Lata osiemdziesiąte - świetna dekada dla hollywoodzkiej rozrywki. Komedie, przy których się zaśmiewaliśmy. Aktorzy, którzy najczęściej uczyli się bawić innych w programie Saturday Night Live, nabrali wiatru w żagle i wypuszczali do kin wielkie przeboje niemal rok za rokiem. Co u nich słychać dziś? Czy żyją? Czy wciąż grają? Czy nadal przede wszystkim występują w komediach? Jak to wszystko się pozmieniało przez te 30 lat? Przyjrzyjmy się gromadce z nich.

Dan Aykroyd

Jeśli za początek dekady uznawać rok 1980 r., to wtedy do kin weszło pełnometrażowe rozwinięcie jednego ze skeczy z programu Saturday Night LiveThe Blues Brothers. Aykroyd już wtedy był gwiazdą komedii, a w kolejnych latach było jeszcze lepiej: Trading Places, Ghostbusters, Spies Like Us. Tamtą dekadę pożegnał swoją jedyną aktorską nominacją do Oscara (za Driving Miss Daisy). Kolejną przywitał swym debiutem reżyserskim (i już potem do tej profesji nie wracał). Przez kolejne lata Dan Aykroyd był wciąż aktywny jako aktor i scenarzysta, ale z czasem powoli znikał z pierwszego planu. Jeszcze kilka razy pojawił się w XXI wieku w sitcomie According to Jim, podłożył głos do tytułowej roli w pełnometrażowym Misiu Jogi, ale teraz pojawia się góra raz, dwa razy w roku w mniejszych epizodach – w 2015 była to komedia Pixels, a w tym będą to oczywiście nowi Ghostbusters. Z pewnością to jeszcze nie ostatnie role tego zabawnego Kanadyjczyka, który równie dobrze gra, śpiewa i pisze. No url

Chevy Chase

Kolejne wielkie nazwisko początkowych sezonów Saturday Night Live. Gwiazda Chevy'ego Chase'a zalśniła w komedii Caddyshack (1980), a potem przyszedł cykl Wakacje, Fletch, Szpiedzy tacy jak my, Trzej Amigos i wiele innych. W latach dziewięćdziesiątych Chase próbował własnego autorskiego show w telewizji (The Chevy Chase Show), ale większość jego pomysłów jako scenarzysty nikogo nie bawiła i program skasowano już po pięciu odcinkach. Najgłośniejszą jego rolą w XXI wieku był Pierce Hawthorne w serialu Community (2009-2014). W ostatnich latach Chase (który ma już 73 lata) pojawia się w małych epizodach i to zwykle w sequelach przebojów sprzed lat. W zeszłym roku były to Hot Tub Time Machine 2 i Vacation. Co prawda w 2012 r. Dan Aykroyd ogłosił na Facebooku, że pracuje z Chase'em nad scenariuszem komedii, w której obaj wystąpią, ale minęły już cztery lata, więc chyba tego filmu jednak nie zobaczymy. No url

Bill Murray

I trzecia wielka gwiazda z Saturday Night Live, choć Murray nie był w tym programie od samego początku – oficjalnie dołączył podczas drugiego sezonu. W kinie po raz pierwszy główną rolę zagrał jeszcze w latach siedemdziesiątych (Klopsy, 1979), ale tak naprawdę duża widownia poznała jego komediowe możliwości dzięki Pogromcom duchów, w których zagrał w miejsce zmarłego Johna Belushiego. Potem przyszły kolejne przeboje, m.in. Scrooged czy (już w latach dziewięćdziesiątych) Groundhog Day. Murray to aktor, który świetnie porusza się pomiędzy klasyczną komedią a kinem offowym. Jego kreacje zapadają w pamięć i wielokrotnie są podstawą filmów wyrazistych, poważanych reżyserów, takich jak Jim Jarmush czy Wes Anderson. W 2003 był nominowany do Oscara za rolę w Lost in Translation Sofii Coppolli. W ostatnich latach grał sporo zarówno w tytułach godnych polecenia (miniserial Olive Kitteridge, film St. Vincent), jak i rzeczach znacznie słabszych (Rock the Kasbah, A Very Murray Christmas). Nic nie wskazuje na to, byśmy przestali go oglądać na ekranie. No url

Eddie Murphy

Wierzcie lub nie, ale Eddie Murphy również ma za sobą sporą przygodę z Saturday Night Live. Trafił tam jako zaledwie dziewiętnastolatek w 1980 r. To jeden z tych aktorów, których kariera zaczęła się bardzo wcześnie i sukces troszkę uderzył im do głowy. Murphy już w swoim pierwszym filmie zagrał główną rolę (48 Hrs.), a zaraz potem przyszły kolejne przeboje – Nieoczekiwana zmiana miejsc, Beverly Hills Cop, Coming to America. Lata osiemdziesiąte to był jego wielki czas. Później już nie było tak pięknie – nie każdy jego film okazywał się sukcesem, a Murphy coraz częściej szedł w stronę wulgarnych komedii, w których przebierał się za różne postacie obu płci, ale obok tego świetnie sprawdzał się jako głos w animacjach (osioł w Shrek) oraz w ogóle w filmach dla dzieci. I tak to wygląda do dziś. Gdzieś tam po drodze Eddie zagrał drugoplanowe role w niezłych filmach (dostał nawet nominację do Oscara z Dreamgirls), ale wciąż czekamy na czwartego Gliniarza z Beverly Hills. Osioł co jakiś czas wraca w pełnometrażowych bądź krótkich okazyjnych kolejnych opowieści ze Shrekiem, a sam Eddie zagrał ostatnio w 2012 w takiej sobie komedii Tysiąc słów. Czy Murphy wciąż jeszcze potrafi przyciągnąć i rozbawić widzów w kinach? Pewnie tak, musi tylko zagrać w dobrym filmie. No url

Steve Guttenberg

No dobra, w końcu dotarliśmy do aktora, który nie ma nic wspólnego z Saturday Night Live. Steve Guttenberg to po prostu sympatyczny nowojorczyk, którego kariera filmowa gwałtownie ruszyła, kiedy w 1984 r. zagrał w komedii Police Academy. I odtąd już wszyscy kojarzyli go z komediami, tym bardziej że nim skończyły się lata osiemdziesiąte, nie tylko zagrał w kilku kolejnych częściach tej opowieści, ale także w Cocoon, Short Circuit czy Trzech mężczyznach i dziecku. A potem w zasadzie już w niczym, co by było tak dużym sukcesem. To klasyczna kariera na miarę dekady. Guttenberg wciąż gra, ale nie jest już gwiazdą pierwszego sortu. Wszystko, w czym wystąpił w ostatnich latach, to filmy telewizyjne albo niszowe obrazy, których raczej nie można było zobaczyć w polskich kinach. Najmocniejszym punktem jego filmografii jest gościnny występ w jednym odcinku serialu Community. Trochę szkoda. Ale skoro wszystko ostatnio wraca, może doczekamy się także kolejnej Akademii policyjnej... No url

Michael J. Fox

Kariera Foxa zaczęła się od telewizyjnego serialu Family Ties, w którym występował przez całe lata osiemdziesiąte. Na szczęście nie tylko w nim - w 1985 r. zagrał główne role w dwóch filmach, które może nie były czystymi komediami, ale niosły w sobie taki ładunek zabawy i śmiechu, że aktor natychmiast został uznany gwiazdą komedii. Te filmy to oczywiście Back to the Future i Teen Wolf. Fox natychmiast chciał udowodnić, że radzi sobie nie tylko w komediach, i zagrał kilka poważnych ról – np. u Briana De Palmy w Casualties of War - ale nie zmienia to faktu, że w komediach jest rewelacyjny. Jego kariera płynnie przeszła w lata dziewięćdziesiąte i tam wciąż grywał zabawne role w filmach przekraczających granice gatunku (The Frighteners Petera Jacksona) czy podkładał głos w zabawnych produkcjach dla młodszych (Stuart Little). Pod koniec tej dekady oficjalnie ogłosił, że jest chory na Parkinsona, z którym zmaga się od lat i który coraz bardziej utrudnia mu pracę aktorską. Z tego powodu w 2001 odszedł ze świetnego sitcomu Spin City, w którym grał główną rolę, i mocno ograniczył swą aktywność zawodową. Ale tak naprawdę nigdy z niej nie zrezygnował do końca. Ba, z czasem zaczął swą chorobę zabawnie ogrywać w różnych produkcjach, jak w autorskim serialu The Michael J. Fox Show (2013-2014) czy w jednym z odcinków Curb Your Enthusiasm. Dziś Foxa można co jakiś czas zobaczyć w mniejszych rolach (ostatnio w serialu The Good Wife) czy usłyszeć w różnych animacjach. No url
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj