Rambo: Ostatnia krew - recenzje już w sieci. Czy Sly Stallone trafił w nasze gusta?

Nadchodzi Rambo 5: Ostatnia krew - kolejna odsłona przygód legendarnego Johna Rambo, który potrafi w pojedynkę zniszczyć całą armię i "jeść takie rzeczy, po których nawet kozioł by się przekręcił". Przed oficjalną światową premierą produkcji do sieci trafiły już jej pierwsze recenzje. Co tu dużo mówić, różowo nie jest. W chwili powstawania tego tekstu obraz ma 50% pozytywnych opinii na portalu Rotten Tomatoes (zliczono 16 tekstów) i otrzymał średnią ocen na poziomie 5,27/10. W serwisie Metacritic uwzględniono jak do tej pory jedynie 4 recenzje, które przełożyły się na ocenę 38/100. Co więcej, internauci donoszą, że film jest zupełnie niepotrzebny; jak głosi jedna z opinii:

Dlaczego ten jeden ostatni raz nie dało się zrobić przepełnionego akcją filmu o Rambo? A tak Rambo gdzieś tam jest, jego krewna zostaje porwana, odurzona narkotykami, torturowana i zgwałcona przez kartel. Kto za tym stoi?

Oto fragmenty niektórych opinii krytyków:

- Brudny Harry miał przynajmniej godne pożegnanie. W tym filmie pojawia się scena pościgu, w której zobaczymy samochód-zabawkę - Hollywood Reporter.
- W dobie wyjątkowo wrażliwej na kulturowe treści rzeczywistości pomysł z meksykańskimi hersztami zbrodni, którzy posiadają seksualne niewolnice, a później staną oko w oko z białym zbawicielem, nie jest wcale łatwy do zrealizowania - IndieWire.
- To w zasadzie musiała być ostatnia krew, skoro więcej krwi już nie zostało - Showbiz Cheat Sheet.
- To nie jest tyle prawdziwy film o Rambo, co uogólniona w małej skali zrzynka z Uprowadzonej, w którą John Rambo właściwie sam się wrzuci - Forbes.

Sam Sylvester Stallone wydaje się powyższymi ocenami nie przejmować; na swoim koncie na Instagramie zaprezentował wczoraj wideo, ogłaszając jednocześnie, że 18 września powinien być obchodzony jako Dzień Rambo.

Zobacz galerię