Efekty specjalne - cóż, w filmie jest ich dużo, bardzo dużo. – opowiada Agnieszka Kurzydło reprezentująca polskiego koproducenta filmu Czerwony Kapitan, firmę Mental Disorder 4 –Po zakończeniu prac nad filmem okazało się, że w Czerwonym Kapitanie mamy więcej klatek z efektami specjalnymi niż we Władcy Pierścieni. Najszlachetniejsze efekty specjalne to takie, których widz nie będzie w stanie wyłapać. W Czerwonym Kapitanie nie ma ani jednej sceny, która nie zostałaby zmodyfikowana przez naszych specjalistów od efektów specjalnych. A to wybitni specjaliści zazwyczaj pracujący na potrzeby rynku amerykańskiego (W Czechach w przeciwieństwie do Polski - dzięki polityce podatkowej tamtejszego rządu i dzięki zachętom dla inwestorów realizuje się bardzo wiele amerykańskich produkcji). Modyfikacje obrazu Czerwonego Kapitana konieczne były zarówno w odniesieniu do plenerów, które trzeba było komputerowo doprowadzić do stanu sprzed 25 lat, jak i w odniesieniu do wnętrz, gdy np. Richard Krauz (Maciej Stuhr) cudem uchodzi z życiem z płonącego domu. W Czerwonym Kapitanie jest wszystko, co lubią wielbiciele kryminałów: pościgi, strzelaniny, wybuchy, zdeprawowani ubecy, sprawiedliwy bohater walczący o prawdę. Jest miłość, pasja, porażki i zwycięstwa. Bardzo lubię ten film, ponieważ przy zachowaniu cech gatunku, „Czerwony Kapitan” to film oryginalny, niekopiujący amerykańskich klasyków - i taki, który działa na widza. „Czerwony Kapitan” to blisko dwie godziny wspaniałej rozrywki. Jednocześnie jest to wartościowy film, który dotyka spraw poważnych, a w naszym regionie nadal żywych - będących przedmiotem ciągłych polemik i dyskusji.Červený kapitán zadebiutuje w kinach 26 sierpnia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj