W przyszłym tygodniu ukaże się Port cieni, nowa powieść Glena Cooka ze świata Czarnej Kompanii. Mamy dla was do przeczytania początek tej książki fantasy.
– Niedobrze, Konował. To Kulawiec. Będzie się działo więcej niż to, co widzimy.
No, będzie. Starałem się wyglądać jak bystry dzieciak oczekujący mądrości spływającej nieuchronnie od szanowanego starszego.
– Powiedziałbym, gdybyś był dupkiem, ale ty nie potrzebujesz notatki służbowej. Sam już wiesz, czym to pachnie.
Czyżby chciał mi za coś dowalić?
– Zgrywasz się na równie bezużytecznego jak reszta tych kutasów. Jednak kiedy ponoć wychodzisz na kurwy albo się poopieprzać, zazwyczaj tak naprawdę grzebiesz w miejscowej historii.
– Człowiekowi trzeba więcej niż jednego hobby.
– To nie hobby, jeśli nie potrafisz odpuścić.
– Jestem złym człowiekiem. Muszę rozumieć przeszłość. Rozjaśnia teraźniejszość.
Kapitan przytaknął. Smukłe palce wsparł na kwadratowej szczęce z dołkiem.
– Mam dla ciebie pewną rozjaśniającą robotę.
Wiedział coś o tym, co się kroi.
– Może będziesz w stanie coś zrobić, żeby Kompania nie musiała tradycyjnie nurzać się w szambie.
– Złotousty…
– Zamknij się, kurwa. Pani chce dopaść Tides Elbę, zanim się stanie wschodnią Białą Różą. A może ona jest tą Różą. Nie wiem. Kulawiec da z siebie wszystko, żeby zapunktować u Pani, mając nadzieję, że przy okazji załatwi nas.
– Gubię wątek, szefie.
– Nie sądzę. Pamiętaj, Kulawiec jest szczególnie cięty na ciebie. Fakt.
– Dobra. I co?
– On uważa rozpieprzenie czegoś za zabawne. A ja nie chcę zostać zapamiętany jako ktoś, kto zburzył Aloes.
– Potrzebuję jakiejś wskazówki, Kapitanie. Czego ode mnie chcesz? Nie jestem tak mądry, jak myślisz.
– Ja też nie.
Wysunął się zza stołu i zaczął człapać po pomieszczeniu.
– Pani uważa, że Tides Elba urodziła się tutaj, ma tu rodzinę i często ją odwiedza. Nie przyszła na świat jako Tides Elba. Rodzina prawdopodobnie nawet nie wie, kim ona jest.
Jasne, że ta buntowniczka nie urodziła się jako Tides Elba. Gdyby Pani poznała jej prawdziwe imię, Tides Elba byłaby grzanką jeszcze przed zmierzchem.
– Węszyłeś. Wiesz, gdzie zajrzeć. Pomóż nam ją dopaść, zanim Kulawiec nas przygwoździ.
– Mogę pokopać, ale uprzedzam, że znajdę same luki.
– Luki też mają swoją opowieść.
Fakt.
– Zamiast martwić się tą kobietą, może byśmy tak wymyślili jakieś stałe…
Uciął mój wywód machnięciem ręki. Musiałem się zamknąć.
– Spójrz na siebie – powiedział. – Jesteś dość rozgarnięty, żebyśmy dali ci dowództwo nad całą kampanią wschodnią. Idź. Zrób, co należy. I trzymaj się z dala od tych kretyńskich kart.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h