Ksiądz Adam (Andrzej Chyra) obejmuje nową parafię i organizuje ośrodek dla młodzieży niedostosowanej społecznie. Szybko przekonuje do siebie ludzi energią, charyzmą i otwartością. Przyjaźń z miejscowym outsiderem (w tej roli Mateusz Kościukiewicz) zmusi kapłana do zmierzenia się z własnymi problemami, przed którymi kiedyś uciekł w stan duchowny. [Opis dystrybutora]
Aktorzy:
Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz (28) więcejKompozytorzy:
Paweł Mykietyn, Adam WalickiReżyserzy:
Małgorzata SzumowskaProducenci:
Małgorzata Szumowska, Peter Garde (3) więcejPremiera (Świat):
1 stycznia 2014Premiera (Polska):
20 września 2013Kraj produkcji:
PolskaCzas trwania:
102 min.Gatunek:
Dramat, Obyczajowy
Trailery i materiały wideo
W IMIĘ... - oficjalny zwiastun filmu
Najnowsza recenzja redakcji
Ksiądz Adam biegnie przez las. Widzimy jego markowe dresy, buty do joggingu, słuchawki marki Apple, a cała scena rozgrywa się przy dźwiękach efektownej muzyki. Przypomina to trochę sekwencję ze Wstydu McQuenn’a, ale wspólny mianownik łączący obu bohaterów jest dalej ten sam – są inni. I nie chodzi tu tylko o wygląd, którym nasz bohater wyróżnia się spośród mieszkańców miasteczka. Fabuła skupia się bowiem na dramacie homoseksualnego księdza. Oglądamy więc na ekranie jego walkę z samym sobą; walkę osoby, która nie potrafi odnaleźć wewnętrznego spokoju, która pragnie miłości jak każdy z nas i staje się przez to jeszcze bardziej samotna.
Księdza Adama zagrał znakomity Andrzej Chyra. Nie można wręcz oderwać od niego wzroku. Jego występ jest tak perfekcyjny, że na ekranie nie widzimy tylko "fajnego" charyzmatycznego księdza, który jako pokutę zadaje bieganie, ale również osobę, która tak naprawdę jest postacią tragiczną. Adam nie potrafi się odnaleźć w swoich słabościach i walczy o miłość w rzeczywistości, w której jest ona zakazana. Jego autentyczność w większości scen zachwyca i pozwala nam przeżywać emocje razem z głównym bohaterem. Na ekranie partneruje mu równie świetny Mateusz Kościukiewicz, który przez cały czas trwania filmu wypowiada może jedno zdanie. Dawno nie widziałam tak doskonale zagranego "niemego" występu. Dodatkowo na pochwałę zasługuje drugi plan. Obsadzenie go, przez reżyserkę, nieprofesjonalnymi aktorami okazało się strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu sceny z ich udziałem były dużo bardziej wiarygodne, aniżeli moglibyśmy się tego spodziewać.
Na szczególną uwagę zasługuje fragment, w którym Adam i Dynia biegają po polu kukurydzy udając małpy. To chyba tak naprawdę "clue" całego filmu. Ukazanie nieskrępowanej wolności, jaka powinna towarzyszyć każdemu z nas. Miałam wrażenie, że ta scena została jakby żywcem wyjęta z zupełnie innej produkcji, ale jakże dobitnie próbuje pokazać nam życiowe prawdy o nas samych.
Szumowska całą historię opowiada tak naprawdę obrazami, a subtelne zdjęcia Michała Englerta tylko potęgują ten efekt. Chociaż czasami wydawało mi się, że to wszystko jest jednak ciut za ładne, a chwilami wręcz zbyt efekciarskie. Problem pojawia się jednak w momencie, gdy reżyserka próbuje przemycić do swojego filmu nachalną wręcz symbolikę. Historia sama w sobie jest już na tyle wymowna, że nie było potrzeby jej udziwniania za pomocą analogii do biblijnych historii. Niestety przez tego typu zabiegi produkcja traci swój niepowtarzalny urok.
Zasmuciła mnie również niekonsekwencja reżyserki w kreowaniu filmowej rzeczywistości oraz jej wiarygodności. Wolałam patrzeć na subtelne obrazy pełne niedopowiedzeń, jak chociażby w scenie w wannie, aniżeli gdy Szumowska w dosadny i natarczywy sposób próbuje przedstawić nam wydarzenia, których współczynnik prawdopodobieństwa jest równy zero – gdy Adam upija się na plebanii.
W Polsce film wzbudza niemałe kontrowersje. A niepotrzebnie, bo dzieło Szumowskiej nie ma nic wspólnego z sytuacją w kościele. Reżyserka swoje stanowisko na ten temat przedstawiła przy pomocy słów księdza Adama: "Nie jestem pedofilem, jestem pedałem…". Bo W imię... wcale nie ma być komentarzem społecznym. Film odcina się zupełnie od moralizatorskiego tonu i po prostu próbuje nam opowiedzieć historię ludzkich dramatów.
Nowe dzieło reżyserki "33 scen z życia" jest naprawdę świetną produkcją, oczywiście nie pozbawioną wad. To, co najbardziej urzeka, to uniwersalność świata jaki kreuje. Bo tak naprawdę to "nigdzie", gdzie dzieje się cała akcja filmu mogłoby być praktycznie wszędzie. A jeśli chodzi o "tytułowe" wykluczenie, to jest to niezaprzeczalnie temat jak najbardziej aktualny. Dziełu Szumowskiej na pewno nie można odmówić odwagi i choćby dlatego jest to produkcja, którą warto zobaczyć oraz dla fenomenalnego występu Andrzeja Chyry, który jest w stanie poruszyć nawet tych, którzy w filmową miłość nie uwierzą.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Andrzej Chyra Ksiądz AdamKsiądz Adam
-
Mateusz Kościukiewicz Łukasz DyniaŁukasz Dynia
-
Maja Ostaszewska EwaEwa
-
Łukasz Simlat Nauczyciel Michał RaczewskiNauczyciel Michał Raczewski