DAWID MUSZYŃSKI: Zawsze się zastanawiałem, jak reaguje autor książek, gdy ktoś się do niego zgłasza z propozycją zakupu praw i chęci przeniesienia jego działa na kinowy ekran? Jay Asher: Nie będę ukrywać, że pisząc 13 Reasons Why taki cel mi przyświecał. Marzyłem o tym by ta opowieść została zekranizowana. W tamtym czasie w grę wchodził tylko i wyłącznie film. Czyli pisałeś książkę myśląc już o filmie? Tak wygląda mój proces pisania. Każda scena jaką sobie wymyślam jest w mojej głowie ustawiana kadrami filmowymi. Myślę od razu czy będzie to dobrze wyglądało w obrazku. W końcu ludzie czytając książki właśnie obrazami w swojej wyobraźni się posługują. Ale to też nie jest tak, że podskakiwałem z ekscytacji za każdym razem jak ktoś składał mi ofertę. Często odmawiałeś? Bardzo często. Nie zależało mi na ekranizacji za wszelką cenę. Opowieść zawarta w 13 powodach musi być dobrze poprowadzona. Ograniczenie jej do filmu trwającego, nawet 2 godziny, to straszne jej spłycenie. Automatycznie musimy zrezygnować z pewnych wątków przez co istnieje ryzyko zatracenia balansu i tempa jakie ustawiłem. Teraz mówisz, że odmawiałeś, ale w końcu sprzedałeś te prawa z intencją nakręcenia filmu. Masz rację. To wydarzyło się z 6 lat temu i to zresztą tym samym osobą które nakręciły serial dla Netflixa. Na szczęście nic z tego nie wyszło. Jeśli można tak powiedzieć to uległem jedynie Selena Gomez która potrafiła mnie przekonać, że produkcja, którą stworzy odda ducha mojej książki. Udowodniła, że rozumie opowiadaną przeze mnie historię. Mało tego, podczas kolacji, na której się spotkaliśmy nakreśliła mi też jakich aktorów widziałaby w głównych rolach. Jak powinni wyglądać w realnym świecie. Nikt dotąd ze mną tak nie rozmawiał. Nie był tak dobrze przygotowany. Selena miała głębsze przemyślenia w stosunku do niektórych postaci niż ja, gdy je tworzyłem.
foto. Netflix
To co się stało, że film nigdy nie powstał? Tak jak już powiedzieliśmy, okazało się, że lecąc na skróty tracimy kompleksowość całej opowieści. Nie łapie ona tak za serce. Jest pozbawiona dużej części emocji. Mało tego, żaden ze scenarzystów nie miał pomysłu jak to naprawić. Wtedy na białym koniu pojawił się Netflix (śmiech). Platforma, która łamała dotychczasowe schematy. Dla nich serial nie musiał składać się już na samym początku z 5 sezonów liczącego w każdym 22 odcinki. Nie muszą one mieć 45 minut każdy. Tam panowała wolna amerykanka. Ważne było jedynie by produkt był dobry. No i teraz gdy serial okazał się sukcesem zapowiedziano 2 sezon. Jak się z tym czujesz? W końcu wszystkie wątki zostały już pozamykane. Nie mam z tym problemu. Musimy zaznaczyć, że serial odbiega trochę od mojej książki. Rozciąga fabułę w nowe kierunki. I taki chyba będzie też 2 sezon. W mojej książce dostaliśmy bardzo intymną opowieść z perspektywy jednej osoby, która słucha tych kaset. W serialu mamy kilku bohaterów i możemy obserwować ich reakcje. Po za tym w książce nie poznajemy innych bohaterów. Wiemy tylko tyle ile nasza narratorka nam o nich powie. W serialu jest inaczej. Jednak wszystko tam zostało tam powiedziane. Wszystko zostało powiedziane z perspektywy Hanny. Teraz czas wysłuchać opowieści innych osób. Zobaczyć daną sytuację ich oczami. To też może być fascynujące. Sam przez wiele lat myślałem o napisaniu kontynuacji. Ale nigdy się na to nie zdecydowałeś. Tylko dlatego, że jestem sam jeden. Mam wiele pomysłów na książki, wiele z nich o wiele ciekawszych. Kto wie, może kiedyś powrócę do tego tematu, a może nie. Chcę być twórczy, a nie odtwórczy. Po za tym 2 sezon potraktuję jako takiego przedskoczka. Zobaczę, jak ludzie zareagują. Czy w ogóle coś takiego jest im potrzebne. Jesteś jakoś zaangażowany w tworzenie tego 2 sezonu? Nie, ale z własnego wyboru. Od dekady nie miałem styczności z tymi bohaterami. Zatraciłem z nimi jakąkolwiek więź, więc dziwnie by mi się pisało ich dalsze losy. To znaczy potrafiłbym, ale zajęło by mi to dużo czasu, a w telewizji trzeba działać szybko. Dlatego nad tym serialem siedzi pokaźna grupa scenarzystów, a nie jedna osoba. Ta opowieść jest dla ciebie bardzo osobista. Ponieważ wydarzyła się naprawdę. Jedna osoba z mojej rodziny popełniła samobójstwo z podobnych powodów. To zdarzenie miało miejsce 9 lat przed tym jak zacząłem pisać 13 powodów. Do tego czasu tworzyłem jedynie zabawne książki dla młodzieży. Raczej w takim lekkim duchu. To był dla mnie pewien eksperyment, który był dla mnie bliski. To jeszcze na koniec wytłumacz się, czemu w swojej książce postanowiłeś pastwić się nad jedynym porządnych chłopakiem. Czemu postanowiłeś przeczołgać go przez taki horror. Ponieważ to bardziej intryguje czytelnika. Co ten fajny chłopak zrobił takiego strasznego, że to właśnie jego śledzimy. Jaką tajemnicę skrywa. Gdyby to był cham i prostak to czytelnik nie byłby tak zaciekawiony. Zaczął by automatycznie kibicować Hannie, a tak jest niepewność. Na tym polega właśnie stworzony przeze mnie suspens.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj