W wywiadzie Matthew Morrison, który gra w serialu jedną z głównych ról zdradził pewną tajemnicę na temat produkcji i pracy twórcy Glee, Ryana Murphego. Opowiedział, że cała fabuła wymyślana jest na bieżąco, a w dodatku w biegu, bo zawsze jest za mało czasu i nic nie jest przygotowane z góry.
W całym tym zamieszaniu większa uwaga skupiona jest oddawaniu hołdu artystom i nowych krokach tanecznych, a nie na rozwoju postaci. Przez to często bywa tak, że fabuła jest niedopracowana, a wręcz niespójna z całą resztą. Czyżby scenarzyści spoczęli na laurach i zrobili sobie małą przerwę?
Ten fakt napewno nie jest pocieszający dla fanów serialu. Wszyscy świetnie zdają sobie sprawę z tego, że serial jest dość skomplikowany i wymaga więcej czasu niż standardowe show telewizyjne. Z drugiej strony nie ma wytłumaczenia i twórcy produkcji powinni zrobić wszystko, ażeby zaplanować przyzwoity i zadowalający finał sezonu.
- Dosłownie koniec sezonu, jego finał kręciliśmy tak, że na planie dawali nam kartki ze scenariusza i móili, teraz mówisz to. Serial jest tak wielką produkcją, mamy poparcie z każdej strony. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Myślę, że scenarzyści zrobili sobie mąłą przerwę i nikt niczego nie wie - opowiedział aktor.
[image-browser playlist="610355" suggest=""]