Brian Finch to życiowy nieudacznik. Prowadzi żywot lenia i obiboka. Jak do tej pory nic wielkiego nie osiągnął, jednak za bardzo mu to nie przeszkadza, ponieważ ambicji nie ma za grosz. Pewnego razu splot przedziwnych wypadków sprawia, że Brian zażywa tabletkę, po której staje się bogiem intelektu. Przez pewien czas może góry przenosić. Niestety pigułka wkrótce przestaje działać. Brian chce jeszcze. Brzmi znajomo? Limitless jest serialową kontynuacją filmu fabularnego z Bradley Cooper, pt. Limitless. Obie produkcje są ściśle powiązane. Brian Finch podobnie jak Eddie Morra, korzysta z NZT, magicznej receptury, która pozwala  wykorzystać cały potencjał swojego mózgu. Sam Eddie Morra pojawia się kilkakrotnie w serialu. W produkcji telewizyjnej jest już senatorem, z ambicjami sięgającymi nawet Białego Domu. Odgrywa bardzo ważną rolę w całej opowieści, mimo że nie pojawia się dość często.
fot. CBS
Brian Finch pod wpływem NZT zyskuje wiele przydatnych umiejętności. Splot zaskakujących wydarzeń sprawia, że nasz bohater nawiązuje współpracę z FBI, gdzie razem z agentką Rebeccą Harris i kilkoma innymi funkcjonariuszami, rozwiązuje kolejne zagmatwane sprawy kryminalne. Brian uwikłany jest też w skomplikowany układ z senatorem Morrą, o którym nikt nie wie. Bohater musi trzymać w tajemnicy tę znajomość zarówno przed zwierzchnikami z FBI, jak i najbliższymi osobami. Pierwszy i jedyny sezon Limitless składa się z 22 odcinków i emitowany był na stacji CBS w latach 2015 i 2016. W rolę główną wcielił się Jake McDorman, a Rebeccę zagrała, znana z roli siostry Dexter, Jennifer Carpenter. W rolach drugoplanowych pojawiło się też kilka znajomych twarzy. Oprócz epizodycznych występów Bradleya Coopera, w serialu zagrali też między innymi , Mary Elizabeth Mastrantonio (Scarface), Ron Rifkin (Alias), Hill Harper (Homeland) czy Desmond Harrington (Dexter). Limitless jest serialem w którym próżno szukać głębokiej opowieści, skomplikowanych fabuł i wieloaspektowych zagadnień. Prezentuje on czystą, niezobowiązującą rozrywkę, mającą wprowadzić widza w dobry humor i pozytywny nastrój. Znamy wiele takich produkcji telewizyjnych. Niestety duża część tak zrealizowanych seriali, przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Zamiast nastawić optymistycznie, irytują powielaniem szablonów, głupimi rozwiązaniami fabularnymi i niedbale napisanym scenariuszem. Przed premierą Limitless istniały oczywiście podobne obawy. Całe szczęście, już po pierwszych odcinkach zostały one rozwiane. Serial ten okazał się rozrywką na zupełnie innym poziomie. Mimo że treść skupiała się przeważnie na zagadkach tygodnia i dość prostym (choć interesującym) wątku przewodnim, to widzowie od razu zaakceptowali ten format, głównie dzięki błyskotliwej formie. Limitless jest serialem efektownym, dynamicznym i niekonwencjonalnym. Oprawa audiowizualna imponuje. Zarówno praca kamery, jak i energiczna muzyka sprawiają, że widz czuje się jakby siedział w rozpędzonym aucie wyścigowym. Efekt ten intensyfikuje jeszcze zmyślny montaż, dzięki któremu podczas seansu nie można narzekać na nudę.
fot. CBS
Kolejny zabieg, sprawiający że Limitless wyróżnia się na tle podobnych seriali, to ciągła zabawa formą. Obok oprawy audiowizualnej i błyskotliwego montażu twórcy pozwalają sobie na wielką swobodę realizacyjną. Dostajemy więc bardzo dużo szkiców i rysunków ilustrujących w zabawny sposób bardziej skomplikowane elementy fabularne. Momentami montaż i praca kamer generują lekkie abstrakcyjne wstawki, które rozbawiają widza i pozwalają mu na  oddech, gdy opowieść łapie zadyszkę. Wszystkie te zabiegi mają na celu wyeliminować z serialu elementy nudy i dłużyzny. Gdy treść zawodzi, twórcy postanawiają wykorzystać śmieszny filmik z youtube czy rysunkową miniopowieść w konwencji komiksowej, aby widz nie stracił zainteresowania serialem. Takie rozwiązania mogą zirytować co poniektórych, ale Limitless korzysta z nich w tak sprawny i zabawny sposób, że grzechem byłoby na nie narzekać. Zwłaszcza że często stanowią one esencję poszczególnych odcinków. Zabawa formą to jedno. Serial pozwala sobie również na zabawę treścią, stając się tym samym smacznym postmodernistycznym daniem. Przykładowo – dzięki swoim umiejętnościom Brian pomaga George R.R. Martin w pisaniu dalszych części Gry o Tron, a następnie zdradza zakończenie sagi rosyjskiemu watażce, dzięki czemu ten pomaga mu w osiągnięciu zaplanowanego celu. W kolejnym, zaskakująco brutalnym epizodzie twórcy postanawiają zamienić drastyczne słowa na miłe, ciepłe i zabawne sformułowania. Tak więc opis przerażającego miejsca zbrodni brzmi mniej więcej tak: „Sprawca połaskotał ją z czterdzieści razy, a następnie utulił ją jej własnymi pluszakami…”. Twórcy nie boją się podobnych rozwiązań. Folgują sobie do woli. Widać, że producenci pozostawili wolną rękę scenarzystom i reżyserom, którzy podczas realizacji mieli ubaw po pachy.
Photo: Michael Parmelee
Można to zauważyć szczególnie w wielu motywach, przy których każdy nerd i geek poczuje się jak w domu. Nawiązania do popkultury widoczne są prawie na każdym kroku. Muzyka, seriale, filmy, komiksy – wszystko to odgrywa kluczową rolę w budowaniu estetyki serialu. W pewnych momentach, produkcja osiąga taki poziom „nerdingu”, że osoby niezaznajomione w niuansach popkultury mogą nieźle się pogubić… Niestety ta swobodna i wesoła twórczość scenarzystów doprowadziły serial do smutnego końca. Dwa ostatnie odcinki zamykają całą historię w sposób mało logiczny i niedbały. Pozytywna postać staje się nagle diabłem wcielonym, senator Morra znika, nie wyjaśniając swoich intencji, Brian spuszcza nos na kwintę i nie dowcipkuje już tak jak kiedyś. Finalnie serial się kończy, pozostawiając widza z uczuciem niesmaku.
fot. CBS
Winy nie należy jednak upatrywać po stronie twórców, a producentów, którzy uznali że serial jest zbyt kosztowny i za mało popularny, aby ciągnąć go dalej. Mimo rozrywkowego charakteru i niebanalnej formy, szeroka publika nie kupiła go całości. Produkcja miała wiernych fanów, potrafiących docenić postmodernistyczne wstawki i nawiązania do popkultury, ale pozostali widzowie nie byli już tak otwarci na pomysły twórców. Finałem tego serial zakończył swój żywot w dość słabym stylu. Nie powinno to jednak rzutować na odbiór całej serii. Ponad dwadzieścia odcinków Limitless to nieskrępowana zabawa, która dostarczy miłośnikom popkultury wiele radości. Prawie każdy epizod obfituje w motywy przynoszące na myśl kultowe dzieła współczesnej kultury i sztuki. Niestety jak na tą chwilę, nie ma szans na wznowienie serii przez Netflixa czy Amazona. Wydaje się że format umarł – śmiercią nagłą i niespodziewaną, ale czasem tak bywa. Dlatego też warto wracać do niego od czasu do czasu, bo ze świeczką szukać drugiej tak udanej rozrywkowej formy we współczesnej telewizji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj