Mark Hamill to prawdziwe ucieleśnienie dziedzictwa i ducha fenomenu, jakim jest saga Star Wars. Aktor, który jest związany z serią od ponad 40 lat, przyznał, że nigdy wcześniej nie był tak zszokowany reakcjami i interakcjami fanów. Podczas ostatniego wywiadu Hamill odniósł się do reakcji na film Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie i przypomniał, że przecież wszyscy pracujący nad filmami mieli jak najlepsze chęci i zamiary.
Naprawdę nie wiem, kiedy fandom stał się tak sporny. Ale ludzie są bardzo uparci i zawzięci, nie mogą się powstrzymać, bo tak długo żyją z daną postacią. Więc niezależnie od tego, czy to epizod VII, VIII czy IX, mógłbym się z czymś nie zgadzać i powiedzieć komukolwiek: nie wiem, czy to jest w porządku. Ale pewnym jest, że wszyscy mają ten sam cel: zrobić jak najlepszy film. (...) Uwielbiam nową obsadę. Myślę, że te postacie są świetne, a aktorzy idealni. Chciałbym z nimi pracować, oczywiście, niestety zostałem od nich raczej odizolowany. Ale też nigdy nie spodziewałem się, że w ogóle wrócę. To było bardzo słodko-gorzkie, ale mogłem się tym cieszyć z innej perspektywy, niż lata temu, kiedy miałem 20 lat. To zabawne znów być częścią tego wszystkiego, ale też smutne, bo teraz mam już pewność, że to ostatni raz, gdy wcieliłem się w Luke'a.
Mark Hamill okazał się też zdziwiony pogłoskami, jakoby w 2. sezonie serialu The Mandalorian miał pojawić się najsłynniejszy łowca nagród uniwersum, czyli sam Boba Fett. Myślałem, że w tym momencie jest już trawiony od jakiejś dekady - powiedział Hamill zapytany o powrót Fetta. - Jest wiele miejsc, w które twórcy mogą się udać - Jon Favreau i Dave Filoni są zdecydowanie odpowiednimi ludźmi na tym stanowisku. I znają się na tym lepiej niż ja. Przy okazji poznaliśmy kilka ciekawych faktów z uniwersum dzięki komiksowi z serii Darth Vader. Pomimo tego, że Vader uważany jest za jednego z najsilniejszych użytkowników Ciemnej Strony Mocy, nigdy nie używał Błyskawic, w przeciwieństwie do choćby Hrabiego Dooku czy swojego mistrza, Palpatine'a. To jednak nie oznacza, że nie potrafi z nich skorzystać. Według Charlesa Soule'a i Giuseppe Camuncoliego Vader użył Błyskawicy Mocy, by stworzyć kryształ Kyber do swojego miecza świetlnego - co prawie przypłacił życiem. Stworzenie miecza świetlnego Sithów to ważny akt na drodze do zostania Lordem. Miecz nie jest dany, tylko odebrany - jak mówi Palpatine. Vader, który stracił broń pod koniec Zemsty Sithów, odbiera swój nowy miecz w spektakularny i brutalny sposób, bezlitośnie zabijając mistrza Jedi Kiraka Infil'a. Nastepnie Sith musi udać się na Mustafar, a Darth Sidious wyjaśnia mu proces kryształowego krwawienia. Po prostu przelewasz do niego swój ból. Na Mustafar istnieje silne miejsce Ciemnej Strony Mocy. Tam Vader demontuje swój nowy miecz świetlny i próbuje go wykrwawić, ale mu się to nie udaje. Następnie Skywalker ma wizję, w której powraca, by skonfrontować się z Darthem Sidiousem, korzystając z niewykrwawionego miecza - najwyraźniej wybierając Jasną Stronę. Pokonuje Imperatora i wraca, by poddać się Obi-Wanowi, klękając przed nim ze zdjętym hełmem. Obi-Wan podnosi miecz świetlny, ale nie chce zabijać Anakina. Ta wizja reprezentuje pierwszą nieudaną próbę wykrwawienia kryształu Kyber. Następnie wracamy do jaskini na Mustafar. Wówczas Vader wlewa do niego Błyskawicę Mocy, wraz z całym swoim bólem, udręką i złością. Rezultat jest prawie zabójczy, ponieważ użycie tej mocy przez Vadera niemal niszczy jego i... planetę. Ta scena pokazuje, jak wiele bólu i gniewu ma w sobie Vader. I jak niełatwo jest przetransformować swój kryształ (jeden z komiksów ukazał też, jak zmagał się z tym problemem Kylo Ren). Wygląda na to, że choć Vader nigdy nie korzystał z Błyskawic Mocy, ma dostęp do tej umiejętności - w jego rękach jest ona po prostu szalenie niebezpieczna.
Marvel
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj