Wiele spośród gadżetów prezentowanych w trakcie targów CES nigdy nie wychodzi poza ramy prototypu. W końcu to jedna z imprez, które umożliwiają inżynierom zarysować autorską wizję świata nowych technologii, niekoniecznie za pośrednictwem w pełni funkcjonalnych urządzeń gotowych na debiut na rynku konsumenckim. Wydawało się, że maska Project Hazel będzie jednym z takich sprzętów. Futurystycznym gadżetem, który jedynie prowadzi dyskurs z rzeczywistością, ale nie próbuje jej zmienić. Tymczasem szef Razera, Min-Liang Tan, oznajmił podczas wywiadu z redakcją Yahoo Finance, że Project Hazel doczeka się realizacji i trafi do powszechnej dystrybucji. Maska filtrująca o gamingowym sznycie wkrótce zagości na naszych ulicach. Project Hazel przykuwa wzrok przede wszystkim swoją nietuzinkową stylistyką. Twarz użytkownika osłonięta jest półprzezroczystą obudową, która z jednej strony stanowi ochronę przez wirusami, z drugiej zaś ułatwia komunikację. Widząc mimikę twarzy naszego rozmówcy łatwiej nawiązać z nim kontakt i zrozumieć jego intencję. We wnętrzu maski zamontowano także mikrofon wzmacniający nasz głos. "][/NeEmbed] Zgodnie ze specyfikacją zaprezentowaną przez producenta Project Hazel ma zapewnić ochronę na poziomie masek N95. Oznacza, że wkłady filtrujące będą w stanie wyłapać do 95% zanieczyszczeń mikrobiologicznych. I jak przystało na sprzęt z wężowym logo na obudowie, maska będzie dysponować konfigurowalnym podświetleniem RGB. Min-Liang Tan nie ujawnił, kiedy Project Hazel pojawi się na rynku, poinformował jednak, że wierzy w sukces tego produktu. Uważa, że w obecnej sytuacji pandemicznej ludzie będą częściej sięgać po maseczki, nawet jeśli uda im się zaszczepić i uodpornić na COVID-19.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj