Synowie Anarchii to serial, który słynie z szokujących śmierci, a w odcinku "Red Rose" Kurt Sutter z całą pewnością pobił w tej kwestii jakiś osobisty rekord. W epizodzie, który ogląda się momentami jak Grę o tron, giną aż 3 niezwykle ważne postaci z Gemmą Teller na czele. A przed nami jeszcze przecież wielki finał.

Wcielająca sie rolę Gemmy, Katey Sagal (osobiście żona Kurta Suttera), zdradza, że wiedziała o losie swojej bohaterki juz we wczesnym stadium tworzenia sezonu: - Już we wrześniu wiedziałam co nastąpi. W okolicach realizacji 3 odcinka Charlie [Hunnam] i ja zostaliśmy ostrzeżeni co nas czeka. Kurt jeszcze dogrywał szczegóły i nie znaliśmy okoliczności w jakich ta scena będzie rozgrywana, ale to, że Jax zabije Gemmę nie było zaskoczeniem, gdy kręciliśmy tę sekwencję.

Aktorka zawsze postrzegała serial jako wędrówkę przez życie Jaxa i w pełni rozumie, że finał musiał być poświęcony jego postaci. Dlatego nie zdziwił ją fakt, że koniec Gemmy nastąpi w odcinku 12. Szczerze powiedziawszy, Sagal jest zadowolona, że wytrzymała aż tak długo.

Czytaj także: "Zawód: Amerykanin" - teaser zapowiadający 3. sezon

Sagal odpowiedziała także fanom, który byli zdania, że Gemma powinna popełnić samobójstwo, aby Jax nie był zmuszony zabijać własnej matki: - W pewnym momencie powiedziałam Kurtowi, że ona powinna sobie po prostu strzelić w łeb, bo konsekwencje jej kłamstw były niewyobrażalne i nie do wytrzymania. Jej działania mogła usprawiedliwiać, ale też tylko do pewnego stopnia. Miarka się przebrała gdy zginął Bobby. A dlaczego nie odebrała sobie życia? Może zwyczajnie nie miała do tego odwagi i ponownie kimś się wysłużyła. To była jej ostateczna manipulacja - zmuszenie do tego Jaxa. Z drugiej strony, ona kocha swojego syna i w pewnym sensie chciała mu - na swój chory sposób - pomóc, pozwolić mu zamknąć tę sprawę raz na zawsze, aby mógł zacząć dochodzić do siebie i ruszyć dalej ze swoim życiem.

Ostatnia scena Gemmy była niezwykle emocjonalna, a Sagal i Hunnam bardzo przeżywali jej realizację: - To nie była zwykła scena śmierci. Także serial dobiega końca. Trudno mi było potem dojść do siebie. Byłam na planie finałowego odcinka, gdy kręcili ostatnia scenę serialu. To było 10 dni po tej mojej i nadal nie mogłam wziąć się w garść. Gdy robi się coś tyle czasu to bardzo zżywa się z całą ekipą, nie tylko aktorami. Potem jest niezwykle trudno zwyczajnie zerwać tę więź.

Czytaj także: ""Prawo ulicy" w wersji HD zadebiutuje jeszcze w tym miesiącu

W "Red Rose" zakończyła się także historia Juice'a, a grający go Theo Rossi także odniósł się do śmierci swojego bohatera: - Jestem bardzo zadowolony z tego jak odszedł Juice. Po raz pierwszy od bardzo dawna podjął samodzielną decyzję, do której nikt go nie przymuszał. Stwierdził, że jest już wyczerpany, zrobił co miał zrobić i czas to szaleństwo zakończyć. Jego sumienie było czyste i po prostu powiedział basta. 

Ludziom, którzy pytają mnie czy nie chciałbym dla Juice'a szczęśliwego zakończenia odpowiadam, że przecież takowe dostał. Ten kawałek szarlotki sprawił, że Juice przypomniał sobie co znaczy być szczęśliwym i w końcu zaznał spokoju. Bardzo mi to odpowiada - dodał aktor.

Bardzo spokojnie na decyzję o uśmierceniu jego postaci zareagował natomiast Dayton Callie, czyli Wayne Unser. Aktor dowiedział się o swoim losie przypadkiem, od speców od kostiumów i scenografii. Nie był tym jednak jakoś specjalnie zaskoczony: - Skoro Sutter zabił Otto, to nic w tym dziwnego, że zabił też mnie. Jak można ufać człowiekowi, który uśmierca samego siebie? Nikt w tym serialu nie jest bezpieczny. 

Serial Synowie Anarchii znajdziecie w Polsce na kanale FOX. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj