Szwindel to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia, która uświadamia, jak działają oszuści i jak łatwo paść ich ofiarą. I że znajomość trików wcale przed niczym nie chroni. Powieść Jakuba Ćwieka ukaże się nakładem wydawnictwa Marginesy już 15 maja, które udostępniło fragment Szwindla. Miłej lektury:

FRAGMENT

Telefon zawibrował ponownie i Marta wstała, obciągnęła spódnicę i przeszła do kuchni. Otworzyła okno, pochyliła się lekko i dopiero wtedy odebrała. – Tak? Nie mogę teraz rozmawiać, jestem na oględzinach na Słowackiego... Tak, właśnie... Nie wiem, teraz trudno powiedzieć... Lubiła te fałszywe rozmowy i radziła sobie z nimi bardzo dobrze, kontrolując zarówno ton, jak i natężenie głosu, by brzmiały naturalnie i dyskretnie, a przekaz dotarł do właściwego adresata. Podaj wiadomość o drugim kupcu czy wynajmującym wprost – nikt się na to nie nabierze. Pozwól gapowi samemu wyłowić to z kontekstu podsłuchanej rozmowy – będzie miał się za detektywa. To wszystko wymagało jednak skupienia i finezji, a także wsparcia po drugiej stronie. Tymczasem Bartek, odkąd byli razem, miewał odpały. Raz, gdy ona się produkowała, budując wypowiedzi pod gapa, on deklarował chęć wylizania jej dokładnie na stole jednego z wynajmowanych mieszkań. I mówił o tym tak przekonująco i tak zmysłowo, że na moment zgubiła wątek. Skończyło się to oczywiście awanturą i obietnicą, że to już ostatni raz, ale z nim naprawdę nigdy nie było nic wiadomo, dobrze o tym wiedziała. Tego dnia jednak zachowywał się grzecznie. Być może przez to, jak zakończyła się ich rozmowa na żywo? Przez wzmiankę o niej? A może faktycznie właśnie zaliczała egzamin do kolejnego kręgu? Nikt nie powiedział tego wprost, choć wiele na to wskazywało. Może dlatego rozmawiał teraz tak profesjonalnie? Mówił do niej, jakby rzeczywiście był kolegą z agencji i miał kogoś, kto chce pilnie zobaczyć to akurat mieszkanie. Gdy od- mawiała, nalegał aż do podniesienia głosu, a potem zaproponował podzielenie się prowizją, gdyby wypaliło.
Źródło: Marginesy
– Naprawdę nie mogę w tej chwili. Zadzwonię po spotkaniu i wtedy zobaczymy, ale jak się... No wiesz... Nie będę przecież zniechęcać. Okej, tak możemy się umówić. A w razie czego twój klient może o czternastej? Dobra, to dam znać po. Serio, muszę już kończyć. – Rozłączyła się i obejrzała. Mierzejski patrzył na nią z drugiego końca mieszkania, mrużąc oczy. – Coś się stało? – zapytał. Pokręciła głową z nerwowym uśmiechem. – Nie, wszystko w porządku. Namyślili się państwo? Mierzejski potaknął bez słowa i ruszył w jej stronę. – To też w sprawie tego mieszkania? – rzucił. – To zupełnie nieistotne – odparła. – Ciągle ktoś dzwoni, by się umówić na oględziny. – Rozumiem. Mierzejski zatrzymał się i obejrzał wokół. – To ładne mieszkanie, ale musimy jeszcze rozważyć kilka ofert – powiedział. – Trochę przekracza nasze możliwości finansowe. Marta milczała. Czekała, aż z kolei on skończy z teatrzykiem i ponownie na nią spojrzy. Zrobił to. – Nic nie da się z tym zrobić? – zapytał. Pokręciła głową. – Obawiam się, że nic. – I nie przytrzyma nam pani tego mieszkania do... powiedzmy, do jutra? Marta westchnęła i rozłożyła ręce. – Nie mogę niczego gwarantować, panie Jarku – powiedziała. – To znaczy, mówiąc szczerze i między nami, nie sądzę, by mieszkanie zeszło do jutra, ale... – Ale ten telefon był jednak w tej sprawie, tak? – Nie mogę... – zaczęła, gdy nagle kątem oka dostrzegła zielony samochód, zatrzymujący się w niedozwolonym miejscu tuż przy bramce. Zapaliły się światła awaryjne, a z pojazdu wypadł czarnowłosy mężczyzna w błękitnej koszuli. Widziała go już, znała ze zdjęcia na stronie agencji nieruchomości, której podwędzili zdjęcia i mieszkania. Zaklęła w myślach.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj