W dzisiejszej popkulturze sporą popularność zdobył motyw tzw. złego Supermana. Człowiek ze Stali w swojej złowieszczej wersji pojawił się już choćby w grach z serii Injustice, w filmie Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera czy w serialu Superman i Lois; po ten szablon sięgano również w komiksach i opartych na nich produkcjach, w których jedna z postaci jest wyraźnie inspirowana herosem, by przywołać Ultramana z Syndykatu Zbrodni, Homelandera z The Boys czy Omni-Mana z animacji Niezwyciężony.  Od jakiegoś czasu scenarzyści komiksowi zaczęli jednak coraz głośniej krytykować taki obrót spraw. Do tego grona przyłączył się teraz legendarny Grant Morrison:
W mojej ocenie ma to związek ze sprowadzeniem tego elementu fabuły do struktur patriarchalnych, które były dla nas opresyjne - z Supermana łatwo można uczynić ich reprezentację. Figura nieustannie pilnującego nas ojca może zostać przedstawiona w sposób autorytarny, co postrzegam jako błąd. Myślę, że sam pomysł, iż Superman mógłby zareagować na śmierć Lois Lane przemianą w tyrana, jest niedorzeczny. Moja mama i tata zmarli, a nie stałem się tyranem. Jeśli ja dałem radę, Superman też da. 
Morrison twierdzi również, że wbrew zapowiedziom innych twórców, w złowrogim Człowieku ze Stali nie ma "większej realistyczności". Scenarzysta zamierza co prawda sięgnąć po ten motyw w szykowanej przez siebie serii Superman and the Authority, ale przedstawi go w zupełnie odmienny sposób:
On nie chce nas po prostu złamać czy zniszczyć, ale doszedł do punktu, w którym zastanawia się, czy powinien to zrobić - być może tego potrzebujemy. To inny wymiar strachu niż przy autorytarnym ojcu z laserowym wzrokiem; chodzi raczej o perspektywę obcego, kosmity, który chce powiedzieć nam: Tego już za wiele. Zbyt długo wszystko niszczyliście i naprawdę siebie skrzywdzicie, jeśli nie podejmiecie jakichś działań
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj