Martin Scorsese kontra Oscary: tak to się zaczęło
Mam swoją teorię, ale zanim ją przedstawię, przyjrzyjmy się skomplikowanej relacji Martina Scorsese ze Świętym Graalem kinematografii. Pierwszą nominację otrzymał on w kategorii Najlepszy reżyser za film Wściekły Byk. Przegrał wtedy z Robertem Redfordem. Jeśli mam być szczery, to mnie jeszcze nie dziwi, bo Zwyczajni ludzie to dzieło absolutnie wybitne i wyjątkowe. Aż szkoda, że zostało trochę zapomniane. Ta przegrana jednak jeszcze nie była tak bolesna. Czas zająć się tym, na co pewnie wszyscy czekacie, czyli brakiem Oscara za Chłopców z ferajny. Z kim tym razem przegrał? Z Kevinem Costnerem i jego Tańczącym z wilkami – filmem, który moim zdaniem powinien być nominowany co najwyżej do Złotych Malin. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że członkowie Akademii to grono, które nie lubi innowacyjnych produkcji, starających się robić coś nowego. To goście, którzy brzydzą się jakąkolwiek kontrowersją, oczekują bezpiecznego, sprawdzonego dzieła, które nie będzie wzbudzało zbyt dużych emocji. Dlatego według mnie wybrali wtedy obraz Costnera, który już wcześniej był znanym i lubianym aktorem – dzięki zdobyciu dwóch Oscarów jego kariera przyspieszyła jeszcze bardziej.Ranking filmów Martina Scorsese wg Rotten Tomatoes
Martin Scorsese: pierwszy (i na razie ostatni) Oscar
Martin Scorsese od tamtej gali był nominowany jeszcze trzy razy. Raz za scenariusz filmu Wiek niewinności i dwa razy za reżyserię (Gangi Nowego Jorku, Aviator). Aż – nareszcie! – otrzymał statuetkę za Infiltrację. Pokonał takich reżyserów jak Clint Eastwood (List z Iwo Jimy) czy Paul Greengrass (Lot 93). Scorsese mógł odetchnąć z ulgą, w końcu otrzymał upragnionego Oscara, ale tymi, którzy chyba najbardziej odetchnęli, byli sami przedstawiciele Amerykańskiej Akademii Filmowej. Pewnie powiedzieli sobie po tym: "Dobra, daliśmy mu już tego Oscara, to ludzie w końcu się od nas odczepią". Chyba faktycznie tak musiało być, skoro Scorsese był później kilka razy nominowany, a nie dostał żadnej statuetki – ani za Wilka z Wall Street, ani za Irlandczyka, ani za Czas krwawego księżyca. Mało tego, te produkcje nie otrzymały żadnych nagród, choć były nominowane w wielu kategoriach (Irlandczyk aż w dziesięciu!).Dlaczego Martin Scorsese nie wygrał więcej Oscarów?
I tu przechodzimy to mojej teorii. Dlaczego filmy tego reżysera nie wygrywają? Wynika to z tego, że duża część środowiska Hollywood za nim, delikatnie mówiąc, nie przepada. Mowa o producentach i wytwórniach filmowych. Aktorzy go kochają! Wielu z pewnością marzy o współpracy z nim, ale producenci go nie lubią. I nie chodzi o bezkompromisowe podejście do kina czy sposób kręcenia, a o inną kwestię: filmy Martina Scorsese bardzo rzadko osiągają sukces komercyjny. Jego ostatnim filmem, który odniósł sukces komercyjny, był Wilk z Wall Street. Od tego czasu nakręcił jeszcze trzy obrazy (Milczenie, Irlandczyk, Czas krwawego księżyca), ale żaden z nich nie przyniósł dochodów. Ba, żaden z nich się nawet nie zwrócił. Na przykład ostatni zarobił 157 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym 200 milionów. Hugo i jego wynalazek czy Ciemność na skraju miasta również nie były dochodowymi przedsięwzięciami. A jak przyjrzymy się produkcjom, które na przestrzeni lat były nagradzane Oscarem, możemy wysnuć wniosek, że w większości sukces w box office jest niezwykle istotny (z kilkoma wyjątkami). Kolejnym powodem jest to, że jego filmy nie są dla wszystkich. W dzisiejszych czasach wytwórnie i producenci chcą tworzyć takie produkcje, które zadowolą każdego odbiorcę, przy których każdy będzie się świetnie bawił i nie będzie myślał za bardzo o tym, co dzieje się na ekranie. Scorsese tak nie działa, bo tworzy filmy trudne w odbiorze. Nie chodzi tu tylko o samą długość, ale też o tematykę. On chce zmusić widzów do wysiłku intelektualnego, aby myśleli o tym, co oglądają – żeby wyszli z kina z uczuciem, że czegoś się nauczyli. Może dlatego tak nie cierpi filmów superbohaterskich, które tylko od święta zmuszają ludzi do refleksji. Chyba tylko Joker Phillipsa tak poruszył widownię (w sumie to Scorsese przy nim pracował). Co jeszcze może odstraszać Akademię? Fakt, że jego filmy są niesamowicie brutalne (Chłopcy z ferajny, Taksówkarz), a nierzadko też bardzo kontrowersyjne, czego doskonałym przykładem jest Ostatnie kuszenie Chrystusa. Tworzenie filmu o Chrystusie już samo w sobie jest kontrowersyjne, a gdy mówimy o adaptacji tej słynnej powieści, która pokazuje Jezusa jako człowieka (naprawdę straszne) to wiadomo, że będzie o tym filmie głośno. A gdyby dostał za niego Oscara, to afera byłaby jeszcze większa. I chyba ostatni powód, najprostszy ze wszystkich – Scorsese nierzadko konkurował z najlepszymi, np. Clintem Eastwoodem w 2005 roku, który otrzymał Oscara za genialny obraz Za wszelką cenę (Scorsese był nominowany za Aviatora), czy Alfonsem Cuarónem w 2014 roku nagrodzonym za rewelacyjną Grawitację. Nie jest więc tak, że jest z tych statuetek okradany. Po prostu, biorąc pod uwagę całokształt jego kariery, ma się wrażenie, że powinno być tych nagród więcej.Wielka trójka: Hitchcock, Kubrick i Scorsese
Należy też pamiętać, że Scorsese nie jest pierwszym (i zapewne nie będzie ostatnim) artystą niedocenianym przez Akademię. Wymienić tu należy takich reżyserów jak Alfred Hitchcock czy Stanley Kubrick. Obaj stworzyli ikoniczne obrazy filmowe – jedne z najważniejszych w całej historii kina (Psychoza i Ptaki Hitchcocka czy 2001: Odyseja kosmiczna i Lśnienie Kubricka). Poza nimi warto wspomnieć o Davidzie Fincherze, nominowanym trzykrotnie do Oscara, który też nie ma szczęścia do Akademii. Czy Scorsese dostanie jeszcze kiedyś Oscara? Trudno powiedzieć. Mam przeczucie, że będzie to raczej honorowy Oscar za całokształt twórczości.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj