Ostatnia na imprezie - fragment powieści
8 lutego 2024 – Pieprz się! To ostatnie słowa, jakie wypowiedziałam do innego żywego człowieka. Gdybym wiedziała, że będą ostatnie, rozważniej bym je wybrała. Popisałabym się erudycją i poczuciem humoru. „Pieprz się” jest ordynarne, lekceważące i dalekie od błyskotliwej riposty, na jaką mnie stać – przynajmniej tak mi się zawsze wydawało. Niestety już tego nie cofnę. Mój ostatni rozmówca wziął mnie pewnie za kobietę, która dzwoni do ludzi, by im nawrzucać, wrzasnąć: „Pieprz się!” i się rozłączyć. Ten wybuch spowodowały skrajne okoliczności – przede wszystkim kategoryczna odmowa pochowania mojego właśnie zmarłego męża – ale chyba nawet to mnie nie tłumaczy. Zatem przepraszam Toma Forresta, kierownika domu pogrzebowego w Coopie. Ta rozmowa telefoniczna bynajmniej nie świadczy o tym, jaka naprawdę jestem, a raczej jaka byłam. Nie żeby to miało jeszcze jakieś znaczenie. Bo Tom Forrest już nie żyje i jego opinia o mnie się nie liczy. Nie mogę się zdecydować, czy chcę prowadzić dziennik czy pamiętnik. Nie wiem nawet, co dokładnie je różni – ani czy taka różnica w ogóle istnieje – a nie mogę tego wygooglować. Nie ma już Internetu. Tak czy owak, prowadzę te zapiski, bo uważam, że są rzeczy, które powinny zostać w jakiś sposób utrwalone, a skoro jestem – a raczej byłam – pisarką i dziennikarką, uważam to poniekąd za swój obowiązek. Poza tym jestem jedyną osobą, która jest w stanie to zrobić. Bo tylko ja zostałam. W tym kraju. Może nawet na całym świecie. Powinnam jednak zacząć od początku.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj