8 kwietnia na oficjalnym kanale marki PlayStation w serwisie YouTube opublikowano debiutancki teaser Abandoned, nowego survival horroru od Blue Box Game Studios. Materiał już wtedy wywołał spore emocje, bo towarzyszył mu również wpis na łamach PlayStation Blog. Jego autorem był niejaki Hasan Kahraman. Część komentujących szybko zwróciła uwagę na fakt, że jego inicjały to HK. Uznano to za wskazówkę, że autorem tajemniczego projektu jest nie kto inny, a prawdziwa legenda branży: Hideo Kojima. Z pogłoskami szybko się rozprawiono i na stronie BBGS opublikowano oświadczenie, w którym zdementowano te informacje. Sprawa szybka ucichła, a o grze zapomniano. Do czasu. W połowie czerwca Blue Box Game Studios postanowiło przypomnieć internautom o sobie i swojej grze. Zrobiono to w bardzo ryzykowny sposób, a mianowicie igrając z fandomem Silent Hill, od lat spragnionym powrotu tej kultowej marki w jakiejś formie, która wykraczałaby poza crossovery z innymi produkcjami. Na Twitterze studia pojawił się wpis (dziś jest już usunięty) informujący, że Abandoned jest jedynie nazwą kodową nadchodzącego projektu, a jego prawdziwy tytuł będzie inny i „zaczyna się na S, a kończy na L”. Przyznajcie sami, że brzmi to przedziwnie, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych, kwietniowych wydarzeń. Reakcja internetowej społeczności była dokładnie taka, jak można się było tego spodziewać. W komentarzach rozpętała się prawdziwa burza. Część osób podejrzewała, że to po prostu bardzo nieprzemyślana próba zrobienia szumu wokół Abandoned, inni doszukiwali się w tym drugiego dna. Internauci postanowili rozpocząć własne śledztwo. Pełne nietypowych wskazówek, interesujących powiązań, kuriozalnych tropów i zaskakujących zwrotów akcji. I jak w każdej dobrej teorii spiskowej, tak i tutaj nie brakowało prawdziwych emocji dla wszystkich stron, które w tym uczestniczyły. Zanim jednak przejdziemy do sprawy ochrzczonej przez internautów jako „The Blue Box Conspiracy”, warto cofnąć się o kilka lat. Musicie bowiem wiedzieć, że Hideo Kojima słynie z nietypowych czy wręcz kontrowersyjnych akcji promocyjnych. Doskonałym przykładem jest marketing Metal Gear Solid V: The Phantom Pain, które zapowiadane było jako zupełnie nowa marka od nieznanemu nikomu Moby Dick Studios. Twarzą tego fikcyjnego studia był równie fikcyjny Joakim Mogren, Szwed skrywający swoją twarz pod bandażami, które rzekomo miał nosić po niedawnym wypadku. Ostatecznie okazało się, że to wszystko było sprytnie zaplanowaną akcją promocyjną. Choć „sprytnie” w tym przypadku to pewna przesada, bo internet szybko doszedł do wniosku, że coś było nie tak. Słynny japoński twórca podobną taktykę obrał też w przypadku anulowanego Silent Hills, które swój żywot rozpoczęło od P.T., czyli „grywalnego teasera”. Raz jeszcze promowano go jako samodzielne dzieło, tym razem od niezależnego 7780’s Studios. Kojima wyjaśnił później, że starał się, by P.T. wyglądało jak typowy „indyk”, ale po raz kolejny nie do końca się udało. Wskazówka ukryta była też w nazwie samego studia. Liczba 7780 to… powierzchnia japońskiej prefektury Shizuoka, której zapis w kanji, 静岡 , dosłownie tłumaczy się jako „ciche wzgórze”, czyli właśnie... "silent hill". Tym krótkim wstępem chciałem uświadomić Wam, że Kojima lubi bawić się z fanami i nieobce jest mu przygotowywanie skomplikowanych łamigłówek, pod którymi skrywa się coś więcej. Punktem wyjścia dla sprawy Abandoned okazały się inicjały twórcy: HK. Nic więc dziwnego, że to właśnie w imieniu i nazwisku zaczęto się czegoś doszukiwać. Sam również postanowiłem poszperać i odkryłem, że po wpisaniu „Hideo” w Google Translate i przetłumaczeniu na język turecki otrzymujemy słowo… „Kahraman”, a oba słowa można też luźno przetłumaczyć jako "bohater". Później skonsultowałem to z kilkoma osobami, których znajomość japońskiego nie ogranicza się, tak jak u mnie, do oglądania anime na Crunchyrollu z angielskimi napisami. Dowiedziałem się, że Google Translate w tym przypadku nie działa do końca poprawnie i nie radzi sobie z tłumaczeniem zapisu "hideo" w zachodni sposób i używa złych kanji. Taki błąd był jednak prosty do wytłumaczenia, bo nie można było wykluczyć, że na potrzeby ARG zdecydowano się na takie prostsze rozwiązanie. Szczególnie biorąc pod uwagę to, jak wiele różnych znaczeń w kanji mogą mieć pojedyncze znaki.  Sprawę dodatkowo postanowił skomplikować Geoff Keighley, a nie jest tajemnicą, że jest on dobrym znajomym Kojimy. Dziennikarz i prezenter ogłosił, że Hasan skontaktował się z nim i poprosił o pomoc w promocji gry, obiecał też wysłać jakieś zdjęcia mające uwiarygodnić ten projekt. Ostatecznie zdjęć nie otrzymał ani Keighley, ani też my, ale udział tak znanej osobistości wydawał się bardzo podejrzany. Warto również przypomnieć, że kilka dni wcześniej przeprowadził on rozmowę z Hideo Kojimą w ramach Summer Game Fest. Zakończyła się ona zwiastunem Death Stranding: Director’s Cut, który po brzegi wypełniony był odniesieniami do serii Metal Gear Solid, nad którą Japończyk przez lata pracował wraz z Konami. Czy to dowód na poprawienie relacji między nimi? Trudno powiedzieć, ale wykluczyć tego nie można.. Wspomniany przed momentem trailer był naprawdę nietypowy. Sam Porter Bridges, w którego wciela się Norman Reedus (przypomnijmy, wcześniej widoczny w trailerze anulowanego w 2015 roku Silent Hills), wchodzi do lokacji do złudzenia przypominającej Shadow Moses z Metal Gear Solid, zdejmuje pudełko z półki, wysypuje z niego pomarańcze i… wchodzi do niego. To dziwne nawet jak na standardy Kojimy. Wideo analizowano klatki po klatce i doszukano się naprawdę wielu poszlak - mniej lub bardziej naciąganych.  Dalsze ustalenia przyniosły kolejne zaskakujące fakty. Internet nie wiedział zbyt wiele o Hasanie i Blue Box Game Studios, ale wnikliwym poszukiwaczom prawdy udało się odkryć kilka starszych projektów. Były to proste produkcje mobilne i równie proste horrory, które nie spotkały się z dużym zainteresowaniem. Ciekawa okazała się natomiast lokalizacja „studia”, bo jest nią holenderskie miasto Leiden. To samo, w którym Johan Huizinga napisał w 1938 roku monografię zatytułowaną Homo Ludens. Jeśli nie widzicie powiązania, to śpieszę z pomocą – Ludens to maskotka… Kojima Productions. Studio Kojimy ma też biuro ulokowane w Amsterdamie, a więc 40 km od Leiden, a słynny twórca w 2018 roku pochwalił się wizytą w tym właśnie  miasteczku. Zwolennicy teorii o szalonym marketingu mieli kolejny argument przemawiający na ich korzyść. Zabawę internautom „popsuł” Rami Ismail, współzałożycielstudia Vlambeer, a obecnie konsultant wspierający innych twórców gier. Dotarł on do dokumentów, które potwierdzają, że Hasan Kahraman i Blue Box Game Studios istnieją i nie są jedynie fikcją wykreowaną na potrzeby nad wyraz skomplikowanego ARG. Ponieważ nie rozwiało to wszystkich moich wątpliwości, postanowiłem skontaktować się z Ismailem i dowiedzieć się czegoś więcej. Okazuje się, że teoria o współpracy Blue Box Game Studios i jakieś potężnej firmy jest naprawdę mało prawdopodobna.
Blue Box to jednoosobowa działalność, a więc Blue Box i Hasan to jeden podmiot. Blue Box nie jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. W takim przypadku, gdyby ktoś ich kupił lub zainwestował w nich, podjąłby fatalną decyzję biznesową. Naraziłby Hasana na straty finansowe i wizerunkowe, nie przejmował się tym, że jego tożsamość będzie łatwa do odnalezienia w sieci.
Brzmi sensownie. Nadal nie wykluczało to innej możliwości: Blue Box Game Studios szykującego samodzielną grę, która później zostanie wykupiona przez Kojima Productions, Sony czy Konami i wykorzystana jako nietypowy, fikcyjny i grywalny zwiastun. O to również zapytałem.
Nie jestem pewien czy mogliby tak kłamać o autorze. To byłaby zupełnie inna rzecz pod kątem legalności, a ponieważ to jednoosobowa działalność, to Hasan osobiście za wszystko by odpowiadał – tak prawnie, jak i finansowo.
Ze słów Ramiego jasno wynika, że współpraca dużego podmiotu z BBGS byłaby bardzo ryzykowna dla obu stron, a potężne korporacje raczej na takie ryzyko by sobie nie pozwoliły. W połączeniu z kilkukrotnym dementowaniem wszystkich plotek przez Blue Box Game Studios oraz wywiadami, które z Kahramanem przeprowadziły dwa holenderskie portale oraz Mark Delaney, dzienikarz-freelancer piszący między innymi dla GameSpotu, położyłyby zapewne kres wszystkim pogłoskom, gdyby nie… dziwne zachowanie niezależnego studia. Trudno nie doszukać się w ich wpisach nieścisłości. Z jednej strony ich poprzednie dokonania wskazują raczej na niewielką i mało doświadczoną ekipę, z drugiej sami wspominają, że nad nowym projektem pracuje „ponad 50 osób” i „7 zewnętrznych studiów” (w tym Nuare Studios, które wcześniej... współpracowało z Kojima Productions nad Death Stranding). Kahraman dodaje też, że od 2015 roku współpracuje z Sony, a mimo tego zaprezentowany w kwietniu zwiastun Abandoned został przygotowany na szybko i nie pokazuje właściwej gry, bo twórcy śpieszyli się ze względu na deadline. Dodatkowo BBGS wydaje się świadomie podsycać zainteresowanie, w żartobliwy sposób odpisując na zdjęcia Kojimy z doklejonym wąsem, w niejednoznaczny sposób odpowiadając na pytania dotyczące ich gry czy wspominając o tak dziwnych rzeczach, jak „płatki śniegu z krwi”. Podejrzane są też przeogromne ambicje deweloperów, którzy obiecują realistyczną produkcję, jakiej jeszcze nie było, na dodatek działającą w rozdzielczości 4K i przy 60 klatkach na sekundę oraz z… dedykowaną aplikacją na PS5, w której wyświetlane będą zwiastuny na silniku gry. https://twitter.com/KonamiShop/status/1406736332387491840 Kolejne kanistry benzyny do mocnego już ognia spekulacji zaczęły napływać z mocno nieoczekiwanego źródła, bo od samego Konami, właściciela praw do marki Silent Hill. Można było spodziewać się, że zechcą oni uciąć spekulacje, ale zamiast tego zrobili coś zupełnie odmiennego. Na koncie ich oficjalnego sklepu pojawiła się zapowiedź… nowej kolekcji ubrań z SH oraz jak później się okazało… deskorolek z grafiką inspirowaną tymi właśnie horrorami. Nie pomagało również to, że osoba odpowiedzialna za prowadzenie mediów społecznościowych ich sklepów na pytania o powrót Silent Hilla odpowiadała, by trzymać rękę na pulsie, zamiast jednoznacznie powiedzieć, że nic z tym cyklem się nie dzieje. I tu warto raz jeszcze przenieść się w przeszłość, tym razem tylko o rok – w 2020 roku po plotkach pojawiło się jednoznacznie oświadczenie wydawcy, że na razie nie ma planów, by Silent Hill wrócił. Hasan Kahraman, czy tego chciał, czy też nie, stał się niekwestionowaną gwiazdą internetu. Poświęcony mu wątek na Reseterze szybko stał się jednym z najchętniej czytanych w historii tego forum, a Reddit rozwijał się w zaskakująco szybkim tempie. W ten sposób można też tłumaczyć jego niechęć do ujawnienia dowodów na swoje istnienie (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Spróbujcie postawić się w jego sytuacji i z dnia na dzień stać się kimś, o kim mówi cała branża. Dopiero 22 czerwca na profilu Blue Box Game Studios opublikowano wideo, w którym wyraźnie zestresowany i przejęty Hasan przedstawia się i mówi wprost, że nie ma powiązań z Hideo Kojimą i serią Silent Hill. Tym samym potwierdzają się słowa m.in. Marka Delaneya, który na Reddicie kilkukrotnie starał się przekonać ludzi, że Hasan to po prostu niezależny twórca, który czasem mówi zbyt wiele i zbyt wiele obiecuje.  Wraz z opublikowaniem wideo przez Hasana temat został zakończony. Zamknięto subreddit i wątek na Reseterze, ale nie wszyscy są przekonani. Nie brakuje bowiem pewnej grupy osób, która uważa, że Kahraman jest wynajętym aktorem lub modelem, który pracuje na zlecenie Kojimy. Wydaje się to raczej mało prawdopodobne i jestem przekonany, że mamy tu po prostu do czynienia gigantycznym splotem wielu zbiegów okoliczności. Mimo tego przekonania jestem jednak gotów absolutnie na wszystko i nie zdziwi mnie, jeśli za kilka miesięcy Hideo Kojima zerwie z twarzy maskę i z uśmiechem na ustach powie słynne "kept you waiting, huh?". A jeśli tak się nie stanie? Trudno! Sama zabawa w poszukiwanie śladów i rozgryzanie całej sprawy była dla mnie niezwykle satysfakcjonująca i bardzo zaangażowałem się w fascynującą podróż w głąb tej króliczej nory. Teraz zaś nie pozostaje mi nic innego, jak tylko trzymać kciuki za projekt Hasana i liczyć na to, że miłośnicy Silent Hill nie przeniosą na niego swojego gniewu spotęgowanego ostatnimi wydarzeniami.   PS 19 czerwca skontaktowałem się z Hasanem i poprosiłem go o wywiad za pośrednictwem poczty elektronicznej. Zgodził się, ale nie odpowiedział na przesłane mu pytania. Trudno się jednak temu dziwić, biorąc pod uwagę, jak duże zainteresowanie niedługo później wywołała jego sprawa. PPS o komentarz poprosiłem też dział PR Konami. Tutaj również jak na razie odpowiedzi brak i przedstawiciele firmy w żaden sposób nie odnieśli się do plotek o powrocie Silent Hill.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj