Bill Sienkiewicz to prawdziwa legenda komiksów, scenarzysta i rysownik, który walnie przyczynił się do wzrostu popularności tego medium począwszy od lat 80. XX wieku. Wiemy już, że jego prace zobaczymy w nadchodzącym filmie Nowi mutanci; wygląda na to, że artysta postanowił wykorzystać tę okazję, aby podzielić się historią o tym, jak jego okładka do komiksowych New Mutants została skradziona. To jednak dopiero początek zaskakującego obrotu spraw... W swoim wpisie na Facebooku Sienkiewicz stara się zaakcentować przede wszystkim moralny wymiar całej sytuacji. Wyjawia on, że swego czasu, jeszcze przed nastaniem epoki cyfrowej, wysłał do Marvela okładkę do zeszytu New Mutants #28 o wymiarach 76x102 cm. Dom Pomysłów nie tylko ją zaakceptował, ale również poprosił o zgodę na sfotografowanie obrazu i jego dalsze rozpowszechnianie. Sęk w tym, że niedługo później włodarze wydawnictwa skontaktowali się z artystą raz jeszcze, chcąc, aby w jedną noc narysował on nową okładkę - oryginał miał zaginąć w tajemniczych okolicznościach.  Znany ze swojej tytanicznej pracy Sienkiewicz podjął się zadania i o poranku miał już gotową kolejną wersję okładki, tym razem o wymiarach 28x43 cm. Marvel zdecydował się zapłacić rysownikowi dwukrotnie: zarówno za nową pracę, jak i za "pokrycie strat" w odniesieniu do oryginału. Artysta przez długi czas wychodził z założenia, że ten ostatni faktycznie zaginął.  Po latach jednak tajemnicza osoba skontaktowała się z Sienkiewiczem, ujawniając, że posiada pierwotną wersję - w dodatku nowy właściciel chciał, aby artysta zamieścił na pracy swój podpis. Ten jednak odmówił, od razu dociekając, w jaki sposób mężczyzna wszedł w posiadanie okładki. Co ciekawe, osoba ta nie miała pojęcia, że obraz został skradziony; wszystko wskazuje też na to, że zanim do niego trafił, w jego posiadanie wchodziło także kilku innych ludzi, odsprzedając go sobie nawzajem. W tym miejscu Sienkiewicz konkluduje, że taki bieg rzeczy zrodził w nim moralny dylemat poniekąd związany z prawami autorskimi: twórca pracy nie jest bowiem w stanie odzyskać oryginału, a pytania o przebieg całego procesu kradzieży kończą się zazwyczaj wskazywaniem na poprzedniego właściciela. Mało tego - nabywca skradzionej grafiki przekonywał rysownika, że nawet tak moralnie wątpliwy sposób wejścia w posiadanie okładki jest swego rodzaju "uznaniem i komplementem" dla twórczości Sienkiewicza.  Artysta wyjawia na koniec, że przypadków tego typu kradzieży było znacznie więcej; w niewyjaśnionych okolicznościach ginęły więc prace Neala Adamsa czy Jacka Kirby'ego. Jeszcze kilka dekad temu cały schemat wydawał się naturalną częścią branży komiksowej, jakby rysownicy z góry musieli założyć, że istnieją osoby, które tak bardzo pożądają dzieł konkretnych twórców, że są gotowe je ukraść.  Pierwsza grafika w galerii przedstawia oryginał okładki, druga natomiast jest tą, która została ostatecznie użyta w New Mutants #28:
Źródło: Bill Sienkiewicz/Marvel
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj