To już oficjalne. Serwis Quibi powołany do życia przez Jeffreya Katzenberga oraz Meg Whitman kończy działalność. Platforma krótkometrażowych produkcji wideo nie przetrwała próby czasu.
Quibi miało umilić nam czas w trakcie podróży do pracy i stanowić narzędzie do szybkiego zrelaksowania się podczas przerw od wykonywania obowiązków służbowych. Serwis zadebiutował z przytupem, zaciekawił swoją formą, a później przyszła pandemia koronawirusa i zmiotła go z rynku w ciągu kilku miesięcy. Koniec historii. Choć o problemach związanych z rozwojem Quibi wspominano od wielu tygodni, w sercach założycieli platformy wciąż tliła się nadzieja na to, że uda się wyjść na prostą i zawojować branżę produkcji krótkometrażowych. Ale kapitał topniał zbyt gwałtownie, aby dalszy rozwój usługi stał się opłacalny.
Nie pomogły ani reklamy w trakcie Super Bowl, gali Oskarowej i w mediach tradycyjnych, ani prezentacja w trakcie targów CES 2020 w Las Vegas. Pomimo wydania 63,7 miliona dolarów na spoty promocyjne, inwestycje reklamowe nigdy się nie zwróciły. Z najnowszych danych wynika, że po aplikację sięgnęło 5,6 miliona użytkowników, a tylko niewielki odsetek klientów zdecydował się na opłacanie abonamentu po upływie darmowego 3-miesięcznego okresu próbnego. Kapitał firmy stopniał z 1,8 miliarda dolarów do 350 milionów.
21 października Katzenberg i Whitman zaprosili inwestorów na wideokonferencje, w trakcie której poinformowali o oficjalnym zamknięciu platformy. Tuż przed nią podobną rozmowę zorganizowano z pracownikami korporacji. Teraz zespół menadżerów ma znaleźć najlepszy sposób na spieniężenie biznesu. Zgodnie z wcześniejszymi plotkami rozważane są dwa scenariusze: sprzedanie treści oryginalnych innej platformie VoD (Quibi ma ich w portfolio ok. 100) albo całej firmy. Zarząd zakłada, że proces wygaszania usługi zajmie kilka miesięcy, a wszyscy subskrybenci zostaną uprzednio poinformowani o zawieszeniu działania platformy.
Największą przeszkodą na drodze do rozwoju Quibi okazała się pandemia koronawirusa, która sparaliżowała globalny rynek pracy. W jej wyniku firmy masowo odsyłają podwładnych do pracy zdalnej, a co za tym idzie, spada zapotrzebowanie na krótkometrażowe produkcje oferowane przez Quibi, które miały towarzyszyć nam w biurowych przerwach oraz podróży do pracy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h