Najważniejszym punktem jesiennej ramówki stacji TVN jest serial Pułapka. Zobaczymy w nim pisarkę, która wikła się w intrygi, znane jej dotąd wyłącznie z kart powieści, które pisze. Motyw ograny, znany choćby z powieści Stephena Kinga, bynajmniej nie oznacza, że serial rozczaruje. W końcu showrunnerem jest Łukasz Palkowski, reżyser Bogów oraz Rezerwatu. Serial jest rozpisany na zaledwie 6 odcinków, a więc na brytyjską modłę — ważna jest wartko opowiedziana historia. Zapchanie ramówki byle czym, byle było długie, nie wchodzi zaś grę. Możliwe, że w TVN dostrzegli, jak bardzo chybili, gdy wyprodukowanego przez nich Belfra oddali Canal+, samemu emitując ambitne, ale nader nieudolne Belle Epoque. 
Jak na główne danie w tegorocznym poczęstunku „międzynarodowej organizacji medialnej”, kampania promocyjna do Pułapki wydaje się oszczędna. W większości materiałów reklamowych oglądamy zadyszaną Agatę Kuleszę, biegnącą leśną ścieżką w stronę tajemniczej willi. 
To o czymś świadczy. Kampania reklamowa oparta została o wizerunek aktorki, która gra w nim główną rolę. Uznano, że nazwisko „Kulesza” samo w sobie przyciąga do telewizorów. Czujecie się zachęceni? Ja nie ukrywam zmęczenia polskimi kryminałami i czekam na jakiejś lżejsze propozycje, ale tak czy siak sprawdzę nową propozycję TVN-u, choćby właśnie dla Agata Kulesza czy także partnerującej jej Joanny Kulig. Agata Kulesza pokonała długą drogę i ciężko zapracowała na to, żeby teraz niemal w pojedynkę markować serial transmitowany w niedzielne wieczory.
fot. TVN

Szpagaty, śmiechy i kurczaki

W wywiadzie do portalu Plejada Agata Kulesza wyznała, że w dzieciństwie nie udzielała się w kółkach teatralnych ani nie posiadała nader przebojowego usposobienia. Niemniej ilekroć w jej domu rodzinnym przebywali goście, mała Agatka przebierała się w obcisły, czarny strój i zaczynała, niby przypadkiem, wykonywać przed gośćmi szpagaty, fikołki i inne akrobacje. Dziś dorosła aktorka interpretuje to jako pierwsze oznaki potrzeby ekspresji przed innymi ludźmi, bycia zauważonym i podziwianym. Owo podskórne pragnienie przetrwało aż do czasów licealnych, kiedy w klasie pełnej przyszłych chirurgów, kardiologów i innych urologów Kulesza zdecydowała, że spróbuje swoich sił w szczecińskiej akademii teatralnej. Co ciekawe, do egzaminu oddzielającego sceniczne ziarna od plew przystąpiła razem z przyjaciółką, Katarzyną Nosowską. Niestety, albo i na szczęście, Nosowska nie została zakwalifikowana i ścieżki obu artystek miały się rozdzielić. Za to ich przyjaźń ma się dobrze — Kulesza wystąpiła nawet w klipie do piosenki 2015 Hey, fantastycznym zresztą. Agata Kulesza z sukcesem przeszła ścisłą selekcję i trafiła do elitarnego grona studentów aktorstwa. Przeszła przez uczelnię jak przecinak, odebrała dyplom i, jak to często bywa, nic. To „nic” wypowiadam oczywiście na wyrost, ale faktem jest, że aktorka przeszła przez to samo, co czeka lwią część absolwentów aktorstwa czy szerzej pojmowanych kierunków artystycznych. Nabycie wykształcenia nie gwarantuje sukcesu i wystrojony w piórka absolwent aktorstwa, wybraniec, styka się z brutalną rzeczywistością. Ot, lekcja pokory. Agata Kulesza występowała w kabarecie Olgi Lipińskiej i zagrała kilka filmowych epizodów. Z tego okresu pamiętam jej rolę w krótkometrażowym Moje pieczone kurczaki. Wciela się tam w główną rolę emigrantki powracającej do rodzinnej Łodzi. Nie wiemy, dlaczego wraz z mężem i synkiem opuścili Kanadę. Film powoli odsłania przed nami niuanse relacji bohaterki Kuleszy i jej filmowego partnera. Niczym Jerzy Stuhr w Amator, Magda odnajduje się w formach dokumentalnych i kręci na taśmie męża, który z braku laku otwiera budkę z pieczonymi kurczakami. Kulesza fantastycznie oddała podskórną niechęć do zastanego miasta i zmęczenie prozaicznym podejściem męża i ludzi dookoła. Prosta fabuła nie zmierza w przesadnie zaskakujące rejony, ale emocje oddawane przez Kuleszę pozwalają poczuć więź z jej bohaterką i zrozumieć decyzje, które podejmuje. Zresztą aktorka zgarnęła za tę rolę kilka nagród. Można odnaleźć ten niedługi film na YouTube. Jak najbardziej warto, chociaż twarz Agaty Kuleszy jest w nim nieco młodsza niż dzisiaj, już wówczas wyrażała silne emocje. Nawet kiedy się z nią nie zgadzałem, doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, co czuła i współczułem jej. 
Kolejny raz Agatę Kuleszę zobaczyłem po paru latach. Zakotwiczyła się bowiem w sitcomie TVN-u Hela w opałach. Serial powstał na fali popularności Frani i tak jak produkcja z Agnieszką Dygant opierał się na amerykańskim serialu, tym razem było to Grace Under Fire z Grace Kelly. Agata Kulesza grała w nim sąsiadkę głównej bohaterki, która zwykła przesiadywać całe dnie w jej domu. To nie był dobry serial, powstawał w erze produkcji syntetycznych i odtwórczych, ze śmiechem z puszki, za to bez komediowej ambicji sięgającej ponad poziom wywaleniu się na skórce od banana. Tak czy owak księgowi i marketingowcy nie chybili, bowiem wśród grupy docelowej, w którą był wymierzony, serial odniósł względny sukces i na pewno przyczynił się do uczynienia z Agaty Kuleszy aktorki być może nie topowej, ale na pewno szerzej rozpoznawalnej.
fot, TVN

Odwrócony schemat

Przybliżając sylwetkę aktora, raczej pomija się wątek jego udziału w telewizyjnym talent show. Istnieje całkiem uzasadnione powszechne przeświadczenie, że w podobnych programach kończą ci, którzy czują, że ich pięć minut mija. Udział w Tańcu z Gwiazdami to jazda na oparach popularności, rozpaczliwa próba reanimacji kariery. To zabawne, jak bardzo przypadek Agaty Kuleszy odbiega od tego schematu. 
W TzG pojawiła się jako underdog, kojarzona wprawdzie z sitcomu, ale absolutnie nie lansowana na główną bohaterkę. Osobiście była święcie przekonana, że odpadnie w konfrontacji z popularniejszymi gwiazdami. Nie odcinała przecież popularności od obecności na Pudelku, ani w żadnym innym medialnym Batmanie, którego gwiazdy telewizji niby nie lubią, a przecież cholernie potrzebują. Tymczasem mijał odcinek za odcinkiem, a Kulesza nie dość, że wciąż nie odpadała, to jeszcze zgarniała stopniowo coraz wyższe noty od jury. U kresu edycji stała się jej faworytką, zwyciężyła i zgarnęła nowiutkie Porsche. Zamiast odjechać tym porszakiem w stronę zachodzącego słońca, zwyciężczyni oddała samochód na licytację w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Niemniej Agatę Kuleszę czekała o wiele większa nagroda, mianowicie wreszcie jej kariera aktorska nabrała tempa, które trwa nieprzerwanie do dzisiaj. Po drugoplanowej roli w całkiem głośnych Skrzydlate świnie, mogliśmy zobaczyć ją w Róży  Wojciecha Smarzowskiego i w hitowej Sali samobójców Jana Komasy. Dwie wielkie kreacje, radykalnie od siebie różne. Róża to chyba jedyny film Smarzowskiego, który tak bardzo pozwala wybrzmieć dwóm bohaterom. To love story, oczywiście podane "po smarzowsku", a więc surowe, intensywne i bolesne. Mimo to Róża jest filmem o miłości, a relacji przedstawionej przez Marcina Dorocińskiego i Agaty Kuleszy nie sposób nie uwierzyć. W kilku wywiadach aktorka podkreśla swój specjalny stosunek do roli Róży. Wdowa z mazurskiego gospodarstwa i jej tragiczna, niemniej jednak piękna historia pozostawiły po sobie piętno. Być może efekciarski film o emo nastolatku subtelnością nie dorównywał filmowi Smarzowskiego, ale rodzice filmowego Dominika, streszczający swoimi działaniami opasły tom o błędach wychowawczych, wypadli fantastycznie! Krzysztof Pieczyński zagrał faceta, który był nieasertywny i stracił kontakt ze swoim synem. Za to Kulesza pobawiła się swoją rolą i z matki Dominika Santorskiego zagrała Złą Macochę z baśni Braci Grimm, która zamiast diabłu, zaprzedała duszę w przestronnym atrium warszawskiej korporacji. Z każdej swojej sceny ukłuła małe dzieło sztuki. Dialog z kolejną panią psycholog, która skapitulowała w konfrontacji ze zbuntowanym synalkiem pamiętam do dzisiaj na wyrywki. Scena, w której matka wkracza do świata, do którego uciekał Dominik i przekazuje młodym Werterom, że jej syn jako jedyny dopiął swojego samobójczego zobowiązania, windowała mój stosunek do tej produkcji.
fot. Monolith Films

Ida.pl

Zresztą tę właśnie rolę w Sali Samobójców dostrzegł zasiadający w jury Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Paweł Pawlikowski. Obsadził Agatę Kuleszę w roli Wandy w swoim dziele pod znanym tytułem Ida. Jest to pierwszy polskojęzyczny film, który zdobył Oscara. Ponadto talent Kuleszy dostrzegło stowarzyszenie krytyków filmowych z Los Angeles, wręczając jej nagrodę za najlepszą drugoplanową rolę damską. Tutaj warto podkreślić, że jury rzadko wyróżnia w ten sposób aktorki niewystępujące w anglojęzycznych produkcjach. 
O czarnym charakterze w Idzie powiedziano już chyba wszystko. Od siebie dodam tylko, że nie potrafiłbym sobie wyobrazić sytuacji, w której film z moim udziałem zgarnia Oscara, amerykańscy krytycy pieją z zachwytu nad moją rolą albo i nade mną, a ja nie obrastam w piórka. Agata Kulesza, jak gdyby nigdy nic, powróciła do Polski na plan sitcomu Rodzinka.pl (gdzie za kamerą zasiada jej mąż Marcin Figurski). Dla TVN Player wystąpiła w polskiej wersji Web Therapy, wystąpiła nawet u Patryka Vegi w Służbach specjalnych! Słowem, pozostała sobą, nie wstydziła się Kryształowej Kuli z Tańca z Gwiazdami, zakasała rękawy i powróciła do telewizji. Mimo to nikt nie polemizuje z jej pozycją Aktorki przez wielkie A. Kulesza zagrała dużą rolę w produkcji Moje córki krowy, zaproponowała jedną ze swoich najciekawszych kreacji w Jestem mordercą, a teraz w TVN debiutuje serial, który, jak już zresztą wspomniałem, na nazwisku Kuleszy opiera swoją kampanię reklamową. Nic dziwnego. To nie tylko elastyczna aktorka, która sprawdziła się w wachlarzu różnorodnych ról i konwencji, ale także fantastyczny przykład na to, że aktorka może święcić swoje artystyczne tryumfy i grać najważniejsze role jako dojrzała kobieta.
Pułapka - data premiery zaplanowana na niedzielę 9 września o 21:30 na TVN
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj