Czarne lusterko jest nową, polską miniprodukcją, powstałą jako owoc współpracy platformy Netflix z polskimi Youtuberami, takimi jak Martin Stankiewicz czy grupa G. F. Darwin. Serial jest inspirowany historiami, które możemy oglądać w kultowej już produkcji, Black Mirror. Projekt porusza zatem tematykę zagrożeń, jakie wynikają z rozwijającej się technologii. W czterech odcinkach tego miniserialu otrzymujemy historie związane między innymi z próbą polepszenia jakości związku za pomocą tajemniczej aplikacji czy innowacyjną techniką badania, które określa drogę życiową dziecka jeszcze w łonie matki. W poniższym artykule opowiem o moich wnioskach po obejrzeniu produkcji, ocenie poszczególne odcinków, a także opowiem o podobieństwach do Czarnego lustra. Zapraszam do lektury. Zacznijmy od nawiązań do genialnego serialu autorstwa Charliego Brookera. Czarne lusterko w bardzo ciekawie inspiruje się tematyką produkcji Netflixa, jednak przy okazji w bardzo oryginalny sposób poszczególni twórcy potrafią znaleźć odpowiednią drogę, aby daną kwestię popchnąć na zupełnie inne tory, niż to robi projekt Brookera. Mamy zatem ciekawie ukazane poszczególne stopnie osaczenia przez wszechobecną dzisiaj technologię, która po początkowej euforii zmienia się w pułapkę bez wyjścia. Dostajemy w polskiej produkcji obraz znany z Czarnego lustra, gdzie metody, które pozornie miały ulepszać nasze życie i ubogacać wszelkie jego aspekty, stają się przyczyną degradacji społecznych więzi, naszych ludzkich emocji  i charakteru naszego człowieczeństwa. To zostało w Czarnym lusterku ograne w bardzo przekonujący i ciekawy sposób. Oprócz samej tematyki i podejścia do danych kwestii znanych z Czarnego lustra w miniserialu znajdziemy również kilka easter eggów, które nawiązują do produkcji Charliego Brookera. Najbardziej rzucającym się w oczy - a raczej w uszy - elementem jest użycie w zakończeniu odcinka Rozstanie piosenki Irmy Thomas Anyone Who Knows What Love Is, która przewija się w wielu epizodach Czarnego lustra między innymi w odcinku pod tytułem Fifteen Million Merits, w którym w talent show wykonuje ją jedna z bohaterek, Abi. Innym easter eggiem jest wygląd oczu głównego bohatera w ostatniej scenie epizodu Suma szczęścia, które przywodzą na myśl technologię ziarna pozwalającą nagrać i przywołać wspomnienia w odcinku Czarnego lustra zatytułowanego The Entire History of You. Co do samych odcinków, to mam w tym wypadku zdecydowanych dwóch faworytów, mianowicie są to epizody Suma szczęścia oraz 1%. Przede wszystkim obydwa przedstawiają genialne pomysły fabularne, które spokojnie mógłby wykorzystać Charlie Brooker przy tworzeniu kolejnego sezonu Czarnego lustra. Pomysły te są tak dobre, że chciałbym, aby na ich podstawie kiedyś pojawiły się jakieś pełnometrażowe produkcje. Opowieść o aplikacji pozwalającej na poprawę jakości związku, która w pewnym momencie staje się więzieniem dla użytkownika zapominającego o własnej tożsamości, to historia, która ujmuje wykorzystaniem minimalizmu do uzyskania maksimum efektu i przekazania całego przesłania, które niesie ze sobą ta fabuła. Tym przesłaniem jest, że nie należy rezygnować z własnego szczęścia, ponieważ staniemy się zakładnikiem własnej egzystencji. To wybrzmiewa naprawdę dobrze i dosadnie. Dodatkowo świetna gra aktorska głównego duetu, czyli Wacława Warchoła i Marii Pawłowskiej sprawia, że jeszcze bardziej wczuwamy się w historię, ponieważ nadają oni dodatkowego wyrazu tym bohaterom. Znacznie mocniejszy pod względem emocjonalnego ładunku jest odcinek 1%. Wynika to z bardzo trudnego tematu, który porusza, czyli kwestii tego, co byśmy zrobili, wiedząc o tym, że nasze dziecko w przyszłości zostanie psychopatą, który może doprowadzić do śmierci innych osób. Twórcy tutaj doskonale budują napięcie, tworząc ten klimat smutku i grozy, który z minuty na minutę coraz bardziej się zagęszcza. Świetnie prowadzona narracja, bardzo dobrze napisani bohaterowie i cliffhanger, którego nie powstydziliby się najwięksi mistrzowie suspensu. Naprawdę fantastyczna opowieść, w której napięcie trzyma nas na krawędzi fotela do samego końca, a nawet jeszcze chwilę po obejrzeniu produkcji. Trochę mniejsze wrażenie zrobiły na mnie pozostałe dwa odcinki Czarnego lusterka, mianowicie Rozstanie i 69,90. Szczególnie ten pierwszy nie za bardzo pasuje mi do konwencji, którą zaproponowało Czarne lustro. W produkcji Brookera mamy do czynienia jednak z wizją przyszłości, choć bardzo niedalekiej to jednak przyszłości z niebezpiecznym wpływem jaki ma na nas rozwój technologii. Tutaj otrzymujemy jednak osadzoną współcześnie historię o skutkach ukazywania rozwoju związku oraz jego zakończenia w mediach społecznościowych. Trochę brakuje tutaj tego klimatu, który otrzymujemy w innych odcinkach Czarnego lusterka. Nie ma tego czynnika, który decydowałby o wyjątkowości historii, o jej tożsamości. Zaznaczę, to nie jest zła produkcja, jednak po poziomie reszty oczekiwałbym czegoś równie dobrego. Tak mamy po prostu ciekawą historię romantyczną z social mediami w tle. Jeżeli chodzi natomiast o epizod 69,90, to brak ogromnego zachwytu wynika raczej z krótkiego metrażu tej produkcji, który nie pozwolił rozwinąć dostatecznie bardzo ciekawej historii. Pomysł na fabułę, aktorstwo i efekty wizualne są jak najbardziej dobre, brakuje jedynie więcej czasu, aby dopiąć to wszystko bez fabularnych skrótów. Jeżeli odcinek ten potrwałby kilka minut dłużej, można by jeszcze bardziej zbadać relację głównego bohatera z wytworem gry w wirtualnej rzeczywistości, która została w bardzo interesujący sposób zarysowana, jednak nie otrzymujemy tej kropki nad i. Poza tym wszystko w tej produkcji jest w jak najlepszym porządku. Polscy Youtuberzy udowodnili, że Polacy są w stanie stworzyć naprawdę ujmujące, wzbudzające emocje historie z ciekawym pomysłem fabularnym, z szeroko pojętej tematyki sci-fi, która oferuje naprawdę wiele rozwiązań i nie muszą to być kosmici, ogromne potwory czy cyberpunkowe produkcje w stylu jednego z moich ulubionych filmów, czyli Łowcy androidów. Wystarczy po prostu zapuścić się w pewne, nieodkryte rejony lub zaprezentować świeże spojrzenie na bardzo przetarty przez historię kina i telewizji temat, a może postać pewna perełka. Taką zdecydowanie są historie zawarte w odcinkach 1% i Suma szczęścia. Mam pewien apel do twórców i producentów, którzy to czytają. Naprawdę warto by rozwinąć zaprezentowane nam w tych epizodach opowieści, ponieważ są one genialnymi pomysłami, które zasługują na przeniesienie na duży ekran. To produkcje, które mają ogromny potencjał, aby stać kinowymi hitami. Tak naprawdę każdy z odcinków Czarnego lusterka posiada ciekawy koncept, który mógłby zostać wykorzystany w szerszym spektrum. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, co zobaczyłem. Mam nadzieję, że współpraca Netflixa z twórcami internetowymi będzie w dalszym ciągu kontynuowana, ponieważ lepszego startu nie można sobie było wymarzyć. Może doczekamy się kolejnej serii Czarnego lusterka, choć lepszym wyjściem wydaje się jakaś kompletnie oryginalna produkcja internetowa, może nawet w gatunku sci-fi, z czego byłbym bardzo zadowolony. Jak na razie za tę współpracę spory plus dla twórców projektu za bardzo dobre przeszczepienie trudnej serialowej tematyki na nasz rodzimy grunt.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj