Wyobraźcie sobie taką sytuację: środek nocy, problemy z zaśnięciem. Rozważacie to, co się wydarzyło ostatniego dnia / tydzień temu / w całym Waszym życiu. Nagle, obok Waszego wewnętrznego, bezdźwięcznego głosu, słyszycie w głowie jakiś inny głos, wołający po imieniu. Wyjaśnienie: przemęczenie, brak snu lub sąsiedzi są za głośno. Ale przyznacie, że trochę strachu pojawiło się… Rano wstajecie, pamięć o nocnych głosach to tylko rozwiewające się piaski snu. Ruszacie w nowy dzień - czy Wam się chce, czy nie. Zwykle to drugie. Śniadanie, droga do miejsca dziennego przebywania – szkoła, praca, pośredniak itp. I w czasie tej drogi odnosicie wrażenie, że ktoś się na Was gapi. Więcej, chwilę potem ten ktoś podchodzi i prosto z mostu oznajmia, że jest… Bogiem. Robicie zdziwioną minę, diagnozujecie wariactwo tamtej osoby (lub swoją schizofrenię, włączając nocne głosy). Próbujecie zignorować ten fakt, żyć, jakby się nic nie wydarzyło… A co, jeśli akurat wtedy naprawdę… Bóg do Was przemówił? Tak dosłownie, normalnie, jak człowiek? Bez płonącego krzewu, kamiennych tablic, gołębicy? Z takim wydarzeniem musiała się zmierzyć niejaka Joan Girardi, typowa nastolatka, mieszkająca w… Arkadii w USA. [video-browser playlist="651758" suggest=""] Na początku było tak, jak powinno być – mniej więcej. Joan była typową nastolatką, której pokój wypełniały plakaty gwiazd muzyki pop, a ona sama chciała być po prostu akceptowana w grupie rówieśniczej. Zwłaszcza że dopiero się pojawiała po przeprowadzce w nowym liceum w Arkadii. A wiecie, jak to jest w nowym miejscu… Oczywiście Joan miała też rodzinę, która również musiała się odnaleźć, i to nie tylko w nowym miejscu, ale również w nowej sytuacji… Na jej czele stał Will Girardi. Po przybyciu do Arkadii został szefem miejscowej policji. Tak w życiu zawodowym, jak i rodzinnym kierował się literą prawa oraz wyraźnymi zasadami, co nie przeszkadzało mu być po prostu dobrym człowiekiem, wyrozumiałym szefem i troskliwym ojcem. Jego żoną była Helen – kobieta o artystycznej duszy, ale twardo stąpająca po ziemi. Pracę w Arkadii podjęła w sekretariacie tej samej szkoły, do której uczęszczała dwójka z trójki jej dzieci. Jednym z nich była Joan. Drugim, najmłodszym w całej stawce, Luke – bardzo zdolny chłopak, o nieprzeciętnej inteligencji, zafascynowany fizyką (do stopnia posiadania plakatu Stephena Hawkinga w swoim pokoju), przy tym wyjątkowo nerdowaty. Był też i trzeci syn, najstarszy z rodzeństwa, Kevin – kiedyś zdolny koszykarz, o mniejszych predyspozycjach do nauki. Jednak w wyniku wypadku samochodowego, którego sprawcą był jego pijany kolega, został sparaliżowany – tym samym stracił chęć do życia, stał się zgorzkniały i sarkastyczny, a finalnie zamknął się przed światem w domu. To między innymi z jego powodu rodzina przeniosła się z Arkadii. I też przez niego w życiu Joan pojawił się… Bóg. [video-browser playlist="651760" suggest=""] A z tym to było tak: Joan bardzo gorąco modliła się (choć nigdy głęboko wierząca nie była), żeby Stwórca po wypadku uratował życie jej brata - a ona zrobi, co tylko On będzie chciał. Stał się cud, Kevin przeżył… a Bóg jakoś nic od Joan nie chciał. Tak więc wszystko wróciło do porządku. Mniej więcej. Do czasu - wszak nie znamy dnia ani godziny. Dla Joan najpierw była to niespokojna noc z dziwnymi głosami, a potem poranny dojazd do szkoły w autobusie. Tam odezwał się do niej całkiem sympatyczny młody człowiek, z którym przyjemnie się jej rozmawiało… do czasu, aż powiedział, że jest Bogiem. Reakcja Joan mogła być jedna: uznanie go za wariata i pójście w swoją stronę. Jednak Chłopak nie ustępował. Przedstawił Joan kilka faktów z jej życia, które tylko ona mogła znać. Dla dziewczyny była to szokująca sytuacja. Ale też moment, w którym Niepewność zaczęła w niej walczyć z Wiarą. [video-browser playlist="651762" suggest=""] Bóg w jej życiu nie pojawił się tylko po to, by zamienić z nią klika miłych, popkulturalnie i humorystycznie skleconych zdań. Miał wobec niej większe plany – poprosił ją o wykonywanie prostych, aczkolwiek dziwnych zadań. Pierwszym miało być pójście do pobliskiej księgarni. Joan nie widziała w nim żadnego sensu i początkowo nie chciała go wykonać, jednak kiedy tylko zabrała się za to, wydarzenia potoczyły się same – nie dość, że znalazła pracę, to tym samym zmotywowała do tego Kevina. W ten prosty sposób boski zamysł stał się poniekąd jasny dla Joan – ona robi drobną rzecz, która potem wpływa na jej otoczenie, zmieniając je po prostu na dobre. Nie była to jednorazowa akcja Wszechmogącego. W życiu Joan zaczął pojawiać się częściej, i to pod różnymi postaciami. Będąc w szkole, pracy, na spacerze, w sklepie czy w szpitalu, nie miała pewności, czy osoba, która akurat teraz przed nią stoi, nie jest przypadkiem Bogiem. A jeśli już tak, to dochodziło między nimi do wymiany zdań – Bóg zwykle przedstawiał, czego od niej oczekuje, lub dawał jej rady, jak ma dokonać pewnych rzeczy. Nie był przy tym postacią rozkazującą i groźną, wręcz przeciwnie – z każdej postaci biła Ojcowska troska o Joan (choć może czasem dziewczyna nie potrafiła tego po prostu zrozumieć). Wykonywanie Boskiej woli nie było jednak łatwe, wielokrotnie też prowadziło Joan do pytania, czy to się dzieje naprawdę, czy może jest chora. Pokazywało też, że ten świat nie jest dobry, że oprócz siły, która wiecznie chce czynić Dobro, istnieje coś, a raczej ktoś, kto chce krzyżować te wszystkie plany… Wiara czyni serial Pomysł na "Joan z Arkadii" ("Joan of Arcadia") wyszedł od amerykańskiej scenarzystki i producentki, Barbary Hall. W przeszłości współpracowała chociażby przy takich projektach jak "Przystanek Alaska" czy "Ostry dyżur", a dziś tworzy "Madam Secretary" oraz ma swój udział w "Homeland". Koncept "Joan…" tkwił, a raczej wynikł z samej Hall - wszystko przez drogę, jaką przeszła od niewiary do wiary. W młodości była osobą niewierzącą. Potem cudem przeżyła groźny wypadek i od tego momentu zaczęła bardziej zastanawiać się nad tym, czy jest coś więcej niż tylko ten świat. Próbowała szukać na to odpowiedzi, początkowo po stronie nauki, potem coraz bardziej kierując się do wiary. Dlatego właśnie Joan w serialu przechodzi podobną drogę. Bardziej realnym z impulsów do stworzenia "Joan z Arkadii" była rozmowa Hall z nastoletnią córką o tym, kim musiałby być Bóg, aby dziewczyna zwróciła na niego uwagę. Hall stworzyła dla scenarzystów piszących kolejne odcinki specjalne wytyczne – „10 przykazań Joan z Arkadii” – które były kluczowe dla świata serialu. Znalazły się tam między innymi zapisy o tym, że Bóg nie może ingerować bezpośrednio, zadaniem każdego jest wypełnienie tego, do czego jesteśmy powołani, oraz że plan Boga jest dobry dla nas, nie dla Niego. Hall starała się też, by jej serial nie był jednoznacznie „jasny” – chciała pokazać, że zło istnieje i jest groźne. Dlatego ojciec Joan był policjantem i praktycznie w każdym odcinku zajmował się poważną sprawą kryminalną. Ta dychotomia miała odbicie w sposobie realizacji epizodów: część o relacji Joan-Bóg była kręcona w jasnych barwach, zaś sprawy ojca - w ciemnych. Do roli Joan została wybrana Amber Tamblyn – wtedy znana głównie z "General Hospital", a dziś też z medycznego "House'a" jako Masters. Ojca zagrał Joe Mantegna, w rolę jej matki wcieliła się Mary Steenburgen, zaś braci zagrali Jason Ritter (Kevin) i Michael Welch (Luke). W dwójkę najlepszych przyjaciół Joan, „zdobytych” dzięki Bogu, wcielili się Chris Marquette (Adam Rove) i Becky Wahlstrom (Grace). Prawdziwym popisem była za to rola Boga – grało ją przez dwa sezony ponad 50 aktorów i aktorek (i co ty na to, Doktorze?). Wśród bardziej znanych nazwisk można tu wskazać choćby Zachary’ego Quinto ("Herosi"; tym razem nie polował na mózgi), Curtisa Armstronga (widać tak mu się spodobało, że potem jako Metatron próbował znów się stać Bogiem w "Supernatural") czy nawet… raper will.i.am. Zaś w ostatnich dwóch odcinkach serialu w rolę postaci, która próbowała sprowadzić Joan na manowce, pojawił się wkrótce mający wylądować w Fox River Wentworth Miller ("Skazany na śmierć"). [video-browser playlist="651764" suggest=""] Serial nie miał dobrego początku. Hall przez okres tworzenia jego podstaw miała problemy „z motywacją”, wiele razy pomysł wydawał się bliski zaprzestania. Dużym wsparciem okazała się osoba Joe Mantegna, który po przeczytaniu scenariusza był bardzo na tak - z chęcią wziął udział w tym projekcie, a nawet był jednym z decydujących w dobrze reszty obsady. Podczas kręcenia pilota ekipę trapiły problemy – trzy razy zmieniał się operator (w tym jeden miał atak serca), kilka kamer uległo zniszczeniu. Ostatecznie serial zadebiutował 26 września 2003 roku na CBS. W czasie premiery okazał się jednym z hitów stacji. W swoim pierwszym sezonie zgarnął Saturna (dla Amber Tamblyn) i Satelitę (dla Mary Steenburgen). Był też doceniony w środowiskach chrześcijańskich. W czołówce wykorzystano utwór „One of Us” w wykonaniu kolejnej Joan w tej historii - tym razem Osborne. Oryginalnie został stworzony w roku 1995, a na potrzeby serialu początkowy fragment został nagrany ponownie. Wybrano wersy mówiące między innymi o tym, że Bóg może być jednym z nas, i to w autobusie (pierwsze spotkanie Joan i Boga w serialu, właśnie po to, by pasowało do utworu, umiejscowiono w tym środku transportu). Serial został anulowany po dwóch sezonach (w sumie 45 odcinków). Powodem była spadająca oglądalność. Fani, których produkcja miała już wtedy całkiem sporo, organizowali "akcje ratunkowe", jednak nie zakończyły się one powodzeniem. [video-browser playlist="651766" suggest=""] Jak Joan Bogu, tak Bóg… i tak kocha Joan Przedstawianie Boga w tekstach kultury masowej nie należy do rzeczy łatwych i prostych. Już sama próba zamknięcia w pewnych wymiarach istoty, która ich nie posiada, sprawia nie lada trudność. Do tego jeszcze dochodzi pytanie o granice uczłowieczenia, sytuacji, w których Go stawiamy, czy tego, jak się zachowuje. Zawsze przecież mogą znaleźć się urażeni takim przedstawieniem. "Joan z Arkadii" bardzo dobrze wywiązuje się z tego zadania. Bóg z tego serialu jest Bogiem, którego znamy z religii, ale też jest o wiele bliższy ludziom. Niekiedy w prostszy i bardziej obrazowy sposób wyjaśnia, o co chodzi w życiu, że tak naprawdę to jest cały dla nas. I jedynie pragnie naszego dobra. Serial zadaje też całkiem sporo pytań, chociażby o to, czy tak naprawdę jesteśmy przygotowani i czy potrafimy słuchać, jeśli Bóg by się do nas odezwał. A może to faktycznie już się dzieje? Nie daje na nie jednoznacznej odpowiedzi, jednak nie o to w tym chodzi - bo na takie pytanie trzeba sobie odpowiedzieć samemu. Ostatecznie to też całkiem nieźle zrobiony serial, z dobrze nakreślonymi postaciami, ciekawymi dialogami, szczyptą humoru i przekazem, który nie powoduje niesmaku. "Joan z Arkadii" - całkiem niezła, misjonarska robota.
"Joan z Arkadii"
Gatunek: fantasy W rolach głównych: Joe Mantegna, Mary Steenburgen, Amber Tamblyn, Jason Ritter, Michael Welch, Chris Marquette, Becky Wahlstrom
Liczba sezonów/odcinków: 2/45
Lata emisji: 2003-2005 Odcinki polecane: "Pilot", "Silence", "Something Wicked This Way Comes"
Dostępność: DVD (brak polskiej wersji)
czytaj o serialu w naszej bazie
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj