Wkrótce filmy i seriale mogą stać się bardziej interaktywne. Ryff Placer pozwoli marketingowcom dostosowywać reklamowane produkty do rynku, na którym będzie upubliczniana dana produkcja.
Współczesny product placement jest mocno ograniczony, podczas realizacji jakiegoś filmu lub serialu można umieścić ograniczoną liczbę promowanych produktów. Co więcej, muszą trafić one do jak najszerszego grona, dlatego szansa, że
Daniel Craig będzie pił w kolejnym Bondzie piwo z browaru rzemieślniczego w Pomiechówku, jest dość znikoma. A nawet jeśli jakimś cudem do tego dojdzie, to po ewentualnym zamknięciu browaru reklama przestanie być użyteczna. W związku z tym lokowanie produktów mniejszych firm może odbywać się tylko i wyłącznie w lokalnych produkcjach. Na przykład w telenowelach pokroju
Klan, które wyspecjalizowały się w nachalnym product placemencie.
Firma Ryff chce to zmienić. Platforma Placer ma umożliwić manipulowanie przekazem reklamowym na żywo. Oprogramowanie pozwoli wstawiać do filmów wirtualne produkty, które nie były obecne na planie zdjęciowym. Brzmi niewiarygodnie, prawda? Najlepiej wyobrazić sobie działanie tego rozwiązania jak rzeczywistość rozszerzoną dla rynku medialnego. Nadawca telewizyjny mógłby np. ustawiać na stole bohaterów konkretne napoje, dostosowane do konkretnej widowni. Proces nakładania wirtualnych przedmiotów mógłby odbywać się w czasie rzeczywistym lub jeszcze przed emisją danego materiału.
Łatwo wyobrazić sobie, jak takie prerenderowane, trójwymiarowe przedmioty zrewolucjonizowałyby całą branżę filmową. Gdyby Placer został zaimplementowany np. w serwisach VoD czy na YouTubie, oprogramowanie mogłoby wykorzystywać nasz profil osobowy stworzony przez Google, aby precyzyjnie dobierać promowane produkty do naszych preferencji konsumenckich. Byłyby to oczywiście statyczne obiekty, z którymi bohaterowie nie wchodzą w interakcję, ale mam wrażenie, że scenarzyści bardzo szybko nauczyliby się w pełni wykorzystywać potencjał tego narzędzia.
Oto jak oprogramowanie sprawdza się w praktyce:
Co ciekawe, algorytmy radzą sobie nie tylko z umieszczaniem wirtualnych przedmiotów w przestrzeni filmowej, obracają je także zgodnie z ruchem kamery, dzięki czemu porządnie wyrenderowany obiekt może być nie do odróżnienia od scenografii, która naprawdę znajdowała się na planie.
Jak łatwo się domyślić, za tym wszystkim stoi zaawansowana sztuczna inteligencja, która w locie oblicza, w jaki sposób dany przedmiot powinien zostać umiejscowiony na ekranie, aby wyglądał realistycznie. Niestety, na razie to wszystko, co wiemy o działaniu tej technologii, gdyż narzędzie nie przeszło jeszcze całego procesu patentowego i firma Ryff nie chce zdradzać zbyt wiele szczegółów na temat Placera.
Jeśli jednak oprogramowanie rzeczywiście działa tak sprawnie, jak zaprezentowano to na materiale promocyjnym, czeka nas prawdziwa rewolucja. Producenci filmów będą mogli nieustannie zarabiać na swoich dziełach, nawet po latach modyfikując to, co jest w nich reklamowane. Choć na razie nie wiadomo, kiedy Placer mógłby zadebiutować na rynku, jednego jestem niemal pewny. Branża filmowa zrobi wszystko, aby wprowadzić ten projekt w życie. Bo to się będzie po prostu opłacać, tak jak prowadzenie spersonalizowanej kampanii marketingowej w internecie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h