Opowieść o grupie "Ultrasów", którzy podczas meczów są najbardziej doniosłą i aktywną grupą dopingujących. Zdzierają gardła, skaczą, nie ustają w gorącym zagrzewaniu do walki swoich piłkarzy. Naszych bohaterów połączyła wspólna wielka pasja - futbol. Oscar (Paweł Małaszyński) właśnie został ojcem. Wraz ze swoim bratem Mariuszem sprzedaje dewocjonalia. Dziewczyna Mariusza Basia (Olga Bołądź) towarzyszy chłopakom, bo tak jak oni, kocha bycie "ultrasem". Basia jest też zafascynowana Oscarem. Opowieść o wielkich emocjach, miłości i przyjaźni, i o zasadach, którym warto być wiernym. [Opis dystrybutora]
Premiera (Świat):
5 listopada 2010Kraj produkcji:
PolskaCzas trwania:
99 min.Gatunek:
Komedia, Dramat, Obyczajowy
Trailery i materiały wideo
Skrzydlate świnie - zwiastun
Najnowsza recenzja redakcji
Film Anny Kazejak cierpi na samym początku przez bardzo zły marketing twórców. "Skrzydlate świnie" reklamowany jest jako "To nie jest kolejna nieśmieszna komedia", co poniękad się zgadza. Problem polega na tym, że ten film w ogóle nie jest komedią, a ciekawie zrealizowanym dramatem osadzonym w realiach piłkarskich pseudokibiców.
Paweł Małaszyński (Oscar) i Piotr Rogucki (Mariusz) grają braci, którzy są "aktywnymi kibicami" lokalnej drużyny zagrożonej bankructwem i zamknięciem. Oscarowi rodzi się syn, co przekłada się na presję ze strony otoczenia, aby znalazł pracę i porzucił "niegroźną chorobę psychiczną", jak mówi jedna z postaci o kibicowaniu. Dostaje propozycję od bogatego biznesmena (Cezary Pazura) na kibicowanie za dość pokaźną sumę pieniędzy. Tylko że w realiach "hoolsów" równa się to zdradzie...
Kazejak dobrze prowadzi narrację filmu, w którym stara się znaleźć równowagę pomiędzy wątkiem dramatycznym, a elementami humorystycznymi. Tych drugich jest mało, dlatego ciężko "Skrzydlate świnie" nazwać komedią. Fabuła jest prosta, dość przewidywalna, ale jak na polską produkcję, ciekawie zrealizowana i przede wszystkim nie nudząca.
Można odnieść wrażenie, że pani reżyser chciała dokonać analizy życia, osadzając to w dość niekonwencjonalnych realiach. Wszystko zaczyna się w sektorze piknikowym, w którym jesteśmy młodzi, dorastamy, uczymy się życia. Czas leci, przechodzimy przez kolejne "sektory" aż lądujemy wśród ultrasów. Tutaj zaczyna się prawdziwa, brutalna dorosłość, jeszcze bez jakichkolwiek zobowiązań. Myślę, że Kazejak chciała przez taką alegorię pokazać co jest w życiu najważniejsze i nawet ktoś, kto z pozoru wydaje się skończonym nieudacznikiem może do czegoś dojść przy odrobinie chęci i samozaparcia. W końcu każdy kiedyś powinien wyrosnąć z młodzieńczych szaleństw. Jest to trochę idealizujące spojrzenie na polską rzeczywistość. Ukazując rolę jednostki, której się poszczęściło Kajezak za bardzo próbuje generalizować. Chociaż z drugiej strony takie pozytywne spojrzenie w dzisiejszych czasach może służyć za inspirację dla młodych ludzi, którzy z góry skazują na porażkę swoją próbę rozpoczęcia kariery zawodowej.
"Skrzydlate świnie" ogląda się lekko i dobrze, a fabuła nie jest powielaniem oklepanych schematów z innych polskich obrazów. Nasz bohater nie jest śniężnobiałym amantem, tylko pełnym wad, popełniającym błędy człowiekiem. Największym minusem filmu jest do bólu przewidywalne zakończenie, ale mimo tego jest to jedna z ciekawszych rodzimych produkcji, z którą warto się zapoznać.
Ocena: 6/10