Ważnym elementem serialu The Last of Us jest warstwa wizualna. Nowe wideo zdradza, jak wyglądało przygotowywanie jej zza kulis. Co ciekawe, okazuje się, że pewna kluczowa scena była stworzona niemal w stu procentach z efektów praktycznych, a nie CGI, jak mogło założyć wielu widzów. Przekonajcie się, o jaki moment chodzi i dajcie znać, czy jesteście zaskoczeni tą informacją.

The Last of Us - ta ważna scena została stworzona niemal bez CGI

W 2. odcinku The Last of Us była scena, rozgrywająca się w Muzeum Bostońskim, w której Joel i Tess próbowali przemycić Ellie z jednego miejsca w drugie. Okazuje się, że do stworzenia tej sekwencji - a więc i zarażonych - użyto w większości efektów praktycznych, a nie CGI. Scenograf Barry Gower wyjaśnił w rozmowie z Vanity Fair: 
[...] By to zrobić, ponownie podjęliśmy współpracę z Johnem [Paino, scenografem] i działem efektów wizualnych, by zdecydować, co stworzymy za pomocą efektów praktycznych, a co będzie trzeba dopracować cyfrowo, by sięgało ścian i sufitów. Okazało się jednak, że to, co ostatecznie zrobił nasz zespół, to jakieś 80 do 100 procent efektów praktycznych.
Scenograf dodał, że efekty praktycznie można porównać teraz do winylu - dają ten efekt retro, który staje się coraz bardziej atrakcyjny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj