James Gunn został w 2018 roku zwolniony przez Disneya ze stanowiska reżysera filmu Strażnicy Galaktyki 3 z powodu swoich starych wiadomości na Twitterze, w których twórca żartował z pedofilii i gwałtu. Ostatecznie został przywrócony do pracy nad filmem, jednak w międzyczasie przejęło go Warner Bros, aby nakręcił Legion samobójców: The Suicide Squad. Gunn w rozmowie z The New York Times stwierdził, że w dzień, w którym afera wyszła na jaw zadzwonił do szefa Marvel Studios, Kevina Feige, który sam nie był mu w stanie odpowiedzieć, jak poważna jest ta sprawa. Ostatecznie to właśnie Feige zadzwonił do Gunna z informacją o jego zwolnieniu. Jak stwierdził reżyser szef Marvela był w szoku po tej decyzji Disneya.
Gunn był przytłoczony po usłyszeniu wiadomości i poczuł, że cała jego kariera dobiegła końca. Wydawało mu się, że przez jeden dzień stracił wszystko. Jednak po wiadomości o jego zwolnieniu członkowie obsady Strażników byli jednymi z wielu ludzi, którzy poparli Gunna, a nawet napisali list zachęcający do jego przywrócenia. Reżyser stwierdził, że w tym momencie poczuł się naprawdę spełniony i kochany.
Zapytany o to czy stał się ofiarą kultury anulowania Gunn odpowiedział, że to o wiele większy problem, ponieważ kultura anulowania to także ludzie tacy jak Harvey Weinstein, których należy anulować. Stwierdził, że należy po prostu zachować równowagę, jeśli chodzi o przewinienia osób, które podlegają tej kulturze.