Cara Delevingne to modelka i aktorka (ostatnio można było ją obejrzeć w Valérian et la Cité des Mille Planètes), która właśnie wydała swoją debiutancką powieść. Światowa premiera miała miejsce 5 października, a polskie wydanie trafiło do sprzedaży dzisiaj. ‌Mirror, Mirror to przede wszystkim opowieść o dorastaniu, a także o uczuciach i zjawiskach związanych z tym wiekiem: przyjaźnią, seksualnością, zdradą i poszukiwaniem tożsamości. Czwórka szesnastoletnich bohaterów próbuje poradzić sobie w gmatwaninie szkolnych problemów i osobistych relacji. Ich życie nie jest idealne, ale jednoczy ich miłość do muzyki. Gdy jedno z nich umiera w tragicznych i tajemniczych okolicznościach, w życiu nastolatków wszystko się zmienia. Poniżej możecie obejrzeć zwiastun książki, a także przeczytać jej fragment:

Fragment Mirror, Mirror

Wschodziło słońce, temperatura powietrza rosła, a my wracaliśmy do domu, objęci, leniwie powłócząc nogami. Głowa Rose spoczywała na moim barku, jej ramię oplatało mnie w pasie. Wyraźnie pamiętam dotyk jej biodra, obijającego się o moje w nieskoordynowanym rytmie, skórę tuż przy mojej skórze, ciepłą i miękką. Dochodziła piąta, światło poranka było mocne i złote, brudne ulice lśniły w nim jak nowe. Nieraz oglądaliśmy wschody słońca po nocy na mieście, przeciągając spędzane wspólnie chwile, zanim każde z nas przyłoży głowę do poduszki. Do tamtej nocy życie wydawało się wspaniałe, jakby należało do nas, jakbyśmy tworzyli z nim nierozerwalną całość, a każdą wspólną sekundę wypełniało coś nowego, co wydawało się niezwykle ważne. Ale tej nocy wszystko się zmieniło. Bolały mnie oczy, w ustach mi zaschło, serce waliło jak młotem. Nie chcieliśmy wracać do domu, ale co mieliśmy zrobić? Nie było innej opcji. - Dlaczego teraz? – powiedziała Rose. – Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Była szczęśliwa. Więc dlaczego? W końcu to nie pierwszy raz – zauważył Leo. – Dlatego psy mają to gdzieś. Bo już wcześniej znikała. Kasa, plecak z żarciem z lodówki, gitara. Jak kamień w wodę, na kilka tygodni. To jej modus operandi. - Ale nie odkąd istnieje Mirror, Mirror – zaoponowała Rose. – Odkąd razem gramy, nie zdarzyło się to ani razu. Wcześniej cięła się, uciekała i tak dalej. Ale odkąd istnieje nasz zespół, nic takiego się nie stało. Wszystko było okej. I u niej, i u nas. Lepiej niż okej. Spojrzała na mnie, szukając wsparcia, i dostała je. W ciągu ostatniego roku wszystko się zmieniło, dla całej naszej czwórki. Wcześniej każde z nas było zagubione, w taki czy inny sposób, a potem powstał zespół. Razem byliśmy silni, fajni i twardzi jak skała, i zarąbiści, wspaniali. Wydawało nam się, że Naomi też tak czuje, że już nie musi uciekać. Aż do wczorajszej nocy. Tej nocy aż do rana łaziliśmy po mieście.
Źródło: Jaguar
Wszystkie miejsca, w których kiedyś byliśmy z nią, teraz odwiedzaliśmy bez niej. Miejsca, o których mówiliśmy rodzicom, i takie, o których nie mówiliśmy. Kluby, do których ze względu na wiek w ogóle nie powinni nas wpuszczać, gorące, cuchnące potem i hormonami. Przeciskaliśmy się przez falującą masę tancerzy, uparcie szukając jej wzrokiem. Przemykaliśmy w ciemności, alejkami na tyłach pubów, gdzie można kupić dragi, ściszonym głosem wypytując nerwowe dzieciaki o cieniach zamiast oczu, proponujące nam porcję skuna. Tej nocy nie skorzystaliśmy. Odwiedzaliśmy miejsca ukryte za nieoznaczonymi drzwiami, gdzie trzeba kogoś znać, żeby dostać się do środka. Ciemne sutereny, gdzie ludzie palili, aż powietrze gęstniało od dymu, a muzyka grała tak głośno, aż dzwoniło w uszach, klatka piersiowa wibrowała, a podłoga podskakiwała do rytmu pod stopami. Odwiedziliśmy wszystkie te miejsca i wiele innych. Osiedlowy park, po którym często się włóczymy. Brzeg rzeki, obcy, w cieniu ekskluzywnych apartamentowców. Most Vauxhall, nasz most, przez który, przekrzykując samochody, przechodziliśmy tyle razy, że wydaje się kimś bliskim, kimś w rodzaju świadka. W końcu dotarliśmy do dawnego punktu przyjmowania zakładów, gdzie ktoś kiedyś wyważył drzwi, gdzie na zapleczu leży materac i gdzie przychodzą dzieciaki, kiedy chcą być same. Ja nigdy, ponieważ samotność to jedna z tych rzeczy, których nienawidzę najbardziej na świecie. Mijały kolejne godziny, a my wciąż byliśmy pewni, że jednak ją znajdziemy, że znów wywinęła jeden z tych swoich numerów, na które było ją stać, kiedy cierpiała i chciała wzbudzić zainteresowanie otoczenia. Byliśmy przekonani, że nasza najlepsza przyjaciółka i członkini zespołu, Naomi, będzie w którymś z tych tylko nam znanych miejsc. Będzie czekać, aż ją znajdziemy. Bo to niemożliwe, istnieć jednego dnia, a następnego nagle zniknąć. To nie ma sensu. Nikt tak po prostu nie rozpływa się w powietrzu, nie pozostawiając żadnych śladów. Tak sobie powtarzaliśmy tej nocy, a potem kolejnej i przez wszystkie następne noce, a rodzice mówili, że mamy przestać, że Naomi wróci, kiedy poczuje się gotowa. Potem policja zaprzestała poszukiwań, bo Naomi uciekała już tyle razy. My wiedzieliśmy, że tym razem jest inaczej, ponieważ Naomi się zmieniła – oni jednak nie chcieli słuchać, mieli znudzone miny i puste notatniki. Cóż oni mogli wiedzieć? Tak więc szukaliśmy Naomi i szukaliśmy, długo po tym, jak wszyscy inni przestali. Szukaliśmy wszędzie. Ale jej nigdzie nie było. Zostały tylko miejsca, w których kiedyś bywała.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj