Nowe plotki pochodzą od Grace Randolph, która jest youtuberką z kanału Beyond the Trailer oraz znaną komiskową scenarzystką. Z tego, co o niej wiadomo, jej zakulisowe doniesienia nie raz się sprawdzały. Swoje informacje opiera na źródle z kręgów Disneya. Sytuacja za kulisami Lucasfilmu jest chaosem, a negatywna atmosfera wokół Gwiezdnych Wojen nie jest czymś, co Disney może akceptować. Lucasfilm ma dużo swobody podczas pracy, tak samo jak Marvel i Pixar, więc to oni odpowiadają za to, jak Gwiezdne Wojny wyglądają, a nie znienawidzony przez niektórych Disney. Jednak gdy coś dzieje się źle, Disney jako właściciel studia może i musi interweniować, aby ratować sytuację. W tym miejscu wkracza szef studia Bob Iger. Czytamy, że tematem numer jeden jest zwolnienie Kathleen Kennedy z funkcji szefowej Lucasfilmu, która straciła kontrolę nad tym, co się dzieje. Podobno jej osoba doprowadziła do wielkiego rozłamu wewnątrz Lucasfilmu. Część osób wspiera jej wizję Gwiezdnych Wojen, część osób jest jej przeciwna i wiedziała, że to się nie sprawdzi. I tu pojawia się problem, bo, jak już informowaliśmy, przez to nikt nie chce posady szefa Lucasfilmu. Randolph donosi też, że Kennedy wycofała się z pracy nad Star Wars: Episode IX i nie zamierza w ogóle ingerować w tę produkcję. Pełną kontrolę nad nią dostał reżyser J.J. Abrams. Z uwagi na obecną interwencję Disneya to jednak może się zmienić. Na działania Kennedy wściekli są też szefowie marketingu z Disneya, którzy odczuwają negatywny skutek jej decyzji. Studio też zdało sobie sprawę ze złej wizji Kennedy i jej słów o tym, że Gwiezdne Wojny przez wiele lat były skierowane wyłącznie do mężczyzn i nie chce powiedzieć, że jest im przez to cokolwiek winna. Zdaniem Disneya to doprowadziło do negatywnej reakcji ze strony odbiorców, a na tym etapie fani płci męskiej nadal napędzają Gwiezdne Wojny. Nie oznacza to, że nie będzie kobiet i rasowego zróżnicowania w obsadzie. To nadal będzie ważne dla rozwoju uniwersum i przyciągania nowych odbiorców, by popularność jedynie rosła. Podobno uważają, że w tym aspekcie wszystko poszło w skrajności i stało się zbyt polityczne. Randolph potwierdza plotki, że prace nad spin-offami zostały wstrzymane. Podobno Disney chciałby Obi-Wana Kenobiego, bo zdają sobie sprawę z popularności postaci granej przez Ewana McGregora. Podobno uważają, że trzeba było zrobić film o nim, nie o Hanie Solo. Według youtuberki Disney podziela opinię niektórych widzów o filmie Star Wars: The Last Jedi. Nie podoba im się ostateczny efekt i najwyraźniej uważają, że popełniono tam zbyt dużo błędów, które doprowadziły do negatywnej burzy mającej zły wpływ na Gwiezdne Wojny. Wpływ na zainteresowanie Disneya ma też prosty fakt: sprzedaż zabawek przy tym filmie zaliczyła ogromny spadek. Podobno Disney zdaje sobie też sprawę, że nie powinni byli pozwolić na uśmiercenie Hana Solo (tutaj mówi się, że Harrison Ford tego żądał) i Luke'a Skywalkera (Hamill wielokrotnie mówił, że nie zgadza się z taką wizją rozwoju postaci, ale ją zaakceptował). Dostrzegają też wady Star Wars: The Force Awakens związane z odwołaniami do oryginalnej trylogii. Widzą błędne decyzje i szukają rozwiązanie, jak ich nie powtarzać. Czy da się uratować sytuację za kulisami Lucasfilmu i Gwiezdnych Wojen? Bob Iger, czyli szef Disneya, osobiście zajmuje się tematem. Czytamy, że zorganizował rozmowę konferencyjną z ludźmi z Lucasfilmu, Pixara oraz szefem Marvela, czyli z Kevinem Feige'em, po to, by wspólnie wyklarować strategię naprawy sytuacji i dalszego rozwoju uniwersum. Udział Feige'a nie oznacza, że przejmie on budowę uniwersum Star Wars. Role tych ludzi na tym etapie są czysto konsultacyjne. Prawdopodobnie w nadchodzących tygodniach poznamy jakieś oficjalne decyzje na temat przyszłości Lucasfilmu i Gwiezdnych Wojen. Na razie to wszystko to niepotwierdzone plotki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj