W ostatnich dniach Brie Larson znalazła się pod ostrzałem krytyków oraz trolli internetowych. Pewna część internautów uważa bowiem, że filmCaptain Marvel, w którym aktorka wciela się w tytułową bohaterkę, to największe zło, jakie przytrafiło się Marvel Cinematic Universe. Według nich w świecie twardych, męskich superbohaterów nie ma miejsca dla kobiety, zwłaszcza takiej w typie Larson, która nie kryje się ze swoimi feministycznymi poglądami. Szerzej o trollach atakujących aktorkę pisaliśmy w wydaniu weekendowym. Ale hejterzy okazali się problemem nie tylko dla Larson. Administratorzy YouTube'a zauważyli, że ataki rozsierdzonych trolli wypaczyły wyszukiwania filmów. Po wpisaniu hasła "Brie Larson" wyświetlały się niemal wyłącznie materiały zachęcające do bojkotu Kapitan Marvel. Ten stan rzeczy nie trwał jednak zbyt długo. Nagle lista wyszukanych materiałów uległa drastycznej zmianie, zniknęła z niej większość filmów szkalujących aktorkę. YouTube nie posunął się jednak do najbardziej radykalnego kroku i nie usunął tych treści, zmienił tylko ustawienia algorytmów. Po interwencji administratorów hasło "Brie Larson" zaczęło być traktowane jako fraza oznaczająca gorące, newsowe informacje. Efekt? Listę wyszukiwania zdominowały treści od dużych, zaufanych wydawców. Algorytm, który wykorzystano do zdewaluowania materiałów atakujących aktorkę, nie jest nowy, wprowadzono go w październiku 2017 roku. Firma stworzyła go po strzelaninie na festiwalu muzyki country w Las Vegas. Wówczas wyniki wyszukiwania również zostały zdominowane przez treści, które nie spodobały się administratorom - algorytm preferował filmy zawierające spiskowe teorie na temat tego wydarzenia, spychając relacje z miejsca tragedii na dalszy plan. Działania serwisu z pewnością spotkają się z niezadowoleniem ze strony części użytkowników, którzy zarzucą YouTube'owi cenzurowanie internetu. Nic jednak nie wskazuje na to, że firma wycofa się z ingerowania w pracę algorytmów wyszukujących. Wręcz przeciwnie, administratorzy będą coraz częściej wpływali na to, jakie materiały są promowane. Przedstawiciele serwisu zdają sobie bowiem sprawę z tego, jak ogromny wpływ ma YouTube na opinię publiczną i nie chcą, aby ktokolwiek wykorzystywał go w niewłaściwym celu. Czy to do szkalowania znanych osób, czy promowania teorii spiskowych.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj