Szczerze, nie wiem, czemu robią z tego takie wielkie halo i dlaczego akurat w taki sposób to ogłaszają. Otóż producenci ogłosili, że w "Stargate: Universe" będziemy mieli dwie postaci o orientacji homoseksualnej. Tylko pytanie brzmi, czy to w ogóle jest istotne dla nas, widzów?
Producent powiedział, że na pewno postać Camille Wray, granej przez Ming-Na będzie lesbijką. Mamy dowiedzieć się tego w odcinku siódmym nowego serialu, gdy poznamy jej partnerkę, Sharon.
Tak producenci tłumaczą zaistniały szum w mediach:
"To jest zgodne z naszym celem, by postaci w SGU były tak bardzo skomplikowane, realistyczne, z którymi mozemy się identyfikować, jak tylko to możliwe. Nie robimy tego z uwagi na oglądalność. Robi to, bo chcemy pokazać człowieczeństwo i serial, który będzie opowiadać o tym, kim jesteśmy".
Biorąc pod uwagę trochę negatywne nastawienie fanów na różnych forach, czy to jest dobry ruch? Gwiezdne Wrota to przede wszystkim rozrywka, dobry humor (O'Neill) i przygoda, do której wracamy wielokrotnie.
Czy potrzebne jest "komplikowanie i opowiadanie o człowieczeństwie"? Czy po to oglądamy seriale SF? Co o tym sądzicie?