Mike Colter, w serialu Luke Cage wcielający się w rolę tytułowego bohatera, był gościem programu Conana O'Briena. Aktor poruszył kwestię strzeżenia swoich tajemnic przez Marvela:
Wiesz, oni mieli kilka przypadków w przeszłości, gdzie aktorzy chcieli posiadać własny egzemplarz scenariusza - przecież mogliby go niespodziewanie zostawić na ławce w parku, ktoś mógłby to znaleźć... Właściwie nie ktoś - jakaś osoba życzliwa Marvelowi, która przecież może za nami chodzić. Wiesz o tym, że za nami chodzą? Nigdy nie jestem sam; przecież nawet teraz wśród publiczności może być ktoś, kto dla Marvela pracuje. Nie wiem kto, ciągle się właściwie zastanawiam - to może być ten koleś (Colter wskazał przypadkową osobę - przyp. aut.).
Od kiedy podążanie śladami aktorów przynosiło tylko częściowy sukces, Dom Pomysłów zdecydował się rozwinąć swoje techniki bezpieczeństwa. Jak przyznaje Colter:
Po jakimś czasie zmienili to i zaczęli umieszczać scenariusze w komputerze. Jeśli chcesz coś z tym zrobić, musisz wcześniej oddać swoje odciski palców albo pobierają twoją ślinę - wkładasz to potem do takiego malutkiego pudełeczka i odsyłasz. Mam tu na myśli, że jeśli już jakimś cudem otwierasz komputer ze scenariuszem, a potem wychodzisz gdzieś na 10 sekund, on się już zamyka i musisz robić wszystko od początku. Potem dopiero zaczyna się zabawa z hasłami, które musisz wpisać tylko po to, żeby dotrzeć wyłącznie do swoich plików.
Czytaj także: Luke Cage tak silny, że zatrzymał Netflix? Podejście Marvela do swoich sekretów jest w Hollywood tajemnicą poliszynela. Swego czasu aktorzy, w tym Robert Downey Jr., wyznawali, że czują się w trakcie prac nad filmem Domu Pomysłów tak, jakby w ich pobliżu nieustannie znajdował się snajper.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj