Comic-Con 2014 trwa, a nasi dzielni korespondenci walczą na placu boju. Jakub Ćwiek - polski autor fantastyki (m.in. seria "Kłamca"), pisarz, publicysta, copywriter i scenarzysta, który relacjonował dla nas Comic-Con w 2012 roku, w teren wyruszył z J. Kevinem Whitelockiem - człowiekiem wielu talentów: pilotem śmigłowca, rycerzem turniejowym, członkiem Southern California Browncoats (grupy miłośników serialu Firefly), zapalonym konwentowiczem, od lat regularnym uczestnikiem San Diego Comic-Con, który stał się naszym korespondentem w 2013 roku. To właśnie Kevinowi oddajemy teraz głos.

Wraz z moim towarzyszem zbrodni, niejakim Jakubem Ćwiekiem, zdecydowaliśmy poszwendać się po hali wystawowej, bo wiele osób zdążyło się już z Flashem i Constantinem zaznajomić. Zastanawialiśmy się jednak, czy nie zobaczyć pokazu iZombie, by sprawdzić, czy serial będzie w ogóle coś wart. Po wielu godzinach przepychania się między łokciami i ramionami na hali wystawowej stwierdziliśmy, że najwyższa pora udać się do Sali Balowej nr 20, gdzie odbywał się pokaz. Warto wspomnieć, że już w tym momencie hala wystawowa osiągnęła właściwe Comic-Conowi stężenie ludności. A to znaczy, że była ZATŁOCZONA! Wszak to Preview Night – noc, gdy tylko Wybrańcy mogą być obecni. Akurat! Zamiast odbić się od ściany 100 tysięcy ludzi, odbiliśmy się zaledwie od 50 tysięcy. Kiedy stajesz z taką masą ludzi twarzą w twarz, liczby naprawdę nie mają znaczenia. Czujesz się dokładnie tak samo. W każdym razie, odnaleźliśmy drogę do wyjścia i ruszyliśmy na górę, ale zostaliśmy odprawieni spod drzwi sali przez gościa z obsługi, bo pokaz skończył się wcześniej. Czując się trochę głupio, przeszliśmy spacerem przez dzielnicę Gaslamp Quarter, gdzie lokalne bary pękały w szwach. W drodze do domu Jakub otrzymał tweeta: pokazy wciąż trwają. Niech to będzie dla Was życiowa lekcja, dzieciaki: jeśli nie podoba Wam się odpowiedź, którą otrzymaliście, znajdźcie kogoś, kto udzieli Wam takiej odpowiedzi, jaką chcecie usłyszeć.

Czytaj także: Wyciekł zwiastun "Batman v Superman: Dawn of Justice"!

[image-browser playlist="583489" suggest=""]

Mając Preview Night za pasem, możemy zacząć Comic-Con na poważnie. Gdy wjeżdżamy w czwartek rano do centrum San Diego, wita nas słoneczny kalifornijski poranek. Wolne miejsca parkingowe to mrzonka, ale mamy szczęście i udaje nam się znaleźć miejscówkę zaledwie parę kilometrów od konwentu. Tak po prawdzie, to byliśmy tylko parę przecznic dalej, a jeśli ktoś był gotów zapłacić kupę kasy, mógł też znaleźć miejsce bliżej właściwego budynku. Surfując na ogromnych falach ludzi, którzy niemalże wnosili nas do centrum konwentowego, przygotowywaliśmy się do zrealizowania dokładnie nakreślonych planów na ten dzień. No dobra, mieliśmy tylko ogólny zarys tego, co chcielibyśmy robić. Ja miałem zamiar sprawdzić, o co ten cały hałas wokół nowego serialu Seana Beana, Legends. Serial zdaje się być wszędzie, więc pewnie musi być fajny, nie? Poszedłem do dużej sali, gdzie miał się odbyć pokaz, ale trafiłem tam za wcześnie i musiałem niecierpliwie wysiedzieć na panelu, który wciąż trwał. A na co trafiłem? Ku memu pozytywnemu zaskoczeniu znalazłem się na panelu dotyczącym najnowszej części pixarowskiej sagi "Toy Story"! Choć Tima Allena i Toma Hanksa, największych nazwisk z obsady, zabrakło na sali, zapowiedziano, że z pewnością ponownie wcielą się w ukochane przez nas postacie. Kristen Schall, podkładająca głos Trinie, z uśmiechem opowiadała o swojej przygodzie z filmem. O Kristen powiem tylko, że jest szalenie inteligentna i ma bardzo fajne, prześmiewcze poczucie humoru. Dowiedzieliśmy się, że w kolejnym "Toy Story" nasi bohaterowie trafią do domu innego dziecka, gdzie będą musieli zmierzyć się z nowymi zabawkami. Normalnie nie byłoby tu konfliktu, ale bohaterowie trafili do domu dziecka, które dostaje każdą zabawkę, o jakiej zamarzy – w tym najnowszą serię zmutowanych dinozaurów-wojowników! Pamiętacie, jak Buzz Lightyear nie wiedział, że jest zabawką? Cóż, ci goście też dopiero co zeszli z półki! Fragmenty, które pokazano, były bardzo zabawne i prezentowały sobą wysoki poziom. "Toy Story That Time Forgot" pojawi się w amerykańskiej telewizji na początku grudnia, by przez pół godziny wprowadzić widzów w bożonarodzeniowy nastrój.

Czytaj także: COMIC-CON 2014: No to BUM! Się dzieje!

Dalej, ku Legends! Czy Sean Bean tu będzie? A skądże. Jednak Sean to równy gość i by nie zawieść fanów, przesłał długą wiadomość wideo, w której wyraził żal, że czas i odległość uniemożliwiły mu pojawienie się na konwencie. Przypomniał nam też, z dowcipnym błyskiem w oku, że "one does not simply walk into Comic-Con", oraz że "złe rzeczy zdają się przytrafiać ludziom wokół niego", odnosząc się tym samym do swych ról zarówno we "Władcy Pierścieni", jak i w Grze o tron. Światła na sali przygasły i rozsiedliśmy się wygodnie, by zobaczyć kilka fragmentów serialu. Fragmentów? A co tam! Pokazano nam cały pierwszy odcinek! Nie miałem pojęcia, o czym jest serial, i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Okazało się, że Sean Bean gra rolę tajnego agenta FBI o imieniu Martin Odum. Agent ten posiada umiejętność wcielenia się w dowolną fikcyjną postać stworzoną przez Agencję w celu infiltracji wrogich organizacji – jest niemal nadnaturalnie uzdolniony pod tym względem. Jest w tym tak dobry, że niektórzy jego koledzy i współpracownicy zaczynają momentami wątpić w jego zdrowie psychiczne. Gdy Odum zauważa, że ktoś nieznajomy go śledzi, staje się podejrzliwy, co przeradza się w gwałtowną konfrontację. Serial w zawiły sposób sugeruje, że Martin może nie być tym, za kogo się uważa, i w istocie zagubił się w roli, która została stworzona specjalnie dla niego w zastępstwie rzeczywistości. Serial będzie na poły dramatem z elementami kryminału, a na poły thrillerem psychologicznym. Po pokazie mogliśmy posłuchać przemyśleń i opinii aktorów oraz twórców serialu. Osobiście uważam, że wykonali kawał naprawdę dobrej roboty i serial zapowiada się bardzo obiecująco! To samo mówiłem o Almost Human. Nie uważam, abym się mylił, ale serial i tak skasowano. Cóż, pożyjemy, zobaczymy…

[image-browser playlist="583490" suggest=""]

Następnie udaliśmy się obczaić serial The Last Ship. Przepraszam fanów serialu, jeśli poczują się urażeni moją nieświadomością, ale nigdy nie oglądałem tej produkcji. Możliwe, że to się teraz zmieni. Fragmenty, które nam pokazano, wydały mi się całkiem ekscytujące i nieźle zagrane. Gdy po kolei przedstawiano nam aktorów, witaliśmy ich gromkimi oklaskami. Do czasu, aż na scenę wszedł Adam Baldwin! Od wielu lat jest faworytem Comic-Conu, nie tylko ze względu na swe kultowe role, w tym w serialu Firefly… i sala dosłownie wybuchła brawami! Trudno było odczytać miny pozostałych aktorów. Czy była to zazdrość? Wolę nie przypuszczać.

Czytaj także: COMIC-CON 2014: Plastikowa noc

NASA, narodowa agencja Stanów Zjednoczonych odpowiedzialna za program lotów kosmicznych, w tym roku po raz pierwszy pojawiła się na Comic-Conie. Seth Green (tak, ten Seth Green) moderował dyskusję na temat międzynarodowej misji na Marsa i odległe asteroidy. Panel ekspertów składał się z takich światłych umysłów jak dr Jim Green (dyrektor oddziału nauk planetarnych w NASA), astronauta Mike Fincke, inżynier Bobak Ferdowsi oraz astronauta Apollo 11, Buzz Aldrin! Buzz Aldrin! Kurczę pieczone! Jeden z pierwszych ludzi, którzy postawili stopę na Księżycu, jest tu, na Comic-Conie! Biorąc pod uwagę wszystkie fantastyczne spotkania, które mają miejsce na tym konwencie, tego typu zetknięcie się z prawdziwą legendą jest wprost oszałamiające. Aldrin otrzymał trzy owacje na stojąco. Rozmowy o szczegółach technicznych dotyczących podróży w kosmos były od czasu do czasu żartobliwie przerywane przez Setha Greena, który próbował przełożyć pewne rzeczy na "język laików" – dla tej mniej doinformowanej części widowni. Wspaniale było usłyszeć anegdotki o początkach eksploracji kosmosu bezpośrednio ze źródła. Perspektywie podróży na Marsa towarzyszy wiele entuzjazmu, ale niestety, wygląda na to, że rząd nie sfinansuje takiego lotu. Dlatego wiele oczu zwraca się w stronę kaganka nadziei, jakim jest sektor prywatny. Buzz Aldrin żartobliwie (nie do końca) wspomniał, że może warto zainwestować w program Space X (by dowiedzieć się więcej na temat Space X, kliknijcie tutaj: www.spacex.com).

[image-browser playlist="583491" suggest=""]

Postanowiliśmy zakończyć dzień na terenie legendarnej Hali H, będąc świadkami ponownego spotkania aktorów z kultowego serialu Batman z 1966 roku. Adam West, Burt Ward i Julie Newman uraczyli publiczność niezliczonymi historyjkami z życia na planie. Słuchając Burta Warda, trudno się nie zastanawiać, jakim cudem uszedł z życiem. Opowiadał, że kaskader, który go dublował, by do niego zbyt mało podobny, w związku z czym Ward parokrotnie musiał sam wykonywać swoje numery kaskaderskie – z niebezpiecznym skutkiem! Opowiadał m.in. o tym, jak wyrzuciło go z Batmobilu i jak twardo odmawiał opieki medycznej, dopóki nie upewnił się, że ekipa zdołała nakręcić całą scenę do końca. Innym razem był uwięziony pod opancerzonym samochodem, gdy ładunek wybuchowy eksplodował… trochę zbyt entuzjastycznie, tym samym wysyłając Warda do szpitala, do tego samego lekarza, który łatał go poprzednio. Chcieliśmy jeszcze obejrzeć kilka innych rzeczy na konwencie, ale ta trójka aktorów była tak urocza i czarująca, że zostaliśmy do końca panelu. Cała seria o Batmanie, cyfrowo odrestaurowana, wychodzi na Blu-ray 11 listopada.

Potem pozostało nam już tylko wyjść z centrum konwentowego i przebić się przez hałaśliwe, kolorowe tłumy na ulicy. Wszędzie trwały imprezy. Spotkaliśmy się z przyjaciółmi na kilka drinków, nieustannie pocieszani myślą, że to bynajmniej nie koniec i jutro czeka nas kolejny dzień pełen przygód.

Tłumaczenie: Anna Piotrowska

Galeria 1

[[568]]

Galeria 2

[[569]]

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj