Demon's Souls” było pierwszą grą z cyklu „Souls”, która porwała miliony graczy na całym świecie swoim niespotykanym podejściem do rozgrywki RPG oraz szeregiem innych nietypowych rozwiązań. Dziś nikt oficjalnie tego nie mówi, ale oglądając gameplaye, a nawet czytając zapowiedzi i playtesty „Bloodborne”, czuć wyraźnie, że jest to gra mocno wzorowana na „Demon's Souls”. From Software nie chciało tworzyć kontynuacji, a wpływ na to miało też Sony. Jeśli ma to być tytuł ekskluzywny na PlayStation 4, to jednocześnie musi być to nowa marka. W innym wypadku wielu graczy nieznających serii „Souls” nigdy by po „Bloodborne” nie sięgnęło. A tak? Wygląda na to, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych gier, jakie wydane zostaną w 2015 roku. Czyli tak samo jak przed 6 laty, kiedy to „Dusze Demona” ujrzały światło dzienne (najpierw w Japonii, później w USA, a na koniec w Europie). Jeśli nie posiadacie jeszcze konsoli PlayStation 4, ale hype na „Bloodborne” i tak do Was dotarł, nie ma lepszego sposobu na zaznajomienie się z grami From Software niż uruchomienie „Demon's Souls” na PlayStation 3. Jakiś czas temu gra została udostępniona w ramach abonamentu PS+. Wokół „Dusz Demona” wyrosło sporo mitów, które poniekąd są prawdziwe, ale nie powinny w żaden sposób zniechęcić Was do rozgrywki. Jest to gra trudna, wymagająca, która nie zachwyca grafiką i sterowaniem. To RPG inny niż wszystkie, którego trzeba się uczyć od podstaw. I nawet jeśli na początku jest BARDZO trudno, to z każdą kolejną godziną rosną umiejętności nasze i naszej postaci. Gdy dochodzi do tego walka z bossami, która kończy się sukcesem, to radość z gry jest ogromna.

[video-browser playlist="673656" suggest=""]

Podstawą rozgrywki w „Demon's Souls” jest konstrukcja świata, która różni się od serii „Dark Souls”, a jednocześnie nią inspirowany jest świat szykowany w „Bloodborne”. Miejscem akcji jest Boletaria, która podzielona została na 5 kluczowych obszarów. Te z kolei podzielono na kilka fragmentów, a na końcu każdego z nich czeka boss. Lokacje można przechodzić w stosunkowo dowolnej kolejności po pokonaniu pierwszego bosa w Boletarian Palace – potężnym zamku, którego każdy fragment stanowi coraz większe wyzwanie (wielu graczy zwleka do samego końca z pokonaniem najtrudniejszych bossów oraz smoków, które tam mieszkają). „Demon's Souls” szybko zdobywa coraz większe uznanie, gdy zaczynamy zwiedzać kolejne lokacje. Shrine of Storms czy Tower of Latria mają niesamowity, przejmujący oraz przerażający klimat i jestem pewny, że podobne miejsca zwiedzać będziemy w „Bloodborne”. Listę lokacji, do których możemy się udać, uzupełniają Stonefang Tunnel i Valley of Defilement. Czytaj również: Garść faktów dotyczących gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. Zobacz mapę świata To, co znacznie odróżnia „Demon’s Souls” od innych gier RPG, to sam gameplay. Nie jest to gra, w której liczy się wyłącznie atak i eliminowanie kolejnych hord przeciwników. Znacznie ważniejsza jest taktyka, cierpliwe czekanie na błąd przeciwnika i zadanie morderczego ciosu. Już dziś wiemy, że w „Bloodborne” sytuacja wyglądać będzie inaczej z uwagi na mniejsze opóźnienia i przyśpieszenie rozgrywki, która bardziej aspiruje do bycia slasherem niż poprzednie odsłony serii „Souls”. Kolejną rzeczą, która potwierdza, że „Bloodborne” to tak naprawdę „Demon's Souls”, jest sposób leczenia. W „Duszach Demona” funkcjonowały ziółka i coś podobnego znajdziemy w nowej produkcji From Software. Z kolei z „Dark Souls” fani pamiętają mocno ograniczoną Estus Flask, którą łatwo było wykorzystać do zera.

[video-browser playlist="673657" suggest=""]

To, co rzuca się w oczy po odpaleniu „Demon's Souls”, to surowość wykonania. To gra z prostym menu i "zwyczajnymi" modelami postaci. Charakterystyczny jest też szary i ponury świat. Z „Bloodborne” jest podobnie pod względem surowości wykonania, ale już efekty graficzne stoją na najwyższym poziomie. Gra ma chodzić w 30 FPS-ach i zapewne pod względem grafiki nie przebije „The Order: 1886”, ale na pewno zyska wiele przez swój sugestywny, mroczny i przerażający klimat. Wszystko wskazuje na to, że „Bloodborne” będzie pierwszą grą, którą posiadacze PlayStation 4 będą mogli z czystym sumieniem chwalić się przed znajomymi posiadającymi PC i Xbox One. Pierwsze wrażenia, gameplaye i zapowiedzi sugerują, że mamy do czynienia z kolejnym japońskim hitem, który docenią zarówno hardkorowi gracze, jak i osoby szukające przygody oraz solidnej dawki horroru. Tak samo było z „Demon's Souls”, którego droga do Europy była długa i kręta, ale które błyskawicznie zebrało wokół siebie lojalne grono fanów ewoluujących wraz z serią „Dark Souls”. Warto zauważyć też, że „Bloodborne” to drugi tytuł ekskluzywny Sony na 2015 rok (po „The Order: 1886”) i produkcja, w której pokładane są wielkie nadzieje. Czy będzie system sellerem? Niekoniecznie, bowiem PlayStation 4 sprzedaje się na tyle dobrze (20 mln sprzedanych egzemplarzy), że tak naprawdę nie potrzebuje szerokiej biblioteki ekskluzywnych tytułów. Trochę szkoda. Spoglądając jednak na kalendarz wydawniczy Sony, można zauważyć, że reszta 2015 roku wypada bardzo przeciętnie, szczególnie po przesunięciu premiery „Uncharted 4: A Thief's End”. Czytaj również: „Bloodborne” – bardzo wysokie oceny exclusive’a na PS4 „Demon’s Souls” było wyjątkową produkcją, która do dziś wspominana jest z ogromnym sentymentem. To ona wyznaczyła szlak dla późniejszej serii „Dark Souls”. Czy podobnie będzie z „Bloodborne”? Wiele na to wskazuje. From Software tworzy nową markę, która może być jednym z najmocniejszych i najlepszych exclusive’ów, jakie w najbliższych latach trafią na PlayStation 4. Wysokie oceny recenzentów wyraźnie to potwierdzają. "Bloodborne" to pierwsza gra, dla której naprawdę warto kupić nową konsolę Sony. Szkoda jedynie, że na kolejny tak duży tytuł na PS4 przyjdzie nam czekać nawet rok (do premiery kolejnej odsłony "Uncharted").
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj