Grupa prawodawców ze Stanów Zjednoczonych wysłała w piątek (11.09) list do dyrektora Disneya, Boba Chapeka, w którym odnieśli się do kolejnych kontrowersji dotyczących filmu Mulan. W liście wzywają Chapeka do wyjaśnienia kwestii zaangażowania chińskiego rządu w produkcję filmu oraz stopnia, w jakim Disney był świadomy zgłaszanych naruszeń praw człowieka w regionach, w których odbywały się zdjęcia. Przypomnijmy, że aktorskiej wersji Mulan towarzyszy atmosfera ogromnego skandalu. Oburzenie widzów i przedstawicieli branży filmowej przerodziło się w bojkot. Jednym z wielu "grzechów" filmu jest niedawno ujawniony fakt, że kręcono go m.in. w prowincji Sinciang (Xinjiang). Jak wiemy, Chiny stworzyły z tego regionu autonomicznego wielki obóz internowania. Znajdują się tam obozy koncentracyjne, w których więzi się Ujgurów oraz inne muzułmańskie mniejszości, które zamieszkują Chińską Republikę Ludową. Jest to aż milion prześladowanych i okrutnie traktowanych ludzi. Według ekspertów również tam - w ramach kampanii ograniczającej przyrost naturalny - kobiety poddawane są przymusowej sterylizacji. Eksperci określają działania Chin jako kulturowe ludobójstwo. Jak piszą ustawodawcy we wspomnianym liście:
Współpraca Disneya z urzędnikami Chińskiej Republiki Ludowej, odpowiedzialnymi za popełniane okrucieństwa i tuszowanie zbrodni, jest głęboko niepokojąca.
Dalej wzywają CEO Disneya do szczegółowych wyjaśnień.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj