegoś konsensusu jeśli chodzi o przyjętą przez twórcę konwencję. Zobacz także: Mel Gibson: filmy Marvela są brutalniejsze niż jakikolwiek mój Wypowiedź Gibsona może zaskakiwać. Przypomnijmy, że tylko w tym roku krytykował on Marvela, jak również film Batman v Superman: Dawn of Justice , który określił jako "kupę gówna".
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj