Odbył się zamknięty pokaz 28 minut filmu Rogue One: A Star Wars Story, na który zaproszono przedstawicieli amerykańskich mediów. Wydarzenie odbyło się na ranczu Skywalkera nieopodal San Francisco. Werdykt jest jeden: jest bardzo dobrze. Przede wszystkim potwierdzają, że to jest film wojenny, który jest brutalny (jak na realiów uniwersum Gwiezdnych Wojen), ekscytujący, z dużą dawką napięcia i zaskakująco odważny. W ciągu tych niecałych 30 minut jest dużo emocji oraz akcji, która bardzo angażuje i wciąga. Wszyscy są zgodni, że droid K-2SO grany przez Alana Tudyka kradnie wszystkie sceny, w których jest. Fragmenty tworzyły klimat Gwiezdnych Wojen, ale zarazem jest w tym dużo świeżości, czyli czegoś, czego w tym uniwersum jeszcze nie widzieliśmy. Innymi słowy wyszła z tego taka mieszanka starego z nowym, choć jeden z dziennikarzy mówi, że zarazem jest to film bardzo w stylu Gwiezdnych Wojen i bardzo różny od tego, co Gwiezdne Wojny pokazywały do tej pory. Mamy wypatrywać mnóstwa smaczków i nawiązań, które są wprowadzone dla fanów całego uniwersum. Chwalą Felicity Jones w roli Jyn Erso oraz Bena Mendelsohna w roli dyrektora Krennica, który jest kompletnie innym złoczyńcą, niż inni, których znamy z uniwersum. Komplementują również praktyczne efekty specjalne oraz pokazanie różnych ras kosmitów.

Poznaj ciekawostki o Łotrze 1

W jednym z wywiadów Gareth Edwards oficjalnie ogłosił, że nie zobaczymy znanych z Sagi napisów początkowych. Fabuła rozpoczyna się 15 lat przed wydarzeniami związanymi z Gwiazdą Śmierci. Podczas wywiadu z EW.com Felicity Jones wyjawiła, że punktem odniesienia dla twórców nowego filmu było Star Wars: Episode V - The Empire Strikes Back. Dlatego też realizując tę historię chcieli osiągnąć podobny poziom mrok, dojrzałości i klimatu. Premiera już 15 grudnia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj