Chłopaki nie płaczą Olafa Lubaszenki jest już filmem kultowym. Mimo że ma on swoich przeciwników, bardzo często stawiany jest obok takich dzieł naszej kinematografii jak Miś czy Rejs. Na czym polega fenomen Chłopaków? Jest to jeden z nielicznych polskich obrazów o tak wielkim popkulturowym oddziaływaniu. Film Lubaszenki trafił w doskonały czas. Wypłynął na fali popularności Pulp Fiction, idealnie wpasowując się w obraną konwencję. Przy okazji sparodiował niektóre trendy obecne w naszym rodzimym kinie. Największą siłą produkcji był jednak scenariusz, a konkretnie zawarte w nim żarty, które dziś pełnią funkcję popkulturowego nawiązania. Teksty z Chłopaków są niczym "jesień średniowiecza" czy "niech Moc będzie z tobą". Przyjrzyjmy się bliżej fenomenowi tego obrazu. Oto 8 powodów, dla których warto wrócić do tego kultowego obrazu.

Może nie Pulp Fiction, ale…

Chłopaki nie płaczą nie są polskim Pulp Fiction. Film umiejętnie korzysta jednak z konwencji zaproponowanej przez Quentina Tarantino. Jest w tym oczywiście nieco parodii i dużo groteski. Całość ma prześmiewczy charakter, ale na pierwszy rzut oka widać, że twórcy darzą olbrzymią sympatią kino gangsterskie i w jego ramach zdecydowali się poruszać. Jako że w owych czasach Pulp Fiction ustalało standardy w tej konwencji, nic dziwnego, że Olaf Lubaszenko zaczerpnął co nieco z tego wielkiego obrazu.

Humor z piekła rodem

Umówmy się – scenariusz Chłopaków do zbyt finezyjnych nie należy. Związki przyczynowo-skutkowe nie imponują nadmierną logiką, a fabuła ledwo trzyma się w szwach. Na szczęście całość stoi na solidnych fundamentach w postaci humoru. Gdyby spojrzeć na Chłopaki nie płaczą pod tym kątem, można by uznać, że film składa się z kapitalnych skeczy połączonych motywem przewodnim. Pamiętacie pijanych policjantów na holu zjaranych studentów? A cwaniaka i jego piątaka albo samozwańczego króla sedesów? Można tak wymieniać w nieskończoność – nawet po 25 latach żarty z Chłopaków bawią tak samo.

Bunkrów nie ma, ale przynajmniej Paszport Polsatu jest

Zanim obraz Chłopaki nie płaczą ujrzał światło dzienne, największą kopalnią kultowych polskich tekstów były: Rejs, filmy Stanisława Barei i Psy. Produkcja Lubaszenki szybko dołączyła do tego zacnego grona. Scenarzysta Mikołaj Korzyński przeżywał wówczas chyba jakiś niesamowity rozkwit weny twórczej, ponieważ ubarwił całość dziesiątkami celnych ripost i one-linerów. Jeśli by zapytać przeciętnego widza o największą zaletę Chłopaków, zapewne zwróciłby on uwagę właśnie na ten aspekt. Paszport Polsatu, przyjaciel Piaska, bunkry, których nie ma, zaje..ście silna psychika i wiele innych. Część z cytatów weszła nawet do języka potocznego. Przykładowo: Jak zareagować na bezużyteczną i głupią informację?
„Ooo... niebywałe! Spice Girls się rozpadło!

Milowicz, jak nie on

Kojarzycie tego pana wyglądającego jak warszawski dżolero z lat siedemdziesiątych? Michal Milowicz, symbol kiczu i mało wyszukanego stylu, stworzył w filmie Chłopaki nie płaczą rolę życia. Samoświadomą, groteskową, zahaczającą o autoparodię. Później już nigdy nie udała mu się ta sztuka, a jego najnowszy obraz pod tytułem Futro z misia tylko udowadnia, że Chłopaki nie płaczą były dla niego tylko jednorazowym strzałem.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj