W głosowaniu wzięła udział redakcja Hatak.pl oraz stali współpracownicy portalu. Każdy uczestniczący proponował swoją siódemkę, a tytuły z największą liczbą głosów trafiły na ostateczną listę. Braliśmy pod uwagę filmy, które miały w ubiegłym roku polską premierę w kinach lub na festiwalach. Oto wyniki redakcyjnego głosowania, a więc naszym zdaniem najlepsze filmy roku 2013:
7. Drogówka
reż. Wojciech Smarzowski
To jedyny polski film, który załapał się do tegorocznego rankingu, ale nie jest to w żadnym razie kwestia sympatii do rodzimego kina. Drogówka kontynuuje znakomitą passę Wojciecha Smarzowskiego, którego poetyka filmowa swoją unikalnością zachwyca nawet najwytrawniejszych krytyków. Tym razem widziany już w Weselu i Domie złym "realizm alkoholowy" reżyser przeniósł do świata policji. I to jak spektakularnie! Nawet Władysław Pasikowski tak odważnie nie opowiadał o stróżach prawa. Smarzowski w Drogówce zaczyna dodatkowo eksperymentować z formą - używa nagrań z telefonów komórkowych, które dynamicznie przeplata z tradycyjnymi zdjęciami. Warto obejrzeć kilkukrotnie, by odkryć wszystkie umieszczone w filmie niespodzianki. [Dawid Rydzek]
6. Django Unchained
reż. Quentin Tarantino
Django Unchained, czyli najnowszy film Quentina Tarantino, jest tak dobry, że aż trudno wymienić wszystkie jego najmocniejsze strony w jednym tekście. Każdy aspekt dzieła zasługuje na pochwałę, ponieważ został dopieszczony przez swojego twórcę. Wszystkie elementy idealnie ze sobą współgrają, dając nam prawdziwą filmową ucztę. Cała formuła stanowi najlepszą, niczym nieskrępowaną zabawę kinem, intrygującą mieszankę gatunków, stylu prowadzenia opowieści oraz licznych nawiązań. Wszystko na ekranie przykuwa naszą uwagę, począwszy od wyśmienitego aktorstwa i pięknych zdjęć dzikiej przyrody, na doskonale dobranej muzyce kończąc. Widzowi pozostaje więc tylko siedzieć i szeroko się uśmiechać. Na pochwałę w szczególności zasługuje muzyka, która często podbija poziom danej sceny, stawiając nad nią humorystyczny akcent. Reżyser nie bał się bowiem wykorzystać zupełnie współczesnych kawałków, by zilustrować swoją osadzoną w przeszłości opowieść. Wyszła z tego mieszanka wybuchowa, do której chce się wracać. [Michał Kaczoń]
5. Przed północą
reż. Richard Linklater
Richard Linklater w znakomity sposób zakończył jedną z najpiękniejszych filmowych trylogii miłosnych. Parafrazując słowa piosenki Pidżamy Porno: nikt tak pięknie jak jego bohaterowie nie mówił, że się boi miłości. Dojrzewający z każdą częścią Jesse i Celine ubierają w słowa to, o czym my wszyscy doskonale wiemy, ale nie potrafimy nazwać. Za tę niezwykłą prawdę życiową, brak taniego sentymentalizmu, podkreślanie piękna miłości najprostszymi środkami i znakomite przeniesienie atmosfery kina nowofalowego na grunt współczesnej kinematografii należą się Linklaterowi najważniejsze laury. [Marta Płaza]
4. Pacific Rim
reż. Guillermo del Toro
Guillermo del Toro jako fan filmów o robotach i potworach zrobił to, co ich każdy wielbiciel chciał obejrzeć - crossover z prawdziwego zdarzenia. Tutaj nie jest ważne aktorstwo czy wyszukana fabuła ze zwrotami akcji, ale zabawa konwencją, którą reżyser operuje po mistrzowsku. Pojedynki gigantycznych robotów z olbrzymimi potworami są widowiskowe, emocjonujące i na długo zapadają w pamięć. Szczery zwiastun mówił, że to "najgłupszy najbardziej zarąbisty film na świecie albo najbardziej zarąbisty głupi film na świecie" - obydwie wersje są zgodne z prawdą. [Adam Siennica]
3. Polowanie
reż. Thomas Vinterberg
Thomas Vinterberg w mistrzowski sposób pokazał, jak z użyciem minimum środków uzyskać maksimum przekazu - mimo iż jego film to stosunkowo prosta historia oszczerstwa, które łamie życie członka małej społeczności, nie wyobrażam sobie, aby ktoś mógł go obejrzeć i pozostać niewzruszonym. Tragizm Polowania ma solidne podstawy w realizmie - w bohaterach tej opowieści widzimy samych siebie, dostrzegamy prawdy, które Vinterberg przekazuje o ludziach, i przyjmujemy je bez najmniejszego zwątpienia. Prawdy o drzemiącej głęboko w każdym z nas nienawiści, gotowości do odtrącenia i poniżenia, o hipokryzji, zakłamaniu i przerażającym obliczu człowieka jako elementu tłumu żądnego krwi. Dawno nikt nie opowiedział w kinie tak przejmującej historii, dawno nikt nie stworzył kreacji tak wybitnej jak ta Madsa Mikkelsena. Arcydzieło. [Marcin Zwierzchowski]
2. Wyścig
reż. Ron Howard
Jeżeli ktoś zrezygnował w mijającym roku z wyjścia do kina na Wyścig przerażony pozorną nudą Formuły 1, to ma czego żałować. Historia krótkiej, acz niezwykle fascynującej rywalizacji Laudy z Huntem na ekranie została przedstawiona w sposób nie mniej ekscytujący niż niejeden typowy film akcji. Mamy więc szybkie samochody, piękne kobiety, szorstką męską przyjaźń i podgrzewający krew dźwięk bolidów, a do tego opartą na faktach historię odradzającego się superbohatera dyscypliny. Dla fanów Formuły 1 pozycja obowiązkowa. Dla tych, których nudzi jeżdżenie w kółko – tym bardziej, aby przekonać się, ile z banalnego sportu można wykrzesać emocji. To chyba najlepszy film o sporcie od czasu Wściekłego byka Martina Scorsese. [Marta Hołowaty]
1. Grawitacja
reż. Alfonso Cuarón
Grawitacja to dzieło, które oszałamia nie tylko za pierwszym seansem. To wielkie widowisko, które zachwyca pięknymi zdjęciami, rewelacyjną muzyką i wybornym aktorstwem. To także kameralny dramat człowieka, opowieść o powrocie, przebaczeniu i rozpoczęciu nowego życia. To prosta historia, która pięćset kilometrów nad Ziemią nabiera zupełnie nowego znaczenia. To kino XXI wieku. [Jędrzej Skrzypczyk]